ŻYCIE

Krzyż na Giewoncie. Postscriptum

To, że szlak na Giewont został zamknięty to jedno. To, że wolactwo w klapkach nadal tam łazi i ma w dupie zakazy, to drugie. Oczywiście jedno z drugim, jak to w Polsce, można pogodzić, bo naszym narodowym sportem jest wydawanie zakazów których i tak nikt nie będzie przestrzegał. Można nawet przyjąć założenie, że im więcej zakazów, tym większa w tym głupim narodzie wola do ich łamania.

**

Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego, straszy mandatami, które „mają się posypać” za łamanie zakazu, ale już widzę te mandaty i widzę tę przestraszoną nimi tłuszcze domowych himalaistów (w klapkach jako się rzekło).

Wychodzi więc na to, że są w zasadzie dwa wyjścia.

Wedle mnie najlepiej byłoby (1) nie reagować. Jak się naród chce zabijać, łamać nogi, ręce i karki, to proszę bardzo, droga wolna. Z pewnego punktu widzenia to nawet byłoby sensowne rozwiązanie, bo zgodzimy się pewnie, że mniejsza liczba Polaków, to potencjalnie mniejsza liczba patologicznych idiotów. Prosiłbym tylko NFZ, żeby choć raz zrobił coś pożytecznego: niechaj na początku szlaku wywiesi ogłoszenie.

„Szlak zamknięty, poruszanie się po nim zabronione. Nieprzestrzeganie zakazu spowoduje, że twoje ubezpieczenie zdrowotne przestanie działać”.

Jak ktoś jest chujem/pizdą bez wyobraźni, to niechaj potem leczy się za swoje a nie za nasze. Oczywiście jak zginie problem rozwiąże się sam. Krzyż (miniaturkę tego z Giewontu) mu na drogę i do przodu!

**

Ale można też (2) rozebrać jednak ten jebany krzyż, bo mimo wszystko okazuje się, że to on jest główną przyczyną wszystkich nieszczęść. Gdyby go nie było, to te stada łachmaniarzy i kretynów po prostu by tam nie właziły. Po zdemontowaniu na dodatek łańcuchów i drabinek, proceder wspinaczkowy Wolaków mógłby ustać.

To operacja w sumie niezbyt skomplikowana i stosunkowo niedroga (w zestawieniu z kosztami utrzymywania szlaku w sprawności i kosztami leczenia okurwieńców), acz trzeba też brać pod uwagę siłę oporu elementu autochtonicznego, plus niezliczonych obrońców wiary, z których przecież ten paranoiczny kraj słynie. Koszt spacyfikowania tej krucjaty byłyby prawdopodobnie spory. I sensie finansowym i społecznym.

Poza tym, nawet jeśli ten krzyż zepchnęło by się z Giewontu i na wszelki wypadek przerobiło na widelce, albo żyletki (używa ktoś jeszcze żyletek?), to zakładam, że nawet wtedy, znalazła by się jakaś niewielka grupa opętańców, próbująca zdobyć Giewont. Dla tych proponowałbym ustawienie tam niewielkiej platformy – może być na planie krzyża – przypominającej nieco trampolinę na basenie, z instrukcją:

„Jak już tu wlazłeś złamasie jeden, i szczęśliwie nie trafił cię grom, to stąd możesz skoczyć w przepaść. Wstępne koszty odnalezienia cię, wyciągnięcia i transportu – poniesie je twoja rodzina – to najmarniej 35 tysięcy złotych. Ale wysilać się nie będziemy. Powodzenia!”

Dwa warianty, każdy dobry. Jak ktoś znajdzie trzeci, proszę o kontakt. (R)

5 komentarzy dotyczących “Krzyż na Giewoncie. Postscriptum

  1. panimania

    Ruska mentalność: jak nie wolno, a bardzo się chce – to można!

    Polubienie

  2. w.i.e.s.i.e.k

    Warianty sralis mazgalis Wystarczy odwrócić ustawioną du…pa do Polski informacje Słowacką i odpowiednia ja przetłumaczywszy egzekwować z cala bezgwzglednoscią
    Bracia Słowianie po tamtej stronie Tatr pomyśleli i ustanowili
    „Za ratownictwo w górach Słowacji odpowiedzialna jest Horská záchranná služba – odpowiednik polskiego TOPR.
    Różnica polega na tym, że wszystkie akcje poszukiwawcze i ratownicze w górach Słowacji są PŁATNE.
    Koszty pomocy ponoszą także narciarze, jeżeli odnieśli obrażenia poza wyznaczonymi trasami narciarskimi.
    Czyli należy sie ubezpieczyć. !! Prywatnie
    Bardzo ważne jest, by zawierało ono opcję „koszty akcji poszukiwawczej i ratunkowej”.
    W cenę letnich biletów na kolej linową (dla turystów i rowerzystów w okresie 1.5.-30.11.) nie jest wliczone ubezpieczenie na wypadek interwencji górskiego pogotowia ratunkowego (Horská záchranná služba).
    Należy pamiętać, że często koszt wyprawy ratunkowej na Słowacji z użyciem śmigłowca to kwoty rzędu kilku tysięcy Euro. Dlatego tak ważne jest, by planując wycieczki w słowackich górach mieć odpowiednie ubezpieczenie, tym bardziej że polisę na jeden dzień można kupić w cenie już poniżej 2,5 PLN.
    Bo uratują uzdrowią i puszczą w skarpetkach.
    U nas natomiast normalnym jest i prawym i sprawiedliwym by za jednego idiotę koszty ponosił cały naród/tak jak utrzymanie KrK.
    I to się nazywa „solidaryzm społeczny”

    Polubienie

    • ka-mi-la789

      I żeby chociaż interwencja medyczna po ściągnięciu takiego debila na dół obejmowała obowiązkową kastrację…

      Polubienie

  3. w.i.e.s.i.e.k

    I żeby chociaż interwencja medyczna po ściągnięciu takiego debila na dół obejmowała obowiązkową kastrację…
    No co Ty ?
    Co to pomoże Chyba ze łeb urwiesz „przy samej d..p.i.e.Albo juz lepiej nogi z d.powyrywasz by nie lazł Chociaż wtedy zwalimy sobie na łeb koszty w postaci opieki społecznej „niepełnosprawnych a widocznych.Bo głupoty nie widzisz.

    Polubienie

    • ka-mi-la789

      Pomoże, bo debile nie będą płodzić kolejnych debili (a niedorozwoje bardzo intensywnie się rozmnażają, jako że nic innego nie umieją i nie mają do roboty).

      Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.