KULTURA&MEDIA

Kołobrzeg bis w PRL bis

W rolę Kołobrzegu wcieli się tym razem Elbląg (współczujemy dyskusyjnej sławy), w rolę PRL od paru już lat z powodzeniem wciela się Polska PiS. Innych istotnych różnic nie ma. Dla niepoznaki i zmylenia ewentualnego przeciwnika, wydarzenie zamiast festiwalem piosenki żołnierskiej, nazwano koncertem piosenki wojskowej państw NATO, co wedle mnie jest zabiegiem średnio skutecznym.

Przecież każdy kto cokolwiek pamięta wie, że wówczas, w tamtych na swój sposób kolorowych czasach, w kołobrzeskim amfiteatrze też mieliśmy do czynienia z koncertem a nawet koncertami piosenki wojskowej, tyle że  państw Układu Warszawskiego, a więc organizacji jak najbardziej obronnej i pokojowo nastawionej, w przeciwieństwie do agresywnie nastawionych natowskich najemników (tak wtedy definiowano problem). Więc proszę mi tu nie ściemniać prezesie Kurwski że to jakaś nowa jakość. Nie kochanieńki, to ta sama propagandowa hucpa i artystyczna chujnia tyle, że nie organizowana przez generała z Głównego Zarządu Politycznego WP, tylko przez jednego podporucznika z Głównego Zarządu Politycznego PiS, całkiem zdolnego ucznia wychowanego na ideach Józefa Goebbelsa a nie Józefa Baryły. Taki drobiazg, nie wiem na ile w sumie istotny.

Podobnie zresztą jak i wtedy, zbierze się oto w jednym miejscu śmietanka współczesnej estrady, a tak naprawdę wychodzące z szafy na dźwięk grającej pobudkę trąbki, dychające jeszcze trupy i półtrupy, na siłę zapewne próbując wmówić licznej publice (wolszczanie lubią te klimaty),  że potrafią śpiewać, niestety tylko z playbacku. No bo jak widzę na liście startowej kogoś takiego jak Trubadurzy, czy tą… jak jej tam… Halinę Frąckowiak, to nawet zaczynam wierzyć, że bóg istnieje a na dodatek jest niezwykle litościwy. W wersji pesymistycznej to typ wyjątkowo złośliwy, który celowo przedłuża cierpienia niektórych pacjentów i tym cierpieniem sie jara.

Inne „gwiazdy” wymienione z imienia i nazwiska niewiele mi mówią, ale wierzę (o zgrozo – nie ma chyba Zenka i Frajer Fulla), że ten festiwal (koncert) organizowany od teraz cyklicznie – co do tego nie ma żadnych wątpliwości – rozsławi ich nazwiska, pod niebiosa wniesie talenty, jak kiedyś wzniósł i gwiazdami uczynił panią Książkiewicz, czy też pana Zwierza, sorry o innych wyjców już nie pamiętam.

Choć nie, coś tam jednak pamiętam, a to mianowicie, że w Kołobrzegu kariery swe późniejsze zaczynali nie jacyś tam byle jacy, bo choćby Jarocka, Szmeterling znana potem jako Jantar, głos swój też dawała Rodowicz, chodzące dziś (i śpiewające) zombi, no i 2+1 było i Czerwone Gitary pląsały po kołobrzeskiej scenie… a nawet pani Ostrowska (kto ją dziś pamięta) stawiała tam pierwsze estradowe kroki. No działo się wtedy działo, szmacili się wszyscy, których długo by wymieniać (także Wasowski, Korcz, Gärtner, Kurylewicz, czy wreszcie Jurandot – autorzy), choć robili to jakby z większą mimo wszystko klasą, niż dziś inni się szmacą.

Ale, ale… Czy wiecie, że jest przynajmniej jeden element który łączy te dwa festiwale (okej, niechaj będzie… koncerty piosenki wojskowej)? Tym elementem jest Jan Pietrzak. Nota bene – pomijając już ZMP i PZPR – były trep jak to się drzewiej mówiło, czyli wojskowy zawodowy, więc klimat imprezy czuje, ma to we krwi i w charakterze. 

Co ciekawe, a w zasadzie oczywiste, prezenterzy – dla mnie nonejmy, choć wśród nich widzę też niejakiego Kammela (wyjątkowo żałosny typ) – zostaną oczywiście przebrani w mundury, co pewnie łęzkę z oka utoczy panom Rakowieckiemu, Tumanowiczowi i Stefanowiczowi, którzy niechybnie sobie przypomną, jakie to było wspaniałe uczucie chodzić dla jaj w mundurze i jaką dzięki temu zrobili potem „oszałamiającą” karierę. Choć niekoniecznie byli oni częścią akurat tego typu festiwalu, tylko raczej tego odgrywanego z ulicy Jasnej, czyli tego samego miejsca, z którego i dzisiaj codziennie, o tej samej świętej niczym Jan Paweł Drugi godzinie, odgrywany jest festiwal nienawiści, kłamstwa i  buty, znany pod nazwą Wiadomości kiedyś Dziennik TV. No takie czasy i analogie i sięganie po najlepsze wzory.

I teraz to co mnie ciekawi najbardziej, a mianowicie jakie to pissenki wojskowe (żołnierskie) na tym koncercie w Elblingu będą wyśpiewywane, bo jakoś nic współczesnego nie kojarzę, no a ile można słuchać „Chabrów z poligonu”, nawet jeśli są one w obowiazującej dziś w kulturze polskiej estetyce disco-polo. I martwię się, że widoków na jakiś koncert (festiwal) piosenki postradzieckiej jakoś do tej pory nie ma. Ale wierzę w Jacka!

4 komentarze dotyczące “Kołobrzeg bis w PRL bis

  1. sugadaddy

    Ostatnio słyszałem, ze Sasin będzie odbudowywał przemysł metalurgiczny; i będzie jak za PRL – radyjko tranzystorowe będzie kosztowało krocie, a np. imadło jakieś grosze, czyli odwrotnie niż w krajach technologicznie rozwiniętych. Ważne że – w ich mniemaniu – będziemy potęgą metalurgiczną. Huty będziemy mieli najpotężniejsze na świecie. Po chuj nam jakieś nowe technologie.
    PS Oczywiście i z tego nic nie wyjdzie, ale dziady z kruchty poczują się przez chwilę lepiej.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Inspirujące zagadnienie. W myślach już wyobrażam sobie Żenka „Pendereckiego” śpiewającego starą, NATO-wską piosenkę pt. „Bogurodzica” oraz Edzię wykonującą w duecie z Brzozowskim wiązankę piosenek punkowej Siekiery. „Nasza wojna”, „Rana kłuta”, „Piwko dla wojska” i te klimaty.

    Polubienie

  3. Anonim

    Dla podtrzymania tradycji trzeba by odkopać Reginę Pisarek i „Chabry z poligonu”, Trubadurzy mam nadzieję „Przyjedź mamo na przysięgę”, Urszula SIpińska „Po ten kwiatv czerwony”, a NO To Co „Gdy byłem chłopcem, chciałem być żołnierzem”. Szkoda że Mikulski nie żyje, do tej pory pewne awansowałby już na pułkownika, a tak Kammel – człoiwiek fenomen, bo ma kręgosłup z gówna zachwyci widzów swoją pisowską . Ciekawe, czy w rezerwie awansował Jan Pietrzak i czy wystąpi w swojej galówce. Będę oglądał z zainteresowaniem nie mniejszym, niż gdyby Kurski odnowił Zieloną Górę.
    To jest jednak arcyzjeb! Ten debil myśli, że tak się zasłuży u kaczyńskiego, że zostanie premierem. Przecież wszystko w nim krzyczy w niebogłosy – wyrzuc Morawca, wez mnie, wez mnie… Ale ma zajebistą konkurencję. Czarnek już wziął Kaczyńskiemu do buzi i nikogo nie dopuszcza. On też chce być premierem, ale to jego chcenie jest krótsze od chcenia Kurskiego, więc… no, zobaczymy. Uciecha byłaby pełna, gdyby nie pustki w porfelu i perspektywa zimnych kaloryferów podczas tej zimy. Ale chociaż radocha jest.Niech te skurwysyny się tam pozagryzają. Lud wycierpiał sporo, lud chce igrzysk!. W rolach – Kaczyński, Kurski, Czarnek, Ziobro, Morawiecki i Julia Przyłębska wraz z Krystyną Pawłowicz. Czekamy na pierwszy akt!

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.