ŻYCIE

O tym, że Warszawa to nie Paryż

Mamoudou Gassama, imigrant z Mali, został we Francji bohaterem. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund wspiął się po balustradach na 4 piętro i uratował zwisające z balkonu dziecko. Pokazały to chyba wszystkie telewizje świata.

 

Pozbawione opieki dziecko wychyliło się przez balustradę balkonu i zawisło po jej zewnętrznej stronie. Nim na miejsce zdarzenia dotarła straż pożarna, dzieciak był już bezpieczny. Młodemu Afrykaninowi serdecznie podziękowała burmistrz Paryża Anne Hidalgo. Powiedziała mediom, że będzie go wspierać w jego staraniach o osiedlenie się we Francji na stałe.

„Wyjaśnił mi, że przybył do nas z Mali kilka miesięcy temu, w nadziei, że zbuduje tutaj dla siebie nowe życie. Jego bohaterska postawa powinna być dla wszystkich mieszkańców Paryża przykładem. Władze miasta zadbają o to, aby zadomowił się we Francji”

Do Pałacu zaprosił go również prezydent Macron. Nie wiem, czy w ramach podziękowania dostanie teraz bez problemu obywatelstwo, ale jest pewien, że we Francji nic złego raczej go nie spotka.

Zastanawiam się teraz co by się stało, gdyby do podobnej sytuacji doszło w Polsce.

Niewykluczone, że Gronkiewiczowa nawet by się z nim spotkała, ale przede wszystkim dlatego, żeby zrobić na złość pisiorom i na maksa ich wkurwić. A napewno by ich wkurwiła i rozpętała przy okazji falę nienawistnego hejtu, bowiem stosunek pisiarstwa oraz pisbomasy do emigrantów, w tym „czarnuchów” i „brudasów”, jest powszechnie znany.

Z kolei wyróżniający się emocjonalnym rozchwianiem prezydent, być może też by go przyjął (to zawsze jakaś okazja do ogrzania się w błysku fleszy), ale najchętniej gdzieś w przedpokojach Pałacu, a najlepiej na zewnątrz, żeby zarazki się do środka nie przedostały. Nim by się jednak namyślił, to ów „potencjalnie niebezpieczny element islamski” sprzątnął by mu spod nosa minister Brudziński.

Po krótkim, ale intensywnym przesłuchaniu, nieszczęsny emigrant zostałby wsadzony na ponton, który osobiście pan minister zamaszyście nogą odepchnął by od brzegu.

Niech brudas wraca skąd przybył. I nie miałoby najmniejszego znaczenia, że facio gdzieś po drodze uratował spadające z balkonu polskie dziecko, kto wie czy nie przyszłego wielkiego polskiego patriotę, być może nawet oenerowca, albo księdza.

Oczywiście mogło by być też i tak, że nasz Mamoudou Gassama, uciekinier z Mali, nie miałby szansy uratowania tego dziecka, bo nim dotarłby w okolice owego feralnego balkonu, grupa kiboli i nacjonalistycznych zboków, otłukła by ryja na tyle dotkliwie, że przez zapuchnięte oczy nie widziałby spadającej z balkonu szafy gdańskiej, a co dopiero 4-letniego dziecka. No ale Polska to nie Francja, Warszawa to nie Paryż a bułka wrocławska to nie bagietka. (r)

1 komentarz dotyczący “O tym, że Warszawa to nie Paryż

  1. Zwinka

    Co by było w Polsce ? Hejt w wersji light : „Wielkie rzeczy ! Małpa ma wprawę we wspinaniu się po banany !”

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.