Całkowicie nie zgadzam się z Panem Niesiołowskim w sprawie tak zwanego audytu. On nie miał za zadanie przykryć efekt tej całkowicie nieudanej oczywiście demonstracji KOD, no bo przecież jeśli coś jest nieudane, jest totalną porażką, wręcz marginalnym i niezauważalnym wydarzeniem, to po cóż je czymkolwiek przykrywać? O co więc biega?
Otóż sprawa wydaje się być dość oczywista. Widowisko nazwane „audytem” miało odwrócić uwagę od kompletnie pozbawionej sensu, rozrywkowo-turystycznej wizyty Pana prezydenta w Kanadzie.
Przepraszam, poprawiam się… To była jednak bardzo ważka wizyta, obfita w wydarzenia i dostarczająca wielu mocnych wrażeń. Mamy potwierdzenie tego w formie skrótowej i odręcznej notatki, nieznanego autorstwa, roboczo formułującej założenia wizyty, wraz z planem jej przebiegu. Oto najważniejsze punkty.
Przylot – kimono (czyli odsypiamy, nazwijcie to jakoś zgrabnie) – pobudka – kawa– zakupy w galerii handlowej (do ustalenia) – lunch w McDonaldzie – pomnik katyński (Ewa niech załatwi kwiatki, wieniec, cokolwiek…) – kawa w Starbucksie plus coca-cola (mamy trochę kasy, można dorzucić ciastko) – cmentarz wojskowy (nie wiemy który, ale szef się upiera…) – kościół ojca Kolbego (?) – centrum Jana Pawła II – kawa w Starbucksie – zakupy w galerii (wyjdzie w praniu która) – winko w kawiarni – wizyta w jednostce wojskowej (gospodarze coś w tej sprawie ustalają, prośba z naszej strony: prezydent chce zagadać po angielsku i strzelić sobie selfie z karabinem) – zakupy w Galerii BWA – rocznica 1050-lecia chrztu Polski i rocznica Konstytucji 3 maja (jeśli jest tam jakaś Polonia trza to zorganizować…) – kawa w Starbucksie – spotkanie z premierem Kanady (wszystko na dobrej drodze, gość się zgodził. Właśnie przygotowujemy tezy do oświadczenia po spotkaniu) — kawa w Starbucksie – przygotowania do odlotu.
Jeśli nie liczyć spotkań z kubkiem gorącej kawy w tym Starbucksie, to istotne było jedynie owe spotkanie z premierem Kanady Justinem Trudeau. Z towarzyskiego punktu widzenia. Bo politycznie było raczej nieistotne. Ichni premier dawno już powiedział to co ma do powiedzenia w sprawie Polski.
To co zaś najbardziej bawi, to fakt taki oto, że pewien facet z Polski, współwinny konserwatywnemu zamachowi stanu, patologiczny klenczon przywiązany do tzw. „tradycyjnych wartości”, spotka się z innym facetem, będącym odwrotnością tego pierwszego i prezentującym postawę i wartości, których ten pierwszy klinicznie wręcz nie znosi. Nie bójmy się tego słowa: facet z Polski spotka się z lewakiem i na dodatek robi z tego sukces, wielkie halo i powód do dumy. No, będąc na miejscu Kaczyńskiego, też bym starał się taką wizytę i takie spotkania czymś przykryć. „Audyt” więc był całkiem niezłym pomysłem.
Zła wiadomość jest taka, że prezydent zdecydował się wrócić.

Jednak Revel po wczorajszym szoku się odblokował 😉
A już się bałem , że zażył jakąś ciężką dawkę antyblocka 40% + vat wieczorem i mu zaszkodziło 🙂
PolubieniePolubienie
ale szef mówi że było ciężko… Głowa go nadal „rypie” – jak się wyraził.
PolubieniePolubienie
Oj tak, oj – tak. Po kiego wraca?
Zapamiętałem takie oto wydarzenie z prywatnej przecież – wizyty pana długopisa-dudy. Zatem nie prawdą jest, że tylko, a raczej głównie – korzystał z kawy w Starbucksie. I już mam pierwsze pytania.
Wizyta była prywatna, więc czy pan długopis płacił za nią sam?
A może jednak ” urzędowa” – bo rzecz, którą opiszę była doprawdy sprawą ” strategiczną „:)))
Agencje pokazały taką scenkę:
Duda, jacyś żołnierze kanadyjscy, jakieś kwiaty: ktoś komuś wręcza. Duda podchodzi do żołnierza i zachęca go do wizyty w Polsce, bo: Polska to taki ładny i rozwijający się kraj, w Europie, kraj, który powinno się odwiedzać często i z wielką przyjemnością. Żołnierz/ chyba sierżant/ odpowiedział standardowo: Dziękuję, uśmiech. Koniec scenki. Wieczorem polskie telewizornie obwieściły, w nastroju bardzo uroczystym, że:
„Pan prezydent Duda skutecznie zabiegał o obecność wojsk kanadyjskich we wschodniej flance NATO, na terenie Polski.”:(((
Bujać to my, ale nie nas! Panie długopisie…..
Nos już ci rośnie – jak z Warszwy do Częstochowy… Jak u Pinokia.
Stanisław
PolubieniePolubienie
Oj Revel. Boję się, że dla ludzi z twoim wykształceniem niebawem zabraknie w tym kraju jakiejkolwiek pracy. Nie przebijesz dowcipem kacapów z PiS-u. Chyba że pójdziesz tropem Niesiołowskiego.
Coś mi się wydaje, że nic nam już nie pomoże, oprócz strajku generalnego, do którego nawołuje mój idol – Zbyniek Hołdys.
PolubieniePolubienie
Wielce Szanowny Jahu – Redaktorze Naczelny etc.etc.etc. ! Twoją informację uważam za niekompletną a nawet powiedział bym „tendencyjną”. Gdzieś zapodziała Ci się Pierwsza Dama w tej wizycie. Była tam ona czy nie była i nadal strzela fochy. A jak nie była, to kto robił „honory domu”, bo przecież wypadało by podczas „takiej wizyty” ktoś tam, ktoś tam był. „Kanadianie” w ogóle olali temat tej ważnej wizyty – durch pisali o pożarze lasu i sikaniu z helikopterów a nasz (p)rezydent nawet nie wyraził ubolewania – już nie mówiąc o jakiejś pomocy dla pogorzelców. Wszystko w tej „polityce” chamieje !
PolubieniePolubienie
Sobiepanie, informuje przeto że FirstDama była ale jakby nie była. Spała do południa, kawę donoszono jej do łóżka a karabiny jej kompletnie nie interesowały. Poza tym bała sie że ktos im wspólne zdjęcie zrobi. Nie ma o czym pisac
PolubieniePolubienie