ŻYCIE

Nic się nie stanie

Zapewne idąc wbrew i po prąd i głosząc niepopularne tezy (choć nie sądzę żebym był tu osamotniony), powiem wprost i szczerze, że nic się nie stanie jeśli Polacy wezmą w dupę i odpadną z Euro. Najlepiej jeszcze w fazie grupowej.

Każda inna sytuacja, każdy awans szczebel wyżej, może być bardzo niebezpieczny dla zdrowia psychicznego i tak dostatecznie już zbzikowanego narodu. Czyli im wcześniej pęknie ten narodowy, nieustannie w tej chwili pompowany patriotyczną spermą balonik, tym lepiej! Polacy do domu! Now!

Może nie jestem zbytnio zaangażowanym obserwatorem sportowych zmagań, nie uważam się za broń bosze eksperta, ale a’propos piłkarzy wrażenie mam takie, że cała ta reprezentacja to dość ekskluzywny i drogi kabaret, a w sumie jedno wielkie dziadostwo. Od lat niezmiennie. To grupa zadowolonych z siebie pół mózgów a czasami nawet ćwierć, prześcigających się w ilości dziar, i kolekcjonowaniu narzeczonych czy przyjaciółek o wyglądzie, a bywa że i inteligencji luksusowych tirówek.

Jedynie jakie takie pozytywne wrażenie robi Lewandowski, który nie dość, że jest klasowym piłkarzem, to jeszcze wydaje się być – o ile się nie mylę – poważnym i trzeźwym biznesmen (tak a’propos, czy polski fiskus dobrał się już do jego zarobków? Bo przecież Polacy pracujący zagranicą mają teraz się rozliczać wedle polskiego prawa podatkowego?). O reszcie w sumie nie wiem nic, i w sumie niewiele mnie to obchodzi. Nie wiem czy Krychowiak to tylko błazen, czy na dodatek zblazowany celebryta, a kłopoty z wysławianiem się Glika to tylko poza, czy efekt jakiś ubytków.

W każdym razie jestem przekonany, że robienie z nich jakiś narodowych herosów, to czcze zajęcie i im szybciej całe te jasełka się skończą tym lepiej. A zakończą się pewnie zgodnie z przewidywaniami i tradycją. Polacy naprawdę nic się nie stanie.

Kontynuując temat pompowanych a następnie z hukiem pękających balonów, zahaczę jeszcze pannę Świątek. Przy całej mojej sympatii dla niej, z zadowoleniem przyjąłem jej porażkę w singlu w Paryżu, bo tym samym pękł właśnie ów pracowicie pompowany balon, wypełniony dumą narodową. Iga okazała się człowiekiem ze słabościami, przegrała i zawiodła tym samym wszelkich turbopatriotów, widzących już w niej najlepszą tenisistkę wszechczasów.

Na razie ci turbopatrioci krzyczą jeszcze „Polacy nic się nie stało„, ale wystarczy, że przegra kolejny raz, a nie daj bosze, że niczym Tokarczuk powie coś mało patriotycznego, lub znów pokaże się w tęczowej sukience i będzie skończona. Może, kiedy niczym Radwańska stanie się „oblubienicą Jezusa” odzyska na krótko narodowe zaufanie, ale nie sądzę, aby akurat ona w tak nieodpowiedzialny sposób lokowała swoje uczucia. Za dobrze wygląda, za trzeźwo myśli. Do pokochania jest paru innych facetów.

Narodowe balony, wypełnione narodową spermą niczym prezerwatywy, pękajcie więc, oby z dużym hukiem. Naprawdę nic złego się nie stanie. 🕷

1 komentarz dotyczący “Nic się nie stanie

  1. wiesiek

    Turbo patrioci maja krotka pamięć a do tego dają sobą manipulować
    Kto dziś jeszcze pamieta ze:
    O tym, jak ważny jest sportowy sukces dla tonowania nastrojów w społeczeństwie, najlepiej przekonał się generał Jaruzelski.
    Przez kilka letnich tygodni 1982 r. Polacy prawie zapomnieli, że od pół roku żyją w kraju ogarniętym stanem wojny. Wystarczyło, że finałowy turniej España ’82 przyniósł polskiej reprezentacji trzecie miejsce na świecie.
    Edward Gierek musiał wiedzieć, jaką ulgę czuł Jaruzelski, bo i jego ratowali z opresji sportowcy.
    A niewiele jest dziedzin, które można wykorzystać w propagandzie tak dobrze jak sport. Zwłaszcza gdy za rywalizacją idą sukcesy.

    Polubione przez 1 osoba

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.