POLITYKA

Łapali Falentę, a nawet go złapali

Teza jest mocna i prawdopodobna, niezależnie od tego jak wysoko postawiony policjant, minister czy koordynator będzie temu zaprzecza, zaklina się że to nie tak i że to nieprawda. Teza ta zaś brzmi: „ktoś wstrzymywał poszukiwania Falenty”. 

Jak by nie patrzeć, gość zniknął z początkiem lutego, zupełnie przez nikogo niepokojony, a potem wszystko jakoś tak niemrawo się toczyło, to znaczy nijak nie mogli go znaleźć. To dość dziwne, bo polska policja – jesteśmy tego świadkami i podziwiamy ich sprawność – świetnie daje sobie radę z inwigilacją i wychwytywaniem uczestników wszelkich manifestacji, nachodzeniem i napastowaniem obywateli, wzorowo też wywiązuje się zadania pilnowania pomnika kaczego i smoleńskiego, a w tym konkretnym wypadku, wykazała się zadziwiającą biernością a nawet indolencją, mając przeciwko sobie jednego, pogubionego w sumie pewnie uciekiniera.

Stąd już blisko do sformułowania podejrzenia, że zarówno uciekający jak i goniący mają tu coś na sumieniu.

Teza o „umyślnej nieudolności” wywołała jednak spodziewane i oczywiste reakcje.

Jako pierwszy pianę rutynowo utoczył Brudziński, czołowy pisowski hejter na stanowisku. Dał słuszny odpór, grzmiąc, że cała ta teoria, to efekt obsesji widomych ludzi, którym wiadomo o co chodzi. Wtórują mu (jakże by inaczej) policjanci z Komendy Głównej oświadczając:

„Zapewniamy, że nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania, aby je spowolnić! Wszystko było opisywane w mediach. Ci dziennikarze, którzy piszą teraz bzdury, wówczas wprowadzali w błąd opinię, że Falenta jest w Moskwie”.

Niezależnie od tego, czy Falenta był w Moskwie czy też nie był, fakty są takie, że gość nagle, pewnego dnia zniknął niczym sen złoty. Można było odnieść wrażenie, że wszyscy to zlali.

Kiedy jednak ciśnienie mediów niespodziewanie zaczęło rosnąć, formalne poszukiwania Falenty rozpoczęto 1 marca, a więc miesiąc po tym, jak powinien stawić się w więzieniu. Szukano go naiwnie w kraju, w zupełnie niezrozumiały sposób ignorując sygnały, że najpewniej od dawna siedzi on już za granicą.

Dali mu więc mnóstwo czasu żeby się zaszył, urządził, zatarł ślady, zniknął, licząc, że dziennikarzom za chwilę zajawka na Falentę przejdzie, bo znajdą i rzucą się na coś innego, bardziej grzejącego. No, ale niestety, z jakiś powodów te wraże, głównie polskojęzyczne media nie odpuszczały, szczuły i mąciły, smród robił się coraz większy, trzeba było działać.

Skończyło się więc babci sranie, poszedł telefon (to hipotetyczny scenariusz proszę się do niego za bardzo nie przywiązywać, acz można też brać go pod uwagę):

– Marek, gdzie ty kurwa wreszcie jesteś?
– No jak to gdzie? Tam gdzie było ustalone, w Hiszpanii jestem. Przecież wiecie gdzie, po co głupio pytacie…
– Słuchaj, spierdoliło się wszystko, robią nam koło dupy, chcą rozliczać, więc sorry wielkie, ale koniec układu, musimy cię zwinąć.
– Kurwa, ale przecież umowa była, nie lećcie teraz ze mną w chuja.
– Marek, nie pierdol, zamknij się i słuchaj. Będzie kurwa dobrze, nic się nie martw, nie tak to tak, mamy scenariusz awaryjny. Przyjeżdżamy pojutrze, weź tylko się pofatyguj i wymyśl coś, żeby to zatrzymanie naturalnie wyglądało. Wiesz jakiś mały teatrzyk… pamiętaj ma być naturalnie. No to nara…

Tak to mogło wyglądać. W każdym razie przyjechali jak obiecali, a Marek wszedł na balkon, pokrzyczał, teatr odstawił jak się patrzy, ponarzekał na polskie więzienia, tego typu pierdoły. Naprawdę ładnie zagrane, gawiedź się nie połapała, durny lud to kupił.

A teraz – w grę tu wchodzi być może ten scenariusz awaryjny – do akcji wszedł pan prezydent, który „na wniosek rodziny” obiecał rozważyć ułaskawienie Falenty. Już był ogródek a w nim gąska, już można się było witać. Ale niestety znów zrobił się szum, że starym zwyczajem kolesi kryminalistów za psi chuj Anżej będzie ułaskawiał.

Nie było wyjścia, w tej sytuacji musiał pójść komunikat, że jakie tam ułaskawienie, nic z tych rzeczy, to nieprawda „dezinformacja”, skrót myślowy, celowe wprowadzanie opinii publicznej w błąd… nie ma mowy o ułaskawieniu. Koniec kropka!

I w zasadzie tu, na dziś, historia pozornie się kończy. No, ale jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie spieszmy, pożyjemy zobaczymy, bo śmierdzi tu, oj śmierdzi. Wali niczym z popsutego toi toia. A pytań coraz więcej, i nie da się ich wykpić jakimiś heheszkami. No więc chłopaki szczerze, kto wstrzymywał? (R)

4 komentarze dotyczące “Łapali Falentę, a nawet go złapali

  1. wiesiek

    Bo on troskliwie ukrył lub nie używał „znak rozpoznawczy przestępców”Białą różę !!
    Na którą to wszelkie amty nastawiły swoje aparaty wykrywcze I idą „tropem obrazu i węchu” jak po sznurku.
    I niech to będzie jeszcze jedna z hipotez.!!
    Choć bardziej prawdopodobne”czyli z duża dozą prawdopodobieństwa”jak powiada Macierewicz ,są Twoje i to one przyczyniły się !!

    Polubienie

  2. Sobiepan Sobiepan

    Wielce Szanowny Jahu !!! Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. !!!
    Po prawie 10 dniowej nieobecności – uprzejmie informuję, że jestem ! Obowiązki wezwały mnie na wieś, bo to pora na roztrząsanie, oranie i sianie. Co do roztrząsania, to nie tylko o obornik chodzi, ale tak w ogólności – dzisiaj na wsi wiele spraw się „roztrząsa”, a zwłaszcza – kto kogo powinien żywić i dokarmiać – ale nie uprzedzajmy faktów !
    Tedy – jak powiadam – mam zaorane i obsiane. Zatrudniłem cała „męską” cześć rodziny, bo jak powiada Pismo – w pocie czoła i znoju orać będziesz – a mnie już sił nie starcza, aby tak wszystko „samotrzeć” czynić. Przy okazji – uruchomiło się wędzarnię i to i owo uwędziło – powiadam Ci – pychota !!! A te wonie i zapachy – czysty obłęd !!!
    Wieczorami zaś – przy piwku,” roztrząsaliśmy” z miejscowymi gospodarzami „szczegóła” nowej „polityki rolnej” pana prezesa wszystkich prezesów. Chłopi „pękają” ze śmiechu, że to niby teraz oni mają „dożywiać” rogaciznę i wieprzki – kiedy od „wiek wieków”, to krowa była żywicielką chłopskiej rodziny. Jeszcze wkrótce coś o tym skrobnę, tylko muszę rozwichrzone myśli poukładać. Tak czy owak – chłopi twierdzą, że na gospodarce rolnej panprezes się nie tyko nie zna, ale „mąci ludziom w głowach”. A „dotację” 500+ „na mućkę” wezmą – bo dlaczego niby nie maja brać, skoro inni biorą – bo im się” należy”. Chłopi zawsze pragmatycznie podchodzą do spraw „rolnych”.
    I na koniec – co do tego „Falenty” – na miejscu pana ministra to ja bym się tak nie „puszył”, że go Hiszpanie ucapili. On mi wygląda na takiego, co to mógł nagrywać i podsłuchiwać nie tylko pana Sienkiewicza i pana Sikorskiego. Już się „rypło”, że nagrywał także pana Mateusza. Jak się „ujawni”, że nagrywał także „inne bardzo dzisiaj ważne osoby” – może być nieciekawie, a nawet fatalnie ! Póki co – siedzi w hiszpańskim lochu, a do Polski – daleka droga. Pewnie teraz hiszpańscy policjanci obliczają koszty, aby wystawić rachunek. No przecież „za frico” nie uganiali się za facetem po całej Hiszpanii – ktoś musi za to zapłacić. Z tymi „płatnościami” to są zawsze kłopoty – nieprawdaż ?

    Polubione przez 1 osoba

  3. Anonim

    Hiszpanie mogą Falentego nie przysłać z powodu wątpliwości co do praworządności polskiego więziennictwa…
    Precedensy już były, a co najważniejsze, to sojusznikowi w zdobyciu władzy należą się dobre traktowanie…

    Polubione przez 1 osoba

  4. Anonim

    A co ten cały Falenta zrobił właściwie takiego strasznego, że tak na niego nastają niektórzy ?:)). Przecież ci co ogarniają świat i tak nie dowiedzieli się niczego z nagrań o czym by nie wiedzieli, a ci którzy go nie ogarniają, nie ogarniają go nadal i już do końca dni swoich ogarniać nie będą. Nigdy:)).

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.