On tam pasuje

Napisać, że prokurator Święczkowski (teraz już sędzia) jest niezależny, to tak jakby napisać, że jest szczupłym, wyjątkowo wyslimowanym i zadbanym mężczyzną. No nie jest i nigdy zapewne nie będzie i nawet fotoszop nie jest w stanie tego zmienić.

To też wyjątkowy brudas, w tym sensie, że kierując się własnymi uprzedzeniami lub wykonując rozkazy psychopatycznego Zbynia, wykonywał najbardziej brudną robotę, niszczył ludzi, zarządzał zsyłki, ręce po łokcie ma umazane w gównie. Śmierdzi z daleka.

Pamiętacie zapewne, że „jego” prokuratura umorzyła sprawę owego wyjątkowego zjeba Brauna (może i słusznie, bo to bezdyskusyjnie człowiek poważnie chory i jego miejsce w pierwszej kolejności jest w szpitalu, dopiero potem w więzieniu), a także „wieszatieli” z Katowic, nie wspomnę o zaciekłym ściganiu autorów i kolporterów Tęczowej Maryśki. Tak, gość capi i zajeżdża szambem, koniec dyskusji. Nota bene owi parafaszyści od Brauna, głosując teraz na Święczkowskiego i wybierając go de facto sędzią Trybunału, spłacili w ten sposób dług wdzięczności wobec niego.

Ale z drugiej strony zaryzykuję stwierdzenie, że może jednak dobrze się stało, że trafił on do owego Trybunału pani Przyłębskiej, bo to taki specyficzny skansen i instytucja z którą i tak nikt poważny się już nie liczy. Muzeum żywych trupów. Niech sobie tam siedzą i obgryzają kosteczki. No właśnie, a propos obgryzania…

Święczkowski wyjątkowo tam pasuje i nie chodzi tu o jakieś szczególne przymioty prawnicze, a raczej o upodobanie do zachowania za wszelką cenę wyrzeźbionej odpowiednio sylwetki. W zasadzie od dziś, bez żadnej przesady ani nawet złośliwości, możemy mówić o Trybunale Konsumpcyjnym. Przyłębska jako kucharka, plus przynajmniej dwójka nienasyconych konsumentów, może nawet obżartuchów, czyli pani Krycha (wiecie dobrze co ona potrafi i ile potrafi) i pan Boguś (widać po nim co potrafi), a do kompletu pan Piotrowicz, najchudszy z tego towarzystwa, i najbardziej zaniedbany, nóżki jak patyczki, ale brzuch nawet wydatny choć opuszczony nieco na jajka, pierś zapadła… no niewyględny taki, ale zjeść to on potrafi, oj potrafi. Wierzcie mi, widziałem to to kiedyś w knajpie i do dziś po nocach mi się śni.

Czasami do stołu dołączy oczywiście gość honorowy, pan prezes Kaczyński, stąd zresztą w salonie pani Julii, to piąte, wolne krzesło dla niespodziewanego, choć wyjątkowo spodziewanego gościa. No i gitara. Na pewno będą więc dobrze czuli w swoim towarzystwie, a wyroki będą ustalane teraz nie przy rosole czy pomidorowej z ryżem, ale dopiero gdzieś po schabowym, w oczekiwaniu na roladę z piersi kurczaka, z perspektywą sycącego deseru na koniec. Tak to będzie.
I powiem wam tak – chuj z nimi.