Piszę podanie o działanie

Każda kolejna rocznica powstania warszawskiego, to okazja do wygłaszania bzdur i siania nienawiści. I nie chodzi nawet o te nacjonalistyczne bydlęta robiące gnój na ulicach Warszawy. Do tego nawet się przyzwyczailiśmy, a są tacy, którzy traktują to jako najwyższa formę patriotycznego uniesienia. Ale chuj z nimi że tak powiem.

Ja dzisiaj tak bardziej ekumenicznie, to znaczy zapytam tego boga, który ponoć istnieje (przynajmniej dla niektórych istnieje, choć z tymi powstańcami to mocno dał dupy, nie czuwał nad nimi i wszystkich zawiódł), czy aby nie mógłby coś zrobić, żeby sługa jego wierny biskup Jędraszewski wreszcie zamilkł. Piszę więc podanie o pilne działanie. Bo on proszę pana boga, nie jest już nawet irytujący, on jest wkurwiający, on naprawdę już odleciał i tu nie wystarczy zwykle grożenie palcem, i albo ty nam bosze pomożesz w okiełznaniu tego pacana, albo trzeba będzie u kogo innego szukać pomocy.

Nie dalej jak wczoraj z okazji rocznicy owego powstania, grzmiał publicznie w doskonale już znanym stylu.

„Patrzymy z zatroskaniem na to, co się dzieje wokół naszej Ojczyzny. Na imperialne zapędy jednego sąsiada i neopogańską wizję drugiego, która przychodzi z Zachodu. Na nowe, europejskie, narzucane Polsce i Polakom, próby budowania człowieka nie według Boga”. I dodał jeszcze, że „stąd konieczność zmagania i ogromnego wysiłku moralnego, aby wiedzieć dla czego warto umrzeć, wiedzieć dla czego żyć, dla czego się poświęcać, gdzie widzieć sens swojego życia, gdzie widzieć wartość największych poświęceń i cierpień”.
Niestety, w kwestii „ogromnego wysiłku moralnego”, nic nie było o kolegach nadal bez przeszkód ruchających dzieci, ale nie za bardzo rozumiem też co z tego bełkotu wynika. Jak to z tym życiem jest, nie kumam dla czego lub dla kogo warto umrzeć, i czy wedle Jędraszewskiego bardziej za tzw. ojczyznę, czy może zdecydowanie bardziej za tzw. boga. Mnie akurat ten dylemat zwisa centralnie, ale nie do końca Jędraszewski to jednak sprecyzował i durna, wsłuchana w jego mądrości biomasa, jak to biomasa, może mieć problem z ideowym pochlastaniem się. Bo w imię czego właściwie mają się pochlastać?

Generalnie chodzi mi jednak tu o to, i po to cała ta notatka, czy ten bóg cokolwiek jarzy z tego co się dzieje i czy może nam/wam pomóc w uciszeniu tego mocno chorego, wyjątkowo nienawistnego człowieka, obrażającego rozum i ludzi.

Ja nie mówię tu i nie proszę (choć jako niewierzący, zdaje się nie mam prawa o nic go prosić), o jakąś formę „ostatecznego rozwiązania”, oczekuje jedynie drobnego gestu, małego kroku, bo nie chcemy żeby nas dalej ten jegomość wkurwiał, mamy go powyżej dziurek w nosie. Może więc na początek niech mu zepsuje syntezator mowy, albo inny rodzaj awarii sprowokuje, co dziada wyłączy z publicznego obnażania swoich chorych projekcji. Jakieś proszę szanownego pana boga, „małe coś”, małe „co nieco”, co załatwi sprawę, odetnie mu prąd, wystarczy że będzie mógł robić siusiu i kupkę.

I gdybym był tym wierzącym, to bym wierzył, że jest to możliwe. Stać go na to, co udowodnił numerem z panem Hoserem, jakoś go zdyscyplinował i zdecydowanie postawił do do kąta. Hoser się co prawda zbuntował i szuka teraz ratunku u lekarzy, ale nie wiem, czy w ten sposób jeszcze bardziej nie wkurwił boga (zignorował przecież jego wolę) i nawet nie chcę myśleć (ani głośno tego wypowiadać) jak straszna tego boga za ową niesubordynację może być zemsta.
Panie boże jak już wrócisz z wakacji, to odwiedź Henia, ale pamiętaj też, że jednym z pierwszym w kolejce jest niejaki Jędraszewski. Przyjmij go na audiencji i zdyscyplinuj.