Wszystko dopiero przed nami

Sejm głosami 236 posłów zdecydował, że język śląski to jednak odrębny język, język regionalny i w zasadzie nic mi do tego, bo jakoś to nie wpływa na moje samopoczucie, ani tym bardziej realia mojego codziennego życia. Innymi słowy, ani mnie to ziębi ani parzy. Mam oczywiście pewne wątpliwości czy aby to rzeczywiście odrębny język, ale nie jestem językoznawcą żeby o tym rozstrzygać, zresztą ci językoznawcy zdania mają podzielone, mniej więcej po połowie, kłócą się i walczą, na szczęście na argumenty a nie na pały i kije. Choć kto wie jak to dalej się potoczy.

Natomiast absolutnie nie podzielam zdania, oraz optymizmu pani posłanki Moniki Rosy z Koalicji, że jakoby „kończy się czas nienawiści wobec Ślązaków. Kończy się czas mówienia o nas jako o zakamuflowanej opcji niemieckiej”. Droga pani Moniko, wieszczę że dopiero wszystko przed nami, dopiero teraz zacznie się piekło.

‼️ Zacznie się czas nienawiści, którego moje pokolenie jak dotąd nie zaznało. Bo ta decyzja o języku da wiatr w żagle i zwolennikom autonomii Śląska, jeszcze wyżej podniosą głowy, których wcale niemało, oraz niechybnie spotęguje nienawiść do Śląska i Ślązaków patologicznych poppatriotów i wszelkiego rodzaju nacjonalistycznego śmiecia, którego w Polsce totalnie zepsutej przez PiS wcale nie brakuje. Uważam nawet, że są ponadprzeciętną i wyjątkowo wstydliwą nadreprezentacja.

Zresztą już na wszelkiego typu nacjonalistyczno-prawicowych forach, na Śląsk wylewa się fala gnojowicy, nieporównywalna z niczym co do tej pory obserwowaliśmy. Pomijam owe pohukiwania PiSu, częściowo też Konfederacji, że oto władza Tuska coraz skuteczniej kawałkuje Polskę, i za chwilę pewnie odda Śląsk Niemcom, bo przy owych forumowych „dyskusjach”, to jedynie niewinna całkiem gadka. Nie byłbym też absolutnie zaskoczony, gdyby za chwilę śrubę „autonomii” zaczął dokręcać RAŚ, bo ostatecznie Śląsk jest na fali, nie zaszkodzi więc skorzystać z okazji i powalczyć o kolejne przywileje czy też ustępstwa, czy też uznanie racji jednej strony, negujące racje strony przeciwnej.

Na ich korzyść przemawiają całkiem liczne fakty o którym my nieślązacy zapominamy, lub świadomie ignorujemy. A historia jest nieubłagana. Ślązacy czy nam nie to podoba czy nie, mają jednak swoją historię, powiedziałbym że zdecydowanie odrębną od reszty kraju, choćby dlatego, że przez bez mała 600 lat byli poza Polską. Obca im była na przykład Polska Jagiellonów a pod Grunwaldem szli ramię w ramię z krzyżakami, głównie Niemcami, bo sami czuli się Niemcami. Nie doświadczyli też zaborów, ominęła ich ta przyjemność, także owa heroiczno-patetyczna momentami walka o polskość, zaś sprawą Szwedów wyalienowali się religijnie. Mieli swoją kulturę i swoją literaturę (do dziś zresztą), raczej więc olewali tę polską, w tym wieszczów olewali. No a znienawidzony przez Polaków, wróg nasz zacięty Fryderyk II, był dla nich bohaterem, bo za jego panowania Śląsk rozkwitał. Może to fakt wstydliwy (pytanie dla kogo), ale przez pokolenia całe służyli w Wehrmachcie, no i nie zaznali szczęśliwe powstań, z wyjątkiem początków XX wieku, ale to za sprawą fermentu prowokowanego przez stronę polską… No i co w tej sytuacji można powiedzieć, czego nie spodziewać?
Mówię wam, wszystko w kwestii Śląska dopiero przed nami.