WIARA

Zacznijmy od burek i nikabów

Czytam właśnie, że Szwajcarzy zdecydowali w referendum, że w ich kraju będzie obowiązywał zakaz zasłaniania twarzy przez muzułmanki w miejscach publicznych, co należy rozumieć jako zakaz publicznego manifestowania uczuć czy też przynależności religijnej. Jednym słowem żadnych nikabów i burek, żadnych szmat na głowie i poniżej. Zakaz nie dotyczy rzecz jasna domu, oraz meczetu.  

Co prawda inicjatywa wprowadzenia takiego zakazu wyszła z tamtejszych środowisk konserwatywnych, ale pod pewnymi warunkami może się pod tą inicjatywą podpisać każdy, niekoniecznie konserwatywnie nastawiony. Jedyne z czym trudno się zgodzić to przekonanie, że jakoby zatrzyma to islam, bo to oczywiście oczywista bzdura. I w zasadzie to nie o to chodzi.

Chodzi oto, że każdy może sobie być religijnym, jak chce i koniecznie musi, ale na prywatny rachunek, co oznacza, że ze swoją religijnością nie może obnosić się publicznie. Żadnych gestów symboli i znaków. Jako człowiek z gruntu rzeczy ultraliberalny, powinienem się burzyć i zakaz taki traktować jako zamach na wolność jednostki. ale mój ultraliberalizm, o czym jasno po wielokroć już tu wspominam, nie obejmuje religii (wszelakiej). To znaczy dopuszczam prawo każdego człowieka do wierzenia w co chce i jak chce, pod warunkiem wszak, że swojej wiary nie będzie manifestował w żadnej formie, oraz nie będzie z nią wychodził poza przestrzeń przeznaczoną tylko dla niego. A przestrzenią tą jest jedynie dom i kościół / meczet / synagoga. Koniec kropka.

Zakaz manifestowania uczuć religijnych w pierwszej kolejności powinien też dotyczyć sportowców, zwłaszcza zaś celujących w tym piłkarzy, którzy często gęsto publicznie, w czasie meczu, wykonują głupawe religijne gesty. Obawiam się poza tym, że funkcjonuje dziwna taka zasada, że im lepszy piłkarz tym głupszy, a im głupszy, tym bardziej religijny, ze skłonnościami do religijnego teatrzyku na murawie.

Oczywiście w zapleśniałej i zapyziałej Polsce, takie rozwiązania są póki co niemożliwe. I to z dwóch powodów.

Po pierwsze, liczba muzułmanów jest na razie u nas śladowa, przynajmniej do czasu, i jak do tej pory nie paradują oni po ulicach w strojach rytualnych. Choć mogę się założyć, że gdyby ktoś teraz, dziś albo jutro, wpadł na taki pomysł by zakazać, to zrobiono by to z powodów prewencyjnych, tak na wszelki wypadek, no i żeby na złość zrobić wierzącym w innego boga niż tego u nas obowiązkowego.

A po drugie, wyobrażacie sobie, że w Polsce obowiązuje co prawda pełna wolność religijna, ale jednocześnie zakaz publicznego manifestowania swojej religijności? Że żegnanie się na ulicy, obnoszenie się z widocznymi krzyżami na piersiach, byłoby zagrożone karą grzywny? A procesje? Wypierdalać z ulic, łazić sobie wokół kościoła za parkanem… Widzicie to? Ja to kiedyś widzę, a dziś sobie wyobrażam, ale czy doczekam? 😈

2 komentarze dotyczące “Zacznijmy od burek i nikabów

  1. Anonim

    Wypalić ogniem wszystkich tych religijnych dewiantów rujnujących świat

    Polubienie

  2. Anonim

    Podobnie wkurzające są symbole ryby przyklejane z tyłu samochodu. Że niby wierzący samochód?

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.