Mitoman Zieliński

Z tym Zielińskim to jest tak, że gość ewidentnie ściemnia. Jeśli zaś ktoś uwierzył, że ma on ochronę dlatego, że niby grożą mu obcięciem łba, no to taki ktoś jest wyjątkowo naiwny.

Proszę pań i panów, dorogije druzja, Zieliński przywykł do luksusów, pokochał atrybuty władzy, ten blichtr i tę wyjątkowość, te pokłony, konfetti i dziękczynne całowanie po rękach i strasznie przeżył to, że go odstrzelono z ministerstwa. I kombinował jak tu uratować choć trochę przywilejów. No i tak właśnie pojawiły się owe domniemany listy od domniemanych byłych milicjantów grożących mu śmiercią w odwecie za odebranie należnych im emerytur.

Jak mówią różni znajomi tego królika, to cała ta na kolanie zmyślona historyjka jest absolutnie w jego stylu. To wyjątkowy mitoman, zdolny do wszystkiego. Czyli skracając i podsumowując, nie było żadnych listów z groźbami, nikt go nie straszył przedwczesną śmiercią, bo i po co.

Powiedzmy szczerze, gdyby ktoś z tych pokrzywdzonych ludzi chciał mu zrobić kuku, to dawno byłoby po zawodach, bez pisania idiotycznych gróźb, bo to w dużej mierze profesjonaliści, którzy wiedzą jak się załatwia drażliwe sprawy, bez niepotrzebnego rozgłosu. Wiele więc lub prawie wszystko wskazuje na to – przynajmniej tak mówią plotki – że pan Zieliński sam sobie tę listy i maile z groźbami napisał, a następnie do siebie wysłał, tylko po to, żeby wozić dupę służbowym BMW sopli, mieć sopla ochroniarza i szpanować na wsi tak jak do tej pory szpanował.

Wielki mi kurwa cel dla zamachowców. Mniejszy niż pyłek na mojej koszuli.🕷