Smutny koniec tygodnia

Nie ma co dyskutować, tak właśnie jest. Smutno kończy się ten weekend. Smutno, bo odwołano krajowe pielgrzymki Jarosława Kaczyńskiego. Nieoficjalnie mówi się, iż Jarosław pogniewał się na Polaków, czuje się zawiedziony postawą obywateli, którzy zamiast go fetować i przyjmować na kolanach, obrzucają kurwami a niektórzy to nawet jajkami. Doszło już do tego, że trzeba było przywozić własnych statystów udających miejscowych, bo ci miejscowi charakteryzowali się nie tylko absolutnym brakiem szacunku dla wodza, ale również podwyższonym stanem agresji. W tej sytuacji nie było innego wyjścia, pielgrzymki czasowo zawieszono.

Oficjalny komunikat brzmi, że to przez wakacje, które organizatorów mocno zaskoczyły, gdyż wcześniej nikt nikomu nie powiedział, że ktoś inny właśnie w lipcu a przede wszystkim w sierpniu to coś zaplanował. No taki brak komunikacji nastąpił. Inna wersja głosi, że chodzi tu przede wszystkim o wakacje Kaczora, który zawsze w sierpniu odpoczywa a Brudziński niezmiennie wtedy przebiera go w twarzowe płaszcze i pelerynki.

☞ Tak na marginesie, to cały czas się zastanawiam, jaki to interes ma w tym ten Brudziński, że ciągle z Jarosława robi idiotę i wystawia go na pośmiewisko. Być może kiedyś niezależny prokurator przesłuchując podejrzanego Joachima B., dowie się w czym rzecz i o co w tych przebierankach chodziło. Może się okazać na przykład, że Brudziński zdradził, poszedł na tajną współpracę z Totalną Opozycją, z zadaniem permanentnego ośmieszania Jarosława przy byle okazji. Kto to wie, co się okaże.

W każdym razie na dziś sytuacja wygląda tak, że objazdowy kabaret Kaczora Jarosława, przerywa na czas jakie swoje tournee, co oznacza iż nie doczekamy się najpewniej nowych skeczy o zabójczych smartfonach, tysiącach kilometrów dróg rowerowych Obajtka, czy też euro po 3 złote dostępnych od ręki w Niemczech. Szkoda, naprawdę szkoda…

I proszę nie wierzyć tym złośliwcom, którzy twierdzą, że w Polsce brakuje nie tylko węgla i gazu, ale również baterii, bo gdyby te były, to dawno wymieniono by je Jarosławowi, nie trzeba byłoby czekać na dostawę z Chin. Choć tak naprawdę to sztab medyczny Jarosława kupuje je w Rosji, z oczywistych powodów do tego się nie przyznając, bo tam lid nadal tani, a baterie całkiem wporzo, wytrzymują pół roku (poza tymi z ostatniej partii co pociągnęły zaledwie trzy miechy, stąd te kłopoty).

❗️Miejmy jednak nadzieję, że po pierwsze baterie jednak dojadą, a po drugie, Kaczyński gdzieś po drodze się nie utopi na tych wakacjach, w tej za dużej pelerynie, w za małym kajaku wyczarterowanym przez Brudzia. W sumie jakby tam nie było, to chuj z nim!

No i jeszcze jedna rzecz tak na koniec tygodnia mnie zasmuciła, a mianowicie ten oficjalny szlaban na marsz Bąkiewicza w celu – jak rozumiem – uczczenia rocznicy klęski Powstania Warszawskiego. Faszyści buńczucznie, jak to oni, mówią, że ni chuja się nie poddadzą, co oznacza, że Warszawa może zostać przez ich znów zbombardowana. Może nie dosłownie tak jak za czasów generała Reinefartha (nota bene Bąku zdaniem moim wyjątkowo do niego jest podobny), ale może być też gorąco. Na wszelki wypadek zabijmy okna deskami a cenne rzeczy, zwłaszcza te z balkonów pochowajmy do piwnic. Swoją drogą cóż to za perwersyjna przewrotność, żeby faszyści czcili los tych, których ich dawni ideowi pobratymcy całymi batalionami wysyłali do nieba. No ale zrozum tu Polaka. Nie da się.