Słynny onegdaj agent Tomek (Kaczmarek), zaczął sypać dawnych kolegów i mocodawców, co chyba nie jest zaskoczeniem, bowiem wiadomo było, że wcześniej czy później to nastąpi. A nastąpi w momencie, kiedy będzie szansa na uratowanie własnej dupy. Spodziewana i nieuchronna zmiana władzy, taką szansą oczywiście jest, więc teraz zaczyna się ze strony pana Tomka czarowanie, jakim to on był porządnym człowiekiem i prawym, tylko może trochę przez momentami naiwnym, a przede wszystkim siłą wręcz przymuszanym przez patologicznych zboków Kamińskiego i Wąsika do czynienia zła, które jakoby wtedy miało być dobrem i najwyższą formą patriotyzmu.
Cały wywiad z uczciwym bezdyskusyjnie Tomaszem, momentami tylko lekko zagubionym, można sobie przeczytać wiadomo gdzie i w jakiej gazecie, więc nie ma sensu go streszczać, kto chce niechaj sięga do źródeł. Nim jednak postawię końcową kropkę, zwrócę uwagę na dwa drobne wątki, wedle mnie niedopowiedziane.
KACZOR NA PODSŁUCHU
I tak, opowiadając o niezliczonych, nielegalnych podsłuchach i innych metodach zwalczania przez Kamińskiego i Wąsika politycznej konkurencji, stwierdza Kaczmarek, że „dla nich, liczyło się jedynie zadowolenie Kaczyńskiego, a cel uświęcał środki. Nie mieli żadnych skrupułów…”
Myślę, że to tylko półprawda. Nie sądzę, aby ich głównym celem było zaspokojenie oczekiwań Kaczora. Sądzę raczej, a nawet jestem pewien że oni również tego Kaczora podsłuchiwali, mieli na nasłuchu jego telefon, najpewniej pluskwy na Nowogrodzkiej, nie wykluczam, że i domu na Mickiewicza sowicie wyposażyli w odpowiedni sprzęt. Wszystko zaś skrzętnie rejestrowali a taśmy, lub dyski z zapisem, przechowuje zapewne Wąsik (jako ten z natury bardziej trzeźwy) w swojej szafie, a teraz to już pewnie w jakiejś ekstra skrytce, bo przecieŻ między innymi po to Duda dał im czas.
Każdy jako tako poskładany facet który uważa się za agenta, lub szefa agentów, coŚ takiego by zrobił. Wykonuje bez szemrania rozkazy mocodawcy, ale nie omieszka mocodawcę monitorować. Podstawowa zasada bezpieczeństwa i być może polisa ubezpieczeniowa na przyszłość. Więc oni coś takiego mają na bank, no chyba że są kompletnymi idiotami (czego do końca by nie wykluczał). Jarek, przyjmij to do wiadomości, twoi kumple i nominanci, non stop zapewne cię podsłuchiwali, zaglądali ci w majtki i gdziekolwiek się da, rejestrowali jak pierdzisz, jakie odgłosy wydajesz siedząc rano na kiblu, generalnie mogą chwycić cię za jaja, a nawet sprzedać na targu niewolników w Somali. To po pierwsze.
USŁUGA ZA USŁUGĘ?
Drugi wątek jest nie mniej interesujĄcy, tylko też chyba nie do końca rozwinięty, bez oczywistej moim zdaniem puenty. Chodzi o przekazywanie tajnych materiałów wybranym dziennikarzom, wedle mnie wyselekcjonowanym dość precyzyjnie, na podstawie analizy portretów psychologicznych – wszyscy tacy zawsze mają jakieś słabości, od alkoholizmu, skłonności do innych używek, poprzez grubsze lub drobniejsze przekręty i generalnie słabość do kasy i zaszczytów, czy wreszcie seksualne słabości. Takim typom pan Kaczmarek z woli swoich przełożonych przekazywał całe teczki tajnych materiałów, a oni potem w swoich, gazetach, portalach, radiach i telewizjach, obsrywali kogo trzeba z mołojecka wprost zaciętością.
Mówi Kaczmarek:
„Wcześniej nie znałem Cezarego Gmyza, to był pierwszy raz, gdy się spotkaliśmy. Od tamtego momentu w dużym stopniu przejąłem kontakty z nim, ale też z przedstawicielami „Gazety Polskiej”: Tomaszem Sakiewiczem, Dorotą Kanią, Anitą Gargas, Katarzyną Hejke, Maciejem Maroszem, Samuelem Pereirą. Na polecenie Kamińskiego i Wąsika wielokrotnie dostarczałem materiały z podsłuchów, chociażby ze sprawy willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym.„
I dalej:
„Ja dostałem do obsługi Dorotę Kanię. Zawiozłem ją osobiście samochodem operacyjnym z Warszawy do Wrocławia, bo tam ta sprawa była prowadzona we wrocławskiej delegaturze CBA. W moim prywatnym mieszkaniu Dorota Kania spotkała się z funkcjonariuszem CBA, który prowadził tę sprawę. Agent wyłożył na stół wszystkie teczki, jakie były w tej sprawie zebrane. Dziennikarka miała wówczas okazję zapoznać się z materiałami ściśle tajnymi i uzyskać informacje od funkcjonariusza o tym, co zostało tam zarejestrowane”.
Oczywiście to nic zaskakującego, gdyż w zasadzie wszystkie tego typu służby, jak świat długi szeroki mniej więcej tak działają. Mają usłużnych, skorumpowanych dziennikarzy z hakami, żeby łatwo można było pociągać za uzdę i przywoływać ich do porządku. Tyle, że nic nie ma za darmo, za przyjemności się płaci.
Stawiam oto tezę, wcale nie oryginalna, ani zaskakującą, że za usługę płacono usługą, to znaczy wszyscy ci „dziennikarze”, odpłacali (i pewnie nadal odpłacają), tym czego po ich oczekiwano, czyli najpewniej donosili na własnych kolegów i znajomych. Panie i Panowie z Wiadomości, niewykluczone że wasz ukochany szef kablował na was całkiem regularnie, możliwe że na piśmie, bo przecież jakoś musiał się odpłacić za tę łaskę dostąpienia do największych tajności i bycia dobrze poinformowanym. Druga strona z natury rzeczy też lubi być dobrze poinformowana.
Panie i Panowie z Gazety Polskiej, czy jak ona tam się nazywa, Tomek, Dorotka Kasia… Ufacie im? Jesteście pewnie, że to git ludzie? Macie pewność, że nie obrobili wam dupy, że są głównymi autorami personalnych teczek, które macie w CBA? Nie wykluczam, że sami na siebie donosili, ale to w tej chwili już bez znaczenia. Czarek w nagrodę do tych Niemiec pojechał? Tak na ładne oczy, ze względu na talent, czy może niekoniecznie? Pytam, bo nie wiem. A Anitka, taka porządna dziennikarka, prawda? Wzór uczciwości cnót wszelkich po oczach i głosie sądząc… No możliwe, możliwe…
No więc takie mniej więcej różne wątpliwości mi po głowie chodzą, nie oskarżenia póki co, tylko przypuszczenia, choć doświadczenie życiowe mi podpowiada, iż zbytnio to chyba się nie mylę. Oczywiście pan Kaczmarek wprost tego nie powiedział, ale nie jest przecież zabronione wyciąganie wniosków, z czegoś, co ukryte między zdaniami i próba wyręczenia go, postawienia kropki nad „i”, domykając tym samym myśl którą zaczął. No bo jak się spowiadać to po całości.

Jeżeli znajdzie się odważny prokurator to dowiemy się wiele o ” niezłomnych”. W przeciwnym przypadku mit będzie trwać nadal.
PolubieniePolubienie
To że Pereira donosi na kolegów to prawie pewne. Taka mała wsza jak on zawsze donosi. Sakiewicz za kasę zrobi wszystko a Kania to mściwa menda więc zadenuncjowała za zaszczyty każdego kogo wskazał jej ten patus Wąsik. Reszta też nie lepsza
PolubieniePolubienie
Po pierwsze ‚to sypanie”było już wcześniej chyba w 2020 r tylko prokuratura oblała to ciepłym moczem
Teraz to jest „raz ponowny”
i pewno z czekaniem prokuratury „który to pan nastąpi’ wiec na razie „kompletują akta”
Jetem prawie pewny iż ‚agent Tomuś wystąpi z któryś Komisji sejmowych i nie będzie to „słowo przeciwko słowu’ ale dokumentacja dźwięk i obraz .
Wszak oni tych zabawek i to”pierwyj sort”mieli w CBA od groma a co warte przypomnienia nagrywali.Pamiętacie Sawicka,kaczmarka itp
Wiec byłbym zdziwiony gdyby ten „James Bond CBA „jadąc na takie spotkanie nie pożyczył sobie któraś z zabawek
Oj będą jaja oj będą !!
PolubieniePolubienie