KULTURA&MEDIA

Sramy na takie reklamy

„Poczucie komfortu drodzy państwo nie musi dużo kosztować” – mówi w wyjątkowo nachalnej i coraz bardziej irytującej reklamie Toyoty dziennikarz motoryzacyjny Włodzimierz Ziętarski. I gdyby pan redaktor nie miał tak poważnej miny jaką ma, to bym sądził, że chodzi tu po prostu o rodzaj żartu.

Dlaczego? No bo moi drodzy komfort i Toyota Aygo to pojęcia które nijak do siebie nie pasują. Auto tylko nieco większe od pudełka na pralinki, z założenia nie może być komfortowe. I nie jest. Żadne, nie tylko Toyota. Jedyne co się w tym wszystkim jako tako zgadza, to ta cena, choć też nie do końca, bowiem możemy to jeździdło kupić już za niecałe 40 tysięcy (nie wiem czy to mało czy dużo), ale chcąc nieco więcej komfortu w tym niekomfortowym aucie, trzeba już nieco dopłacić, a nawet więcej niż nieco, co zakup wcale nie czyni rozsądnym.

Generalnie więc pan redaktor Ziętarski nieco ściemnia, a nawet mocno ściemnia. Również, kiedy słusznie zachwala hybrydy Toyoty, ale sugerowanie, że to są najlepsze i bezkonkurencyjne hybrydy na rynku, jedyne godne uwagi, ociera się moim zadaniem o celowe wprowadzanie w błąd. Hybrydy Toyoty są rzeczywiście bardzo dobre, wręcz doskonałe, ale jest jeszcze kilka hybryd innych marek wcale nie gorszych, a ponoć są wśród nich nawet lepsze i ciekawsze. Jest więc spory i całkiem rozsądny wybór, ale niestety w pamięci przeciętnego zjadacza chleba zostanie przekaz (podprogowy) taki, że jeśli hybryda to tylko i wyłącznie Toyoty a o innych należy zapomnieć, bo to śmieci.

Ale dotykamy tu też innego, o dużo bardziej poważnego problemu, jakim jest udział dziennikarzy w reklamach. Dziennikarz bowiem to osoba zaufania publicznego (acz niekoniecznie trzeba się z tym zgadzać), ktoś komu ufamy i z którego zdaniem się liczymy, chociażby dlatego, że relacjonuje nam jak jest naprawdę, lub tej prawdy uporczywie szuka, co z kolei oznacza, że dziennikarz jakikolwiek, w tym i motoryzacyjny, pod żadnym pozorem nie powinien brać udziału w reklamach.

Bo każda reklama jak leci, i nie ma tu wyjątków, to przekaz naciągany, skrzywiony, zmanipulowany, prawie zawsze nie do końca zgodny z prawdą. Innymi słowy każda reklama jest w jakimś stopniu nieuczciwa, bo chodzi tu tylko i wyłącznie o złowienie klienta a nie powiedzenie mu jak jest naprawdę. Dziennikarz biorący za pieniądze udział w takim szoł, absolutnie traci swą wiarygodność. Ktoś go kupił, on się sprzedał! Jest tylko i wyłącznie aktorem amatorem odgrywającym napisaną mu rolę, choć akurat w tym konkretnym przypadku, aktorem lepszym, niż Pazura w reklamie Vectry.

Nigdy już więc nie będę w stanie uwierzyć panu Zientarskiemu, czy na przykład opowiadając mi za chwilę z charakterystyczną dla siebie swadą i zaangażowaniem, o zaletach i genialności samochodu marki X, nie mówi o nim tak dobrze tylko i wyłącznie dlatego, że wziął za to odpowiednią kasę. Panie Włodku od teraz jako dziennikarz jest pan dla mnie zerem. 🕷

19 komentarzy dotyczących “Sramy na takie reklamy

  1. Jaki procent ludzi może tak sobie wejść do salonu i wyłożyć na stół 40 tysięcy?
    Jaki procent jeżdżących po drogach samochodów stanowią „pelnolatki” czyli kupione za mniej niż 10 tysięcy?
    Dla kogo więc jest ta reklama?

    Polubienie

    • Leszku Drogi, reklama jest dla ludzii wbrew pozorom całkiem dużo z nich pod wpływem reklam kupuje dla siebie samochody. Napewno stać ich na więcej niż 40 tysięcy. Burze sie jedynie na pewne „nieuczciwe praktyki”, tzn. wykorzystywanie ludzi takich jak Zientarski w spotach. NIech sobie w reklamie jak chce występuje Janda, jakiś tam Pazura czy Zelnik, ale nie dziennikarz, zwłaszcza motoryzacyjny. To jest jawne złamanie etyki i po takim czymś ktoś taki jak Zientarski nie powinien wykonywać zawodu dziennikarza. Koniec kropka, acz oczywiście nie trzeba się ze mną zgadzać. Natomiast generalnie ja nie jestem przeciwko reklamom, ani tym bardziej przeciwko reklamom Toyoty, bo to naprawdę niezłe samochody, zaś Lexus to klasa sama dla siebie. Sam jeżdżę już bez mała 10-letnim RX i chwalę sobie to auto bardzo i zamierzam długo go jeszcze używać. A że cała masa ludzi jeździ złomami i struclami? No jeździ i nie tylko dlatego że ich nie stać na coś innego, tylko dlatego, że taką mają filozofię i kasy im szkoda. Pozdro

      Polubienie

      • takatam

        Pan redaktor Ziętarski od wielu lat, regularnie chwali jakieś najlepsze samochody. To nie jest pierwszy raz. Zawsze jednakowo napuszony i od zawsze przekonuje tego samego, wpatrzonego w niego słuchacza. Jeśli zdążę złapać za pilota, to ich wyłączam. I tak od lat na przełomie roków.

        Polubienie

  2. „Bo każda reklama jak leci, i nie ma tu wyjątków, to przekaz naciągany, skrzywiony, zmanipulowany, prawie zawsze nie do końca niezgodny z prawdą.”
    To pewnie w ferworze pisania tak wyszło, bo z podwójnego przeczenia wychodzi, że: czasami jest zgodny… z kłamstwem. Powinno być:… „zgodny” z prawdą.
    Ale tak po prawdzie to dla mnie mało wiarygodna reklama, jak sama osoba Zientarskiego niechlubnie uwikłana z politycznym weryfikowaniem dziennikarzy w latach 80. I ten synalek w tle z ferrari. Można powiedzieć, że wyjątkowo irytująca ta reklama i dziwne jest że dla Toyoty Zientarski może być „twarzą” firmy.

    Polubienie

    • Faktycznie błąd, ale w pierwszej wersji zdanie to nieco inaczej brzmiało i przeoczyłem potem niezgodności. Dzięki za zwrócenie uwagi. Natomiast co do Ziętarskiego… Akurat średnio mnie interesuje w co politycznie kiedyś był on uwikłany, bo moim zdaniem ma to średnie znaczenie lub w ogóle nie ma w przypadku dziennikarza motoryzacyjnego. Gdyby był dziennikarzem lub komentatorem politycznym, no to wtedy mógłby to być jakiś problem, ale w tej sytuacji nie jest. Tu decyduje czy jest ekspertem i znawcą motoryzacji nie zaś to czy jest lub był chujem jako człowiek. A to co zrobił syn, idzie tylko i wyłącznie na konto syna. PZDR

      Polubienie

      • Ale przecież sam Pan pisał, że dziennikarz to osoba zaufania publicznego, z którego zdaniem się liczymy, któremu ufamy, że niby ma obowiązek reprezentować jakąś prawdę lub w najgorszym przypadku jej szukać. Jak można ufać komuś, kto wyhodował takiego synalka? Nie ma oczywiście bezpośredniej winy tatusia, ale konotacja, przyzna Pan, jak najgorsza (również Pan pisze o patologii zżerającej środowisko Zientarskiego, którą dekady całe pracowicie tworzył). Więc dziwię się, że w tym przypadku stosuje Pan taryfę ulgową i neguje znaczenie imponderabiliów politycznych, przyznać trzeba dość obrzydliwych. Reklama rzecz niezwykle kosztowna i tu każdy szczegół ważny, a ta gęba się bardzo źle kojarzy. Toyota wyrzuciła pieniądz w błoto, powinni robić dokładniejszy research, ale kto wie? – może jednak wiedzieli i to jakiś tajemniczy myk reklamowy oparty na resentymencie, który napędzi klientów? Mnie ta reklama odstręcza i zraziłem się dożywotnio do tej marki, ale z innych powodów niż Pan. Nie wiedziałem, że w Polsce, od przewrotu nie da się znaleźć czegoś świeższego, bardziej niewinnego, że do usranej śmierci będziemy skazani oglądać te same zgrane zakłamane gęby.
        Również pozdrawiam, niezmiennie zachwycony dowcipem revelsteina.

        Polubienie

  3. ereglo

    Oj, Revel, stary, a (nie obrażaj się) no, powiedzmy, naiwny. Jako ktoś z tzw. środowiska dziennikarskiego (na szczęście już emerytowany) znam dość dobrze Zientarskiego, a także kilku co najmniej jego kolegów. I mówię ci z całą odpowiedzialnością, że ani jeden z nich nie pochwali w tzw. obiektywnych testach jakiegokolwiek samochodu nie otrzymując za to pieniędzy, czy dajmy na to – przez dłuższy czas „testując” owe auto (i to najlepiej gdzieś na Majorce), albo kupując je ze zniżką 30 czy 50 proc. Podobnie dziennikarze sportowi, kiedy np. „przypadkiem” wymknie się im na jakich to nartach śmiga właśnie dany mistrz, nie robią tego wcale za friko. A i tzw. poważna publicystyka polityczna, to też nierzadko wcale artykuły płatne wręcz pod stołem albo w formie „stypendiów”, czy też luksusowych objazdów danego kraju, w celu „umożliwienia zapoznania się z sytuacją na miejscu”.
    W końcu nie na darmo dziennikarstwo przyrównuje się do innego zawodu starego jak świat. Bo tu też żyje się generalnie z tego, że temu, kto płaci (obojętne, czy to właściciel mediów, oficjalny czy cichy reklamodawca), trzeba zrobić dobrze i według życzenia. Sam zresztą dopiero co opisałeś taki przypadek z Rzeczpospolitą.

    Polubienie

  4. Kiedy widzę tych kłamców w telewizorze zmieniam kanał, albo chociaż wyciszam… A swoją drogą jaka to musi być tandeta, że jest tak nachalnie reklamowana…Dobry towar nie wymaga reklamy !!!

    Polubienie

    • Drogi JSG Toyota akurat nie jest tandetą. To moje subiektywne zdanie. Nawet owa Aygo. To solidne autko choc akurat dalekie od komfortu. A reklamuja sie wszystkie bez wyjatku marki nie dlatego ze sa marne (choc takie tez bywaja) tylko ze tlok jest na rynku niesłychany i trzeba sie rozpychac

      Polubienie

  5. wiesiek

    Oj czepiasz sie Czy Toyota Aygo,nie jest w pewnym sensie komfortowa?
    Jako trzecie auto w domu przeznaczone na wypady po mieście, jest,
    Ciche i przestronne Wprost stworzone dla kobiet
    .Ma przecież i
    System zapobiegający blokowaniu kół (ABS)
    Sygnał awaryjnego hamowania (EBS)
    Światła do jazdy dziennej w technologii LED
    System wspomagający pokonywanie podjazdów (HAC)
    System monitorowania ciśnienia w oponach (TPMS)
    System stabilizacji toru jazdy (VSC)
    Immobilizer
    6 poduszek powietrznych w systemie SRS
    System mocowania fotelików dziecięcych na skrajnych tylnych siedzeniach (ISOFIX)
    Wyłącznik przedniej poduszki powietrznej pasażera
    Tylne czujniki parkowania.
    I najważniejsze dla niewiast.Można sobie porozmawiać”przez komórkę”nie wyciągając jej z czeluści damskich go via samochod.I nie trzymając jej „przy uchu”
    Co kosztuje mandat i punkty
    Ma tez wiele innych zalet.
    Jesli sam piszesz iz
    „Hybrydy Toyoty są rzeczywiście bardzo dobre, wręcz doskonałe”nie mogę temu się sprzeciwiać.Sa dobre i do tego same sobie doładowują akumulatory
    Ja akurat z oferty nie skorzystam albowiem jestem wariat camperowy.
    A do ciągania przyczep ktoś na nich napisał „verboten”.Pozostaje wiec przy swym starym 150 KM dieslu o dużym momencie.
    To jedno A drugie reklama skierowana jest do mężczyzn którzy jako tako , zasadę „widziały gały co brały”przy zakupie kazdego samochodu winni stosować.Dziś kupią i to „tanio?” i na raty, ale samochod stoi na parkingu ,bo nie stać ich na przeglądy i paliwo jakieś takie okazało się drogie”
    Rozglądnij się po okolicznych parkingach a przyznasz mi racje.
    A co do redaktora.On wieki cale już promował produkty Toyoty.Pewno za niezłe pieniądze.Dlaczego akurat teraz miałby to nie robić.
    Inne samochody promują inni i nikt akurat ich się nie czepia.
    PS
    Tak miedzy nami jak samochodziarz z samochodziarzem
    Co akurat w tej reklamie Cie ruszyło?W czym czujeś się oszukany ?

    Polubienie

    • Ja oszukany na szczescie sie nie czuje. Mierzi mnie jedynie sugerowanie ze Aygo to jest samochod komfortowy. Tego segmentu auta, male i ciasne nie moga byc z natury komfortowe. Poczucie komfortu w Aygo to po prostu zart, acz byc moze to rzeczywiscie bardzo inywidualna sprawa. A tak w ogole szczerze mowiac to sie po prostu przypierdalam dla zasady

      Polubienie

      • wiesiek

        Jesli w te Toyota wyposażono w to co piszą dla mnie jest komfortowa .Bo czuje się komfortowo gdy siada za kierownica zona którą te ‚wynalazki niejako strzegą ” a gospodarstwo domowe tez Od wydatków czy mandatów.
        Bo nie przyjedzie mi do domu na feldze lub nie gada z psiapsiółkami trzymając aparat w dłoni.I nie tłumaczy się ze ciągle jej w mawiano ze 10 cm to to samo co 30 cm dlatego cofając walnęła w słupa czy mur.Nie mówiąc o samochodzie sąsiada.Czujnik masz kobieto wiec go słuchaj

        Polubienie

  6. A czy sam fakt, że to reklama, nie wystarczy Ci, aby przełączyć na inny kanał?

    Polubienie

  7. Piotr Gawron

    Przecież on od dawien dawna reklamuje Toyotę, skąd taki wpis w 2021 roku?

    Polubienie

  8. Anonim

    Sprawa 1 – jeżdżę od 30 kilku lat toyotami, różne modele. raczej nie zamienię na inne marki, bo lubię toyotę i już.
    Sprawa 2 – gdy przyszedłem do pewnej redakcji na moją pierwszą praktykę dziennikarską, a było to jeszcze za Gierka, opiekun, kierownik działu miejskiego zadał mi pytanie-czym różni się dziennikarz od prostytutki. Wtedy nie byłem w stanie odpowiedzieć. A prawidłowa odpowiedź brzmiała – jedynie wysokością zarobków, na korzyść, rzecz jasna, dziewcząt.
    Potem wykonywałem ten zawód w tzw. wolnym świecie, w kolebce demokracji za oceanem. Pewnego razu wydawca dziennika, w którym pracowałem, powiedział, że dziennikarz służy do wypełniania pustych miejsc między reklamami. Po 25 latach uprawiania zawodu przeszedłem do innej branży. Przykład kol. Ziętarskiego nie wydaje mi się w jakiś sposób oderwany od średniej krajowej, czy nawet europejskiej, a może i światowej. Każdy orze, jak może. A widz lub czytelnik – reklam oglądać nie musi. Chyba, że jest leniem i nie chce mu się poderwać 4 liter z fotela. To niech cierpi.
    Sprawa 3 – podczas oglądania filmu w tv podczas pierwszej przerwy reklamowej „zdanżam” przyrządzić kolację, spożyć i pozmywać. I jeszcze zobaczę spot o cudownym leku na wzdęcia. Podczas drugiej przerwy reklamowej mam czas na prysznic. Reklamy są ważne, bo trzeba wiedzieć, jakie produkty omijać.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.