PROKURATURA puściła właśnie przeciek jakoby namierzyła serwer internetowej „Gazety Warszawskiej”. Tytuł ów to przykład zoologicznej i prymitywnej propagandy antysemickiej, po wielokroć tej prokuraturze już wystawiany i wręcz podawany na tacy. Bez skutku jak widać, bo jakoś zawsze rozchodziło się to po kościach.
Sprawa jest banalna, a zwrot czy też określenie, które jest głównym bohaterem tej historii, jest już w tej chwili na tyle popularne i przyjęte w codziennym dialogu, że robienie z tego afery to zwykła małostkowość, lub też – co bardziej prawdopodobne – efekt wrodzonego lub nabytego debilizmu.
Poseł PO Sławomir Neumann po przesłuchaniu w jeleniogórskiej prokuraturze, usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień. Poseł, co oczywiste, nie przyznał się do winy. Zarzut i sprawa nie jest są śmieszne, ale kiedy pobieżnie chociaż temu się przyjrzeć, to nabierają nieuniknionych znamion śmieszności w obliczu bezradności.
Nie mówcie mi że to ściema, że „uczucia religijne” nie istnieją, bo nikt przytomny już dziś w Polsce nie traktuje takich uczuć poważnie i za ich obrazę nie skazuje. Nie można obrazić czegoś czego nie ma. No więc jesteście w błędzie!
Generalnie elementy układanki do siebie pasują, acz informacje nie do końca są precyzyjne. Bo nie jest jasne, czy inicjatorem akcji jest ministerstwo kultury i dziwactwa a wykonawcą prokuratura, czy może odwrotnie, aferę inscenizuje i rozkręca prokuratura, zaś ministerstwo jest tylko narzędziem spisku. I proszę mnie tu nie pytać […]
Ciekawy cytat, nie mniej ciekawa teza: „Pani premier Beata Szydło zawsze postępuje zgodnie z ustaleniami kierownictwa partii. Jeśli zapadała decyzja, że ma oddać pieniądze, to je odda”.
OSTATNIE KOMENTARZE