SZUM&POCHODNE

Trzeba mieć kurewskie szczęście

Kolejny poseł Zjednoczonej Prawicy podąża przetartą przez innych jego kolegów ścieżką. Czyli: prześladuje mnie jakaś kobieta, ponoć prostytutka i żąda okupu w zamian za milczenie. A on oczywiście niewinny, nawet nie wie co to takiego prostytutka i czym się zajmuje. No taki naiwny jak dziecko w przedszkolu.

Otóż Grzegorz Raczak, poseł PiS z Gdańska – bo to o nim mowa – powiadomił prokuraturę, że jest szantażowany przez prostytutkę. Kobieta ma 23 lata, na imię Justyna i świadczyła 61-letniemu panu posłowi i przy okazji profesorowi (kieruje Katedrą Kardiologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku) odpłatne usługi, inkasując za wieczór tysiąc złotych, więc pewnie był to wieczór ze śniadaniem.

Grzegorz Raczek (PiS)

Teraz poczuła się oszukana, bo klient ponoć obiecywał małżeństwo i zagroziła, że albo dostanie w związku z tym ekstra „odszkodowanie” (40 tysi), albo opublikuje intymne bardzo zdjęcia z ich randek. Rzec można klasyka gatunku.

Nie chciałbym się na panu Raczku wyżywać, bo przede wszystkim jest singlem, zdaje się wdowcem, więc ma prawo do życia, ale z jakiegoś powodu nie chce się wiązać na stałe, więc postanowił korzystać z usług prostytutki. No jest to jakiś sposób na życie, w sumie nie widzę w tym nic złego, choć w pewnym momencie pan poseł powiedział chyba jedno zdanie za dużo. Bo kiedy poszedł z tym donosem do prokuratury, to potem stwierdził: „Zrobiłem to, co w takiej sytuacji może zrobić prawy obywatel”.

Hmmm… mam tu pewien dylemat, bo prawdę mówiąc prawy obywatel, poseł i profesor, raczej nie umawia się z kurwami i nie obiecuje im bóg wie czego. No, ale jako człowiek absolutnie amoralny, raczej mający mgliste pojęcie o moralności i przyzwoitości, nie powinienem się tu wypowiadać. Dajmy więc panu profesorowi i posłowi spokój, dajmy mu czas na ochłonięcie i wyplątanie się z tego niezdrowego układu, radząc przy okazji, że może zamiast chodzić na kurwy, lepiej byłoby rozejrzeć się jednak za jakąś seksowną, ale w miarę poukładaną sąsiadką. Ale to tak na marginesie.

A tak w ogóle, to ci z tej prawicy, nie mają jakoś szczęścia w kontaktach męsko-damskich.

Bo mniej więcej w tym samym czasie, czyli na dniach, okazało się, że inny pis-poseł Marcin Kamil Duszek, też stał się ofiarą spisku. Zeznał, że ktoś go prześladuje, a dodatkowo włamał się na jego fejsowe konto i zamieścił tam zdjęcie jego seksownej „asystentki”, oraz jej gołej dupci, całkiem niezłej dupci uczciwe trzeba przyznać, niezły wybór panie pośle Duszek. I nawet gdyby rzeczywiście był to włam, a nie zwykłe pochwalenie się samica przed kumplami osobistym ruchadłem, to poseł Duszek powinien mieć pretensje tylko do samego siebie. Bo tak to zwykle jest, jak się ustawia hasło logowanie „12345”, lub nie daj bosze „jaroslaw”. Hakerom amatorom radzę sprawdzić, czy aby oni wszyscy z tej zjednoczonej prawicy takich samych haseł nie mają.

Przy tej okazji przypomina mi się podobna, łzawa historia z innym byłem już na szczęście posłem owej Zjednoczonej Prawicy zawsze Dziewicy, a konkretnie to Solidarnej Polski, z niejakim Szeligą, który jeździł w teren na kurwy, a za hotele i usługi kurewek brał faktury na sejm. My podatnicy płaciliśmy za jego ruchanko! Potem z czymś przeholował, próbował wyrolować kurewkę, tyle że kurewka nasłała na niego alfonsa, który sprawę postawił jasno: „kasa koleś, albo fotki z ruchania upubliczniam” A trzeba pamiętać, że poseł Szeliga pryncypialny był bardzo, prorodzinny, z twardymi zasadami moralnymi, które co rusz z sejmowej mównicy głosił, naród pouczając. Nie pamiętam już jak to się skończyło, chyba w sądzie, ale w efekcie pan poseł posłem już więcej nie został. Zdaje się że nawet kiedyś historię tę opisałem i głęboko ukryta gdzieś tu jest.

Można by też kontynuować wątek rzeszowskich burdeli i prominentnych tam gości (panie marszałku, wysłał pan już pocztówkę do Roksany?), ale poczekajmy, bo to historia ciągle wedle mnie jeszcze bardzo rozwojowa, która kiedyś będzie miała ciąg dalszy, choćby ze względu na prominentne nazwiska z prawicy i stanu biskupiego, zamieszane w dymanie także nieletnich. Więc poczekajmy, pewnie przyjdzie czas na szczegóły.

Można by jeszcze o harcach w pewnej Kancelarii, na stole i po stołem, z druhem boruchem w tle, ale dajmy już sobie spokój, bo pokażcie mi prawicowca, który po mszy, choć raz w życiu nie poszedł na kurwy i nie wtopił. Klawiatury by nie wystarczyło na opisanie tego wszystkiego. Oni mają po prostu takie kurewskie szczęście. Zawsze w pięty im idzie. ⚡️

3 komentarze dotyczące “Trzeba mieć kurewskie szczęście

  1. Gdyby z ambon, nie zaraz zaraz, z mównic, sejmowej i innych , nie wtykali co drugie słowo swojego katolicyzmu, głębokiej wiary. przywiązania do wartości rodzinnych (ślub kościelny, mama tata i gromadka ślicznych dzieciątek) oraz swojej niezłomności i prawości… Tak, wtedy mogliby dymać spokojnie na boku albo nawet na miesięcznicach i pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się tym ani trochę. Na własne życzenie wywołują chęć sprawdzenia, jak to tam z tymi zasadami jest w realu. To coś podobnego, jak z gejami. Po ich wyjściu z szafy nikt się nimi nie interesuje. Wcześniej wieczne spekulacje – czy kant hak, Balbina, siuśki, romanowski, Antoni trzy wybuchy i inni, są homo albo jakieś inne wstrętne bi, czy nie.

    Polubienie

  2. A teraz z zupełnie innej beczki : nagłośniono obronę JPII przez 200 katolickich profesorów. M.in. jest wśród nich profesor H. Suchocka , która leżąc krzyżem „negocjowała” osławiony końkordat.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.