Tak zwane duchowieństwo, cokolwiek to dziś znaczy, diecezji sosnowieckiej jest oburzone opisem w mediach orgii, która miała miejsce rok temu w Dąbrowie Górniczej, w domu kościelnym, nomen omen przy ulicy Kościelnej.
Po pierwsze, tak zwane duchowieństwo kategorycznie więc zaprzecza, że w owej orgietce brało udział kilku księży, bowiem ze śledztwa specjalnej komisji kościelnej wynika, że był tylko jeden niejaki ksiądz Tomek Z, szanowany człowiek przy okazji dziennikarz i szef miejscowej „Niedzieli Sosnowieckiej”, z lekka tylko naćpany i „zviagrowany„, a pan z którym się migdalił nie był żadną męską dziwką, tylko… no właśnie, tego nie wytłumaczono kim był.
Nie wytłumaczono również dlaczego ów zaproszony „prostytutek” z którym zapewne pan Tomek chciał podyskutować o bogu, Jezusie i ogólnie wierze, o mały włos nie wyzionął ducha, oni też nie wytłumaczono dlaczego ksiądz Tomek (nie Tymek), dyskutując rozerwał mu dupę i dostał aż cztery prokuratorskie zarzuty, w tym tymczasową odsiadkę.
No, ale wiadomo mniej więcej z doświadczenia, jak to jest z tymi kościelnymi komisjami śledczymi, że są one w stanie ustalić wszystko, czego się od nich oczekuje. a nawet żąda.
Po drugie, tak zwane sosnowieckie duchowieństwo, kategorycznie, ale to bardzo kategorycznie zaprzecza, że w związku z całą tą historią, odstrzelono w krótkim czasie szefa całego tego sosnowieckiego burdelu, biskupa Grzesia Kaszaka. Jakoby odszedł na własną prośbę, bez związku ze związkiem, jakoby zapewne ze względu na pogorszenie się stanu zdrowia i że jakoby papież niechętnie, ale jednak przystał na prośbę biskupa.
Więc jakoby na pozór wszystko się zgadza, klasyczna kościelna ściema.
Biskup więc odszedł, cieszy się sowitą, domyślam się, emeryturą, a biorąc pod uwagę wiek, poza piciem wina i oglądaniem seriali w telewizji, to i owo, tu i ówdzie może jeszcze praktykować. Nie wiem, czy Kaszak lubi panie, czy może panów, czy może jedno i drugie, ale jako facet szczerze życzę mu wszelkim możliwych na tym polu sukcesów.
Tu i ówdzie pojawiły się wątpliwości, czy aby pan Grzegorz nie był przypadkiem uczestnikiem owej orgii, ale jak się domyślacie są to pytania bez możliwości (póki co) uzyskania satysfakcjonującej odpowiedzi. Tak zwane duchowieństwo tak zwanej diecezji sosnowieckiej, w tej akurat kwestii milczy i głosu nie zabiera.
A w ogóle to jak tam orgia? Nic podobnego. Po prostu kilku panów, spotkało się w jednym czasie i w jednym miejscu, by gorliwą modlitwą zaświadczyć o niezachwianym przywiązaniu do swojej wiary. Ot cała banalna to prawda, rozbuchana przez media do rozmiarów jakoby orgii, co jest oczywistą bzdurą, bo w kościele, nawet takiego słowa jak „orgia” nie znają.
▼
LEKTURA UZUPEŁNIAJĄCA:
☞ Najważniejsze jest dobro, które do Boga prowadzi

POWIĄZANE:

Księża wyżej sobie cenią zmysłowe rozkosze, seks, dobrobyt na ziemi, niż troskę o swe przyszłe życie po śmierci. W ogóle nie biorą pod uwagę zaleceń ojców Kościoła, którzy tak jak święty Paweł namawiali do całkowitej rezygnacji z życia płciowego.
PolubieniePolubienie
Nie dziwi nic Chłopy nie przepracowane, wyżarte,bez obaw o utratę pracy, ze stałym i to nie małym dochodem to im nabrzmiewa, celibat pod sutanną No i te możliwości odizolowane od „parafian” pomieszczenia plebani
Zyc nie umierać,gdy do tego jeszcze się ma zrozumienie przełożonych
PolubieniePolubienie
Nie ma się czemu dziwić gdy się zrozumie, że kościół jest biznesem, no może nie chodzi o gigantyczna forsa ale są gwarantowane dochody z budżetu i innych źródeł w tym nieruchomości. Typowy schemat to parafia (franczyza) i szkółka albo diecezja i szkoła wyższa, no i dojenie miliardów z budżetu. Ale zdarzają się też indywidualności – krezusi kościelni. Weź takiego Rysia (ksywa kardynał), co produkuje masowo książki i zarabia krocie. Nie mówiąc już o Rydzyku – kościelnym magnacie prasowym i medialnym. Pogoń za forsą i gratyfikacje, w tym seksualne, to norma w tym biznesie. Ustawił ten biznes największy supergwiazdor kościelny wszechczasów, WojTyła wielki.
PolubieniePolubienie