Polski prawak się pogubił

Mam wrażenie, że rodzimy prawak, przeciwieństwo hipotetycznych lewaków, tylko bardziej zidiociałe, cieszy się, iż Kalifornię, a w szczególności okolice LA, niszczą potężne pożary. Prawacy w swej biozdegradowanej masie, są zachwyceni tym faktem i naprawdę ciężko mi pojąć, skąd to się u nich bierze. Poza tym, to rodzaj swego rodzaju dysonansu, bo przecież prawak jak wiadomo, bezinteresownie i bezrefleksyjnie zakochany jest w Ameryce, a tymczasem kibicuje tak zwanemu panu bogu, bo to jak wiadomo, pożary te, to zapewne sprawka boga, dyscyplinującego w ten sposób ów bywa niepokorny region.

To także wersja, jednego z bardziej znanych amerykańskich idiotów i czubków, niejakiego Muska, który wprost twierdzi, że za tymi pożarami stoi tylko i wyłącznie „pam buk” wszechmogący, nie zaś żadne wydumane zmiany klimatyczne. No i oczywiście czarnuchy, jak mówi Musk, którzy podpalają, żeby potem grabić. I mamy sprawę wyjaśnioną.

No i polski prawak, też poważnie zidiociały, łyka ten chłam. W Ameryce nie ma w tej chwili siły, która byłaby zdolna zamknąć Muska w zakładzie dla czubków, choć drobnym pocieszeniem może być to, że mają oni tam pewne tradycje, oraz działający przynajmniej od czasu do czasu, system selekcjonowania śmieci i eliminowania tych najbardziej trujących i szkodliwych dla środowiska. Bywa, że daje to rezultaty, choć niestety na krótko.

Ale wracając do prawaków made in Poland, husarzy objawionej prawdy i tradycyjnych narodowych insektów… Ta ich radość z wypalania się Kalifornii, jak mówię dziwi nieco, ale może dzieje się tak dlatego, że płoną także domy celebrytów i aktorów, czasem tych bardzo znanych, nie słynących raczej z miłości do pomarańczowego kryminalisty, gwałciciela i defraudanta.

Polski prawak to gatunek w dużej mierze endemiczny, występujący głównie tu i teraz, tańczący na popiołach domów innych, i to od dziesięcioleci, żeby nie powiedzieć od wieków. Polski prawak, przy okazji też bezrefleksyjny nacjonalista i genetyczny rasista, nie lubi czarnym, żółtych, brązowych i różowych, niestety nie ma akurat pod ręką czarnych, więc skupia się na jakiś substytutach, które akurat są w zasięgu pieści i paczki zapałek.

Powiedzenie, że polski prawak za Murzyna ma zazwyczaj Żyda, jest tyleż banalne, co i oczywiste, acz sprawiedliwe trzeba zauważyć, że podjęto próbę umurzynienia Ukraińców i przekierowania nienawiści polskiego prawaka na tę właśnie nację. Z pewnymi sukcesami nawet.

Swego rodzaju paradoks polega też być może na tym, że polski prawa kocha Amerykę, choć nie całą i nie zawsze i bezwarunkowo, ale też z niezrozumiałych powodów, życzy jej wszystkiego co najgorsze. To trochę tak jak góral, który kocha Polskę, do czasu jak nie przyjdzie jakiś Niemiec, Hans, Otto, czy inny Frank, i sypnie geldem, nie wiedząc czasem że kupuje zwietrzałe uczucia.