Niejaki Tobiasz Bocheński z woli prezesa Kaczyńskiego ma być prezydentem Warszawy, na szczęście, żeby nim być a w zasadzie żeby mieć szanse nim być, musi stanąć do wyborów, czego Bocheński akurat nie lubi. A nie lubi, bo jest niewybieralny woli więc nominacje. Bocheński pochodzi z Łodzi, wynalazł go i zrobił asystentem późniejszy minister od zagranicy Brau, tam był wojewodą, a dopiero w ubiegłym roku jako tako związał się z Warszawą, bo został nominowany (no właśnie, nie wybrany a nominowany) na wojewodę mazowieckiego, i pozostał nim aż do momentu kiedy przestraszył się miotły Tuska i dał dyla, robiąc przy okazji tandetny dość teatrzyk, nakierowany jednak głównie na pisowską biomasę. Uciekł, poddał się, spierdolił po prostu. Teraz chce by prezydentem Warszawy.
Niestety, doświadczenia z panem Bocheńskim zwłaszcza te zarówno te łódzkie, jak i trochę stołeczne, wskazują, że to wyjątkowa menda, skryta pod ujmującą na pierwszy rzut oka osobowością. Miły pan z ulizaną fryzurką, typ aktora z niemieckich filmów porno nowej fali. Jak był tym wojewoda łódzkim, to skupił się na prześladowaniu ludzi, nawet najbardziej zasłużonych dla miasta, niszczył niewygodnych i ideologicznie podejrzanych, walczył z „pedalstwem” jak ujmująco w gronie współpracowników to nazywał, bronił najbardziej niepopularnych decyzji rządu, uwalał niewygodne uchwały radnych, promował „płodobusy”, generalnie prezentował kręgosłup rasowego szowinisty.
Unikał też jak ognia rozmów z mieszkańcami regionu, nie spotykał się z nimi, kompletnie nie interesowały go ich problemy, najważniejsze, żeby partia była zadowolona, choć formalnie członkiem partii co to jej nazwę w tej chwili wstyd wymieniać, nigdy nie był. Robił jednym słowem wszystko i w zasadzie to jedyne co robił, żeby zwrócono na niego uwagę, zwłaszcza na Nowogrodzkiej.
Nawet się to udało, bo młodego, zaciętego choć wedle mnie mocno przymulonego i zaangażowanego w walkę polityczną Bocheńskiego rzeczywiście zauważono. Najpewniej dzięki wstawiennictwu, żeby nie powiedzieć błogosławieństwu też łodzianki, czyli ziomalki, ciemnej bardzo postaci i wiedźmy z najbardziej przerażających bajek, czyli pani Goss Joanny, nota bene klinicznie nie cierpiącej kobiet, zwłaszcza od niej młodszych i ładniejszych (stare pudła tak mają), przy okazji od lat zaufanej zausznicy, nałożnicy, jak zwał tak zwał, wspomnianego tu pana Kaczyńskiego. To Goss dostrzegła potencjał Tobiasa i podsunęła go na tacy coraz bardziej sklerotycznie usposobionemu Jarkowi. Nawet nie chcę tu domniemywać, w jaki sposób Bocheński mógł jej wyrazić swoją wdzięczność za te awanse i dobre słowo, ale powiem tylko, że być może ten wtręt o aktorze z niemieckich filmów porno nowej fali, wcale nie jest aż taki przypadkowy.
Tak więc w sumie partia przeflancowała go na Mazowsze, co było oczywiście awansem, oznaką rosnących notowań, ale jednocześnie marną atrakcją, bo wszystkie kruki i wrony na dachu i antenach krakały, że krach PiSu jest na horyzoncie. I że nie ma ratunku. Tak się stało, więc na szczęście Bocheński nie zdążył dużo tu naszkudzić, ale nie wiadomo co by to było, gdyby PiS nie upadł a przestraszony Bocheński nie uciekł w popłochu z pokładu.
❗️ No i co, i teraz taki fiut ma być prezydentem mojego miasta? To ten niby „rzetelny samorządowiec” jak raczył powiedzieć sklerotyk Kaczyński? Bzdura pierwszej wody! Żaden z niego samorządowiec, to po prostu chamskie nadużycie. On nigdy samorządowcem nie był, bo nigdy nie został wybrany w żadnych wyborach! Gdziekolwiek do czegokolwiek. A jeśli z samorządem miał coś wspólnego, to tylko to, że z nim zawsze walczył. No taki fiut po prostu.
Ale nie dość, że fiut, to jeszcze tchórz, który to tchórzostwo on nazywa postawą godnościową. Do tego jeszcze narcyz i tłuk. A my tłuków, narcyzów i mentalnych chujoplątów, oraz spadochroniarzy, tu w Warszawie nie potrzebujemy. Jasno pokazaliśmy to w poprzednich wyborach, kiedy również spadochroniarz, tyle że z Opola, znany dresiarz i troglodyta Jaki Patryk, poległ bez honoru i to bynajmniej już w pierwszej rundzie, przez nokaut zagrażający nawet życiu. Mam nadzieję, że podobny tego typu cios, wprost w splot słoneczny zaaplikuje za parę tygodni i pan Bocheński. Na deski i do szpitala pod respirator, byle by nie owsiakowy, bo na taki nie zasługuje. Chciałbym dziś już ogłosić cześć jego jebanej pamięci.
Errata: minister Spraw Zagranicznych to był Rau
PolubieniePolubienie
Zbędna errata. To taka gra słów. Rau co brał (wiadomo co)
PolubieniePolubienie
J.S.
Radością napawa mnie myśl, że propisowska „Żyleta” zaciśnie zęby i będzie głosować na widzewskiego kibola.
PolubieniePolubienie
Warszawska żyleta – moje listwy przypodłogowe zaczęły się śmiać, a tłuczek do kotletów schabowych zakrztusił się w szufladzie. Jednak 27 % warszawiaków zagłosowało na jakiego nijakiego. Wiadomo – zabór rosyjski.
PolubieniePolubienie
Jak się bliżej przyjrzeć oni wszyscy są wykurwiści. Ruszyła akcja „Ujawnić Pisiora” Kandydując w wyborach ukrywają pochodzenie partyjne, bo wiedzą, że z taką „metryką'”są niewybieralni. Daleko kurwa zaszli.
PolubieniePolubienie