Tak jej dopomóż bóg

Nie będą chyba szczególnie oryginalny jeśli przyznam, że w nowym gabinecie Morawieckiego największe wrażenie zrobiła na mnie pani Dominika Chorosińska. No, może jeszcze pan Gajadhur Alvin nieco mną wstrząsnął, bo mam przecież Pereirę w mediach, więc po co mi drugi taki podobny w polityce? Ale rozumiem chyba sytuację, wczuwam się w tę gorąca atmosferę poszukiwań, żeby nie powiedzieć łapanki, więc i tak mamy szczęście, że aktywami naszymi nie zarządza jakiś do wczoraj jeszcze dostawca pizzy w Bolt, który przez całkowity przypadek kilka razy dowoził towar Morawieckim. No, ale zostawmy tego typu rozważania dla bardziej wprawnych.

Co zaś do tego objawienia pod tytułem Chorosińska… Przeczytałem właśnie w jakimś komentarzu, że „Chorosińska porzuciła aktorstwo i weszła do Sejmu z ramienia PiS”. To nieprecyzyjna informacja, być może nawet nadużycie, bo przecież prawda jest taka, że to aktorstwo porzuciło panią Dominikę i to już dość dawno temu, i w zasadzie nigdy nie traktowało jej poważnie. Ot kolejna kukła, która marzy o karierze. Nic przeto dziwnego, że w tej sytuacji, to ona rzuciła się na propozycję pana Mateusza, bo siedemnaście tysi z hakiem, to kasa nie do pogardzenia, choć jednocześnie należy zaznaczyć, że aktorzy, prawdziwi aktorzy, za dwa tygodnie zdjęciowe biorą jednak zdecydowanie więcej, co oznacza, że pani Dominika wyjątkowo tanio się sprzedała. Nie ceni się po prostu. No, ale każdy jak widać orze jak może.

Tym bardziej, że „sukcesy” aktorskie madame Dominiki dupy niestety  nie urywają, rzec nawet można, że żadnych sukcesów nigdy nie dało się odnotować, a to zaś, że Ądrzej mówił coś o „wybitnej aktorce”, która  „problem kultury zna dogłębnie i od podszewki”, oznacza jedynie, że Dominika Chorosińska go niezdrowo kręci. 

Obserwując to jak Ądrzej na nią patrzył, kiedy jej ten papier wręczał i jakie robił miny (a ślina mu z kącików ust ciekła), wychodzi mi na to, że chętnie by ją puknął, bo lubi takie mocno podtuczone blondynki, „dogłębnie” zorientowane w zasadach gry. Co prawda ona głosi akurat, że wierność jest sexy, ale chodzi tu jedynie o wierność pewnym przyzwyczajeniom. Ądrzej wie przeto o co chodzi, Ądrzej czuje świeże mięso, no bo ileż czasu można być zapatrzonym w tego chudego patyka, co to wiecie… Tak im dopomóż bóg w każdym razie.

O pani Dominice Chorosińskiej, dziś zwłaszcza, możecie sobie poczytać prawie wszędzie i bez przeszkód, więc czuję się zwolniony z jakiegokolwiek dalszego expose na jej temat.

Przypomnę jedynie, że to ona zasłynęła przełomową tezą, że najlepszą i najpewniejszą metodą antykoncepcyjną jest oddawanie moczu zaraz po stosunku, czym jak rozumiem dołączyła do elitarnego grona ekspertów, w którym jest między innymi rydzykowa pani profesor Urszula Dudziak, twierdząca z całą powagą swego profesorskiego autorytetu, że mycie części intymnych jest nie tylko bezeceństwem, ale i wielkim grzechem. Kretynki wszystkich krajów łączcie się.

Zresztą pani Chorosińska przestrzega też innych żelaznych i oczywistych zasad, zwłaszcza w wydaniu hardkatolickim. I tak, jak to u katoliczki, koniecznie trzeba mieć męża, ale po to go się przecież ma żeby go zdradzać. Tak jej dopomóż bóg!

Jej katechizm mówi, „błogosławione będą te co mężów swoich zdradzają”. Zamieszkaj więc z kochankiem, ale kiedy cię wkurwi to wróć do męża, nie ma sprawy, przecież nic wielkiego się nie stało. Tak jej dopomóż bóg!

Żeby go udobruchać i ponownie oswoić wyjedź z  nim, z tym mężem znaczy się, na jakieś ekskluzywne wakacje, a potem… wróć znów do kochanka, w sumie obojętnie którego. Ostatecznie liczy się ilość a nie jakość. Powyższy wariant możesz powtórzyć kilka razy jeśli tylko to cię bawi i daje satysfakcje wedle zasady, że ostatecznie każdy seks jest sexy. NIechaj tak będzie, tak jej dopomóż bóg!

Koniecznie tę z zajdź z kochankiem w ciążę, (tak ci dopomóż bóg), a jeśli ci się wreszcie po raz kolejny znudzi ten układ, poczujesz się niedowartościowaną, to oczywiście odejdź od kochanka, zwłaszcza jeśli mąż zadeklaruje, że uzna to dziecko ze skoku w bok za swoje. Pielęgnuj wartości, które wyznajesz, niech bóg cię w tym wspomoże, a jako kobieta z bogatym doświadczeniem, zostań samozwańczą ekspertką od moralności, oraz seksu.  Masz ku temu potrzebne predyspozycje i odpowiednie doświadczenie. Czyż się mylę droga pani ministerko? Tak ci dopomóż bóg.

Aha, czy to prawda że na te dwa tygodnie zamiast ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, będziemy mieli ministerstwo kultury i dziewictwa narodowego?