Nieekologiczna ekologia

Powiem wam, że nie kupuję już tej całej ekologii. Nie widzę najmniejszego nawet powodu, żebym jako Europejczyk cierpiał i odpokutowywał za grzechy całego pozostałego świata. Nawet gdybyśmy wprowadzili w Europie najbardziej nawet restrykcyjne prawa i „zielone”, wojenne wręcz zasady, planety nie uda się uratować, bo skutecznie zatruje ją i doprowadzi do śmierci cała reszta.

Zaleje nas już wkrótce smog i ekskrementy znad w dupie mającej ekologię Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Z tą Północną też wcale nie jest wesoło. Oni tam wszyscy razem, te miliardy nadprogramowych ludzi, srających do rzek, śmiecących, palących co się da i gdzie się da, trujących czym się, zabijających i degradujących do cna i bez zastanowienia swoje środowisko, oni wszyscy mają gdzieś zieloną zajawkę Europy. Koło chuja im ta nasza ekologia lata. Póki sami się tam nie wytrują i nie pozabijają, będzie tylko gorzej, a jest ich mniej więcej o 50% za dużo.

I teraz ja mam za to płacić, ja ma zaciskać pasa, godzić się na niewygody, robić nieracjonalne piruety w imię ochrony i obrony planety. I cały czas ktoś mi wmawia jaka to wielka na mnie ciąży odpowiedzialność, bo przecież chodzi o być albo nie być, i że jestem skończonym dzbanem, dalej jeżdżąc kotłującym benzynę i buchającym dymem samochodem spalinowym, zamiast elektrykiem, nota bene zasilanym prądem z kotłujących miliony ton węgla elektrowni.

I co najciekawsze, prostują mnie, do pionu stawiają, uświadamiają i próbują skierować na właściwą ekologicznie drogę, samokreujący się guru ekologicznego czynu, liderzy zmian, non-stop nawołujący do opamiętania się, trąbiący o zielonej, bezpiecznej, czystej krainie, już tylko mlekiem i miodem płynącej, a nie smołą i ściekami. A swoje ekologiczne programy mówiące o tym, co jeszcze by tu dla tej ekologii mądrego zrobić, obmyślają w ekskluzywnych hotelach w środku amazońskiej dżungli, albo na jachtach wielkości bez mała lotniskowca, kotłujących w godzinę tyle ropy, co wszystkie auta z kwartału w miesiąc, na ów jacht dolatują samolotem bynajmniej nie napędzanym powietrzem, zaś na lotnisko gdzie ta krowa rezyduje, dojeżdżają SUVem, niewiele mniej palącym od autobusu.

Oni mogą, a ja nie? Ni chuja, to nie przejdzie.

Więc dalej jeździł będę powiedzmy Dodgem RAM 3500, pijącym trochę nie powiem, bo jakoś nie jest moim marzeniem ściskanie się w elektrycznym Fiacie 500, czy innej Tesli która strach wyjechać poza miasto, bo to niby zero emisji i dobrze robi planecie. Fuck Tesla and electromobility. Dalej też będę niedbały w segregowaniu śmieci, bo jakiś czas temu byłem w tej sortowni i spalarni i widziałem co się tam dzieje i nie mam żadnej wątpliwości, że to wszystko, cała ta ekologia to głównie po to jest, by ściągnąć z nas jeszcze więcej kasy. Ekologia jest coraz bardziej nieekologiczna.

[Uwaga: tekst może być uznany jako prowokujący do dyskusji, lub skłaniający do niestandardowych zachowań]