Gej w czerwonym z białą brodą

Polska, zwłaszcza ta patokatolicka, może czuć się dotknięta, a nawet za chwilę może doznać szoku (o ile już nie doznała), bo oto ktoś burzy świętość w którą od zawsze wierzyli, czasem bez względu na wiek. I to w imię czego? W imię źle pojmowanego postępu. Okazuje się bowiem, że wedle Norwegów, którzy dokładnie sprawę zbadali, tak zwany Święty Mikołaj jest najzwyczajniejszym w świecie gejem. To epokowe odkrycie, stawiające wiele spraw na głowie.

Samym Norwegom najprawdopodobniej to zwisa, bo w sumie co to za różnica czy on gej czy heteryk, najważniejsze aby szczodry był i dobra wszelkiego nie szczędził. Gorzej ze skansenami takimi jak Polska. Tym bardziej, że Polskę, przynajmniej wedle mojej skąpej wiedzy, świątecznie nawiedza Mikołaj popylając reniferowym zaprzęgiem, właśnie gdzieś z okolic Półwyspu Skandynawskiego. Jedni mówią, że to Fin inni, że jakiś Norweg właśnie, więc już widzę to zbulwersowanie i ten ogromny dylemat, czy kogoś takiego w ogóle można wpuszczać do polskiego domu prawdziwej polskiej rodziny, a tym bardziej brać od niego prezenty. A jak skurwiel zakazi jakąś tęczową zarazą, to co wtedy? No w każdym razie zrobili nam Norwegowie bardzo niedźwiedzią przysługę.

Myślę, że w tej sytuacji, należy rozważyć wpisanie Norwegii na listę wrogów Polski, za zbezczeszczenie mitu świetego Mikołaja i prymitywną, acz ciężką gatunkowo obrazę uczuć religijnych większości Polaków. Lista wrogów jest w tej chwili na tyle obszerna, że jedno państwo w te czy wewte nie robi już większej różnicy.

No, ale lista wrogów to raz, a szukanie jakiegoś sensownego rozwiązania, to dwa. Sytuacja bez wątpienia jest patowa, bo trzeba pilnie coś z tym zrobić, a czasu zostało niestety bardzo mało. Interwencyjnie można by sięgnąć po sprawdzonego już kiedyś Dziadka Mroza, taki Mikołaj Hard Level w wydaniu rosyjskim. Byłoby to może o tyle sensowne, że po pierwsze wiadomo na bank, że to heteryk, choć wedle plotek mający wyraźne problemy z erekcją, stary dziad po prostu a na dodatek rozpijaczony, po drugie był już taki czas, kiedy bywał on zastępczo w naszych polskich domach, jest więc oswojony i jako tako udomowiony. Nie należy też bagatelizować silnie prorosyjskich sympatii dzisiejszych elit naszej władzy, więc ruch ów spotkałby się z akceptacją suwerena, któremu zapewne nie przeszkadzałby kaukaski akcent Mikołaja vel Mroza, byleby tylko należycie wywiązywał się ze swoich obowiązków i nie molestował dzieci. Tym bardziej, że ostatnio uwielbiamy brać, nawet od ewidentnych chujów. A że pijak… No cóż, kto by się w Polsce takim drobiazgiem przejmował. Na Podlasiu czy na Podhalu, w sumie gdziekolwiek, w każdym domu przynajmniej jeden pijak jest, a żyć mimo tego jakoś się da.

Oczywiście można by rozważyć coś bardziej oryginalnego, wstać z kolan że tak powiem, i wyhodować własnego, czysto polskiego Świętego Mikołaja, tym bardziej, że w produkcji świętych, mamy jakie takie doświadczenie. Boję się tylko jednego, a mianowicie błędów wynikających z prawa serii. Bo w zasadzie każdy z tych ostatnio wyprodukowanych przez nas świętych, to taki nie za bardzo i nie do końca święty był. Więc niewykluczone, że ten nasz Święty Mikołaj nie dość, że okazałby się antysemitą, to jeszcze na dodatek pedofilem, czyli byłby to taki święty wyrosły z katolickej do cna tradycji, co z drugiej strony byłoby też zaletą. Bo przecież jedną i drugą „słabość” korowy suweren w pełni akceptuje, więc nie sądzę żeby był tu jakiś sprzeciw, nawet oczekiwałbym aplauzu, bo może on i momentami zboczek, ale nasz polski, popylający na saniach zaprzężonych w konie, Araby wprost z Janowa, a nie jakieś pierdolone renifery.

Jeśli więc Jędraszewski nie zgłosi sprzeciwu, to proponuję, aby przyszłe święta, bo jak mówię na teraz to już się nie wyrobimy, nabrały już nowego wymiaru. Król Polski Żyd Jezus Chrystus, matka jego i polska królowa Żydówka Maryja i do kompletu Święty Mikołaj antysemita i okazjonalnie pedofil, ale na szczęście nie pedał. Amen.