SZUM&POCHODNE

Katożulia w euforii

Powiem wam tak, mam centralnie w dupie te ich trzecią handlową niedzielę, bo w zamian zafundowano nam trzeci dzień świat, wystarczająco durnych, żeby opędzić je co najwyżej dniem jednym, jak w wielu cywilizowanych krajach. Tymczasem dzięki tym bolszewickim kurwom z tak zwanej lewicy i przy współpracy, wręcz zachwycie, pischołty, mamy oto dodatkowy dzień świąteczny. Trzy długie dni wyjęte z kalendarza, zupełnie bez sensu. W zasadzie to dziwie się, że będąca w rozpędzie lewica kurwica, która dostała małpiego rozumu, nie zaproponowała całego świątecznego tygodnia, bo umówmy się, Polacy na to zasługują. Polski lud katolicki zmęczony tymi jebanymi świętami, obżarty, nawalony i na kacu, musi mieć czas aby odpocząć, bo za pasem przecież Sylwester, czyli kolejne pijaństwo i zaleganie łbem w sałatce, oraz, ani się człowiek obejrzy, nawet do końca jeszcze nie wytrzeźwieje, a tu kolejne święto, trzech żuli, które też wymagać będzie poświęceń. Jednym słowem wyjątkowo upierdliwy okres, acz katożulia zapewne w euforii.

Odkładając jednak nieco na bok emocje, z tak zwaną wigilią (parafrazując filmowe dialogi zapytać trzeba: „a którego to w tym roku wypada ta wigilia?”), od zawsze był pewien problem. To wyjątkowo chujowy dzień, w którym szczerze mówiąc, ani się szczególnie nie pracuje, ani też za bardzo nie świętuje. Przychodzenie do pracy bywa bezsensowne, bo i tak wszyscy się opierdalają na masa, czas spędzają albo w sklepach, chyłkiem wymykając się z roboty, albo jeśli już siedzą na dupie, to raczej nie zajmują się pracą, tylko pogaduszkami i bezwartościowym plotkowaniem.

To dzień, kiedy nawet batem, ani rażąc prądem, nie zagonisz prekariatu do uczciwej pracy. Mają to w dupie, bo już widzą tego Chrystusika, jak się rodzi, wyłazi Maryi z dziury między rozchylonymi na maksa udami. No taka jest przykra rzeczywistość. Więc ta wigilia czy jak tam to się nazywa, to tylko bezczelne zazwyczaj udawanie że się pracuje, a tak naprawdę bumelka pełną gębą. Więc może rzeczywiście, po kiego udawać, że coś się robi, jak się nic nie robi?

Tylko, że skąd ten pomysł, żeby pożenić to z dodatkową niedzielą handlową? Niech mnie cmokną z tą niedzielą w pompkę. Po pierwsze, każda niedziela powinna być handlowa, idąc na kompromis, zgodziłbym się co najwyżej na odwrócenie proporcji, to znaczy zwykłą zamianę: te niedziele, które teraz są handlowe (chodzi bardziej o ilość niż termin), niechaj będą wolne, reszta odjazd, pracujemy panie i panowie.

Po drugie, jeśli już świętujemy z woli sejmu, to kosztem drugiego, a w tym układzie to w zasadzie trzeciego święta. Absolutnie do likwidacji, tym bardziej, że są przecież kraje, w których to działa i korona z głowy Chrystusowi nie spadła, ani mama jego nie utraciła przez to dziewictwa. Patrzcie: używana na okrągło, a ciągle dziewica. To się nazywa cud nad cudy.

No i pytanie, czy jak ta wigilia wypadnie w niedzielę, to czy aby nie będzie mogła być „odebrana” w jakiś inny dzień, jak to czasem bywa ze świętami, mniej lub bardziej oficjalnymi. Bo cały czas się upieram, że będzie to dodatkowy dzień świąteczny a nie żaden tam wolny. Teoretycznie więc powinniśmy mieć szansę odebrania sobie tego w dowolnym, lub wskazanym przez pracodawcę terminie. No, ale po raz kolejny wychodzi na to, że Polska to pewien specyficzny stan umysłu. Wręcz nie do podrobienia.

2 komentarze dotyczące “Katożulia w euforii

  1. Piotr's awatar

    Ja tam jestem zadowolony, że zrobili z tego święto bo przez ostatnich kilka lat był to dla mnie dzień obowiązkowego urlopu. Więc wolę już święto niż urlop.

    Co do lewicy to bardziej mnie dziwi ich inny pomysł, ten z czterodniowym dniem pracy. Moim zdaniem zupełnie nierealny, biorąc pod uwagę stan polskiej gospodarki i rynku pracy. Skorzystałyby na tym tylko kutasy z budżetówki.

    Jeśli idzie o niedziele handlowe to rozumiem, że każdy woli mieć ten dzień wolny. Tylko pytanie czemu ma to dotyczyć tylko pracowników handlu? Co na przykład z zakładami produkcyjnymi stosującymi system czterobrygadowy? Co z kierowcami? I tak dalej…

    Polubienie

  2. Nieznane's awatar
    Anonim

    W latach osiemdziesiątych krążył taki dowcip: Na zebraniu zwiazków zawodowych jest dyskusja na temat dni wolnych od pracy. Niedziela – wiadomo, sobota też musi być wolna. Piątek też by się przydał, bo trzeba się przygotować do weekendu, a czwartek, bo trzeba się przygotowac do piatku. Poniedziałek – wiadomo, ciężki dzień, czasem trzyma aż do wtorku, więc wtorek też powinien byc wolny. Zostaje środa. W tym momencie wstaje mały człowieczek i pyta – przepraszam, czy każda?

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.