POLITYKA

Szpitale pod specjalnym nadzorem

Trwa ciągle zastępczy spór o szpitale tymczasowe. Z tego, że powstają, nierząd PiS robi swoje szczytowe osiągnięcie i dowód na wyjątkowe swoje zaangażowanie w walkę z koronawirusem. 

Dlaczego spór jest zastępczy? Bo nie w ilości tych szpitali tkwi problem.

Z technicznego punktu widzenia nie jest wielkim problemem zbudowania ad hoc takiego szpitala. Gdziekolwiek, w hali sportowej, wystawowej, nawet w lotniczym hangarze jeśli tylko spełnia pewne podstawowe warunki. To tylko kwestia kosztów. Problem polega na tym i rozumie to mam nadzieję każdy absolwent podstawówki, w tym i pan premier, że można zbudować nawet trylion takich szpitali, które niestety będą stały puste, bo nie będzie miał ich kto obsługiwać. I z tym właśnie problemem w tej chwili się stykamy.

Co z tego że na stadionie narodowym jest jakiej tysiąc łóżek z hakiem do dyspozycji. Zajętych jest o ile mnie pamięci nie myli coś ponad trzysta, bo na tylko tyle łóżek starcza personelu. Do tego jeszcze ta żenująca, mocno kompromitująca całą tę ideę walka na pięści o ów personel. Te podchody, to wzajemne podkradanie sobie lekarzy i pielęgniarek, podkupywanie a w zasadzie przekupywanie tych bardziej opornych, szukanie dziury w całym, podkładanie sobie świń… Żenada, niesmak, wstyd.

Zasadnicza jest tu inna kwestia. Mam takie dojmujące wrażenie a nawet przekonanie, że nie ma znaczenia kto i jak duży i jak niewydolny szpital wybuduje. Chodzi przede wszystkim o to, kto na tym zbije kasę. W tym zasadza się wedle mnie istota pomysłu, to jest to drugie dno. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że jak tak dalej pójdzie, to a moment braknie tych hal na te tymczasowe szpitale.

Co wtedy? No cóż, nie ma sytuacji bez wyjścia.

Nieuchronnie wtedy jakiś znajomek pana premiera, albo innego ministra, instruktor narciarki, handlarz serem albo używaną odzieżą, dostanie intratny kontrakt na budowę (po trzykrotnie zawyżonych kosztach) jakiejś kolejnej wiaty czy innego hangaru, a inny znajomy innego ministra, zabierze się za organizację szpitala, kasując za to kolejne miliony. No i tak ten interes będzie się kręcił, ku radości zainteresowanych, tak powstają i powstawać będą fortuny. A całość potem będzie rdzewieć i się rozpadać, co w sumie nie będzie już miało żadnego znaczenia. Bo znaczenie ma tylko to, że jest covid jest interes. Jeśli się mylę, to rzucajcie we mnie kamieniami. 🕷

9 komentarzy dotyczących “Szpitale pod specjalnym nadzorem

  1. Miszcz

    No jak nie jak tak. Doją kasę na rympał

    Polubione przez 2 ludzi

  2. ka-mi-la789

    Nie, nie mylisz się. Cała ta srandemia to gigantyczny biznes, dla biznesu została zorganizowana i dla biznesu jest utrzymywana (nie wydaje ci się, Revelu, że rozwija się coś jakby niezgodnie z dotychczasowymi epidemicznymi wzorcami i w ogóle z prawami przyrody?). Dla rządów wszelkiego gatunku – tych z prawa, z lewa, że środka i z ukosa – jest dodatkowo zajebistą okazją, żeby wziąć durne bydło za pysk i zagonić do bunkra pod hasłem „bo jak nie, to szyskie łumrzeta”. Dlatego nie ma szans, żeby się skończyła – zbyt wielu zbyt wiele na niej korzysta. Co do braku personelu, to limitowanie wstępu na studia medyczne połączone z brakiem przymusu ich odpracowania W KRAJU musiało się tak skończyć. Pądochtóry robią wszystko, żeby im konkurencja za szybko nie rosła, to niech teraz się sklonują.

    Polubienie

  3. Anonim

    Geobos
    Poszukajcie sobie wywiad dr Bodnara z Przemyśla dla Rymanowskiego (z poniedziałku czy też wtorku) o leczeniu covidu amantadyną. Sam ze swoim zespołem uratował ponad 3 tys. pacjentów (!!!), badając ich a nie konsultując telefonicznie przy zerowej ilości przypadków śmiertelnych. Za swoje działania jest atakowany przez autorytety medyczne i Ministra Zdrowia nie przedstawiając konkretnej alternatywy dla osób chorych. Podpisuję się pod tym co opisuje wszystkimi rękami i nogami. Przerobiliśmy to na pięcioosobowej dorosłej rodzinie w ostatnich dwóch tygodniach i mimo że ja trafiłem do szpitala covidovego ze zmianami w płucach nie mając żadnych chorób współistniejących. Niestety mój pech polegał na tym, że zacząłem przyjmować amantadynę a w zasadzie słowacką odmianę Viregyt-K 100 mg trzeciego dnia po pierwszych objawach. Miałem pecha bo po czwartym dniu amantadyna w nocy powodowała spadek ciśniena do 78/41, Mimo tego będą bronił metody leczenia dr Bodnara. Mam w domu obłożnie chorą od prawie 1,5 roku teściową, lat 92. Dla niej temperatura 38 stopni przy schorzeniach nasercowych, cukrzycowych i innych była zabójcza, inne objawy covidove także. Po pierwszych objawach (jako ostatnia zarażona osoba w rodzinie) w niedzielę rano 21. marca (37.8, bóle mięśniowe, inne objawy grypowe) zastosowaliśmy natychmiast podwójną dawką startową zgodnie z opisem na stronie dr Bodnara. Po godzinie wszelkie objawy zniknęły, cały czas był apetyt, jakiś niewielki dyskomfort się pojawiał ale po 8 dniach mamy seniorkę w pełni zdrową i wszystkich domowników oprócz mnie także. Dla mnie to szok i potwierdzenie metody dr Bodnara. To nie jest szarlataneria. Test z amantadyną miały być przeprowadzone jesienią, mamy kwiecień ii podobno coś ma się zaczynać w Lublinie i gdzieś jeszcze. To jest wojna, codziennie umiera na covid od 300 do prawie 700 osób. Tu trzeba działać radykalnie. Mówienie że nie wolno działać bez dopuszczenia przez komisję dopuszczenia leków i jednocześnie nie przedstawienie żadnej alternatywy jest zbrodnią na tych co odeszli. Ratujmy się jak tylko możemy, bo służba zdrowia dopiero jak jesteśmy w stanie zajęcia płuc zaczyna coś działać. Po codziennych informacjach o zgonach widzimy, że dla wielu zabrakło czasu.
    Wiem, że mamy coraz więcej szczepień, ale pojawiają się nowe mutacje i szczepionka może okazać się nieskuteczna. Ja mam zapas amantadyny na przyszłość, żeby nie być zaskoczonym mimo, że jak tylko będę miał możliwość się.

    Polubienie

    • Ja o przewałach na szpitalach i czesaniu bokiem kasy na pandemii a ty Anonimie o alternatywnych metodach leczenia. Kompletnie nie na temat. Wyjątkowo dopuszczam ten komentarz, bo być może to o czym piszesz kogoś zainteresuje. Pozdr

      Polubienie

  4. Anonim

    Geobos
    miało być „to natychmiast się szczepię”. Jeszcze jedno, dochodzenie do siebie po zmianach w płucach jest bardzo powolne i trzeba wykazać dużo cierpliwości. Mimo, że przebywam w szpitalu od 26 marca pod wspaniałą opieką (szpital Covidowy w Łańcucie) to nie wiem kiedy wyjdę. Po rozmowie z Panią doktor, trzeba wykazać się niesamowitą cierpliwością.
    Czytam Cię Revel od kilku lat, tabloid ma swoją formułę, mimo tego postanowiłem opisać trochę swojego doświadczenia w walce z covidem. Przez ponad rok udawało mi się chronić. Zabrakło może 2 tygodni…
    Jeżeli to pomoże choć jednej osobie będę bardzo zadowolony

    Polubienie

  5. Anonim

    Geobos
    Cały Revel! Wiem, o czym jest artykuł. Tylko który to już i jaki efekt, przejęli się. Piszesz, że alternatywna metoda leczenia. Zgoda, alternatywna, tylko przedstaw mi jakąś oficjalną, skuteczną. Jak znajdziesz, opisz, chętnie poczytam. Ja wiem, że formuła tabloidu ma swoje prześmiewcze prawa, ale z całego serca nie życzę Ci tego przechodzić czego doświadczyłem.

    Polubienie

    • Współczuję wszystkim którzy doświadczyli jakiejkolwiek choroby. Zaś, jako – jak rozumiem – tutejszemu bywalcowi, poświęcę na odpowiedź nieco więcej czasu. Otóż… Pisze „alternatywna”, bo takie pojęcie się przyjęło w stosunku do tego wynalazku i jakiś tam innych jeszcze specyfików. Zdania na ten temat nie mam, bo średnio mnie to interesuje. Stram się nie życ covidem, i nie podporządkowywać mu swojego życia. Co do reszty… Przechodziłem cov-19 rok temu, późną wiosną, zupełnie w zasadzie bezobjawowo, ot delikatne, dobrze mi znane dolegliwości, jak sądziłem efekt biegania w zbyt lekkim ubraniu w zbyt niskiej temperaturze. Nie raz nie dwa mi się to zdarzało. Więc olałem sprawę, bo doszedłem do wniosku że nie każdy kto ma lekki ból gardła i dreszcze wieczorem, musi być zaraz chory na na to COŚ. Dowiedziałem się dopiero po jakimś czasie, bo w badaniu dotyczącym zupełnie innej sprawy wyszły antyciała. Dziś juz wszystko kompletnie bez znaczenia, było minęło. Teraz jestem po szczepieniu, nie to że mocno wierze w ich skuteczność (choć bardziej „tak”, niż „nie”), ale tak na wszelki wypadek. Wszyscy moi koledzy lekarze mówią że nie zaszkodzi, więc wziąłem to na klatę. Beż żadnych perturbacji ani obocznych dolegliwości. No i w zasadzie tu się kończy moje zainteresowanie covidem. Żyję wedle własnego rytmu i wedle własnych zasad, stosuje się do pewnych sugestii, inne ignoruję, i w sumie niczym się nie przejmuję. Może miałem odrobinę szczęścia? Tego nie wiem. Reasumując więc, mimo sympatii, nie wejdę z tobą w dyskusję na temat sposobow i metod leczenia, bo ani się na tym znam, ani szczególnie nie obserwuję tego co się na ten temat pisze. Wychodzę poza tym z założenia że ludzie mają rozum i wolną wolę, niechaj się więc lecza czym chcą, zwłaszcza jeśli mają poczucie że im to pomaga. Pozdro.

      Polubienie

  6. sugadaddy

    Podobno modlitwa jest najskuteczniejsza.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.