Natchnąłem się w tych dniach, no wiadomo jakich, na quiz o świętych, czyli co o nich wiem i czy w ogóle ich rozpoznaję, co mnie wprawiło w dość dobry humor, no i oczywiście rodzaj zdumienia, że z braku laku i lepszych tematów, niektóre publikatory o wiadomej proweniencji, takimi duperelami zawracają ludziom dupę. Ma to niby być okazja do – jak to nazwano – „pogłębienia swojej wiedzy religijnej i duchowej”, co jest założeniem dość jednak abstrakcyjnym, bo wprost mówiąc, po kiego wacka, normalnemu w miarę człowiekowi taka wiedza, zwłaszcza o owych świętych, z natury za życia swego mocno psychicznie zapewne uszkodzonych, czytaj: zwyczajnie pierdolniętych.

Rzecz w tym, że oni wszyscy, z baaardzo nielicznymi wyjątkami, to typy spod ciemnej gwiazdy, jednostki silnie chorobowe, mające wrodzone problemy z prawidłową oceną rzeczywistości. Sprawdzam od czasu do czasu, z przekory zazwyczaj, jakie to przyświecały im wartości, i jaki był ich „wpływ na duchowy rozwój chrześcijaństwa” i naprawdę rzadko znajduje jakieś budujący przykład.
❗️ Większość to mordercy, rzeźnicy, pedofile, ludzie o absolutnie zwichniętych charakterach, którzy zostali tymi świętymi tylko dlatego, że skutecznie grabili, bez litości mordowali i zawzięcie deprawowali, w imieniu i na rzecz kościoła.
Tym się zasłużyli i tak kościół po śmierci im się odwdzięczył. Gniją w ziemi nie widząc jaki zaszczyt ich spotkał.
Szczerze mówiąc, jak sobie w jeden z takich quizów zapuściłem żurawia, to 3/4 z owych bohaterów, jest mi zasadniczo kompletnie nieznana, jakieś wyciągnięte ze śmietnika pojeby, których „dokonania” trzeba sprawdzać, wytrwale szukając w internecie z kim mamy do czynienia. Co ciekawe większość tych, dajmy na to, świętych kobiet, to ewidentne wariatki, którym w którymś momencie i na jakimś punkcie zwyczajnie dojebało (patrz: nasza Faustyna, czy niejaka chyba Fabiola, czy jakoś tak podobnie, która nie mogąc znaleźć sobie odpowiedniego chłopa, a eksperymentowała i przerobiła ich wielu, zamknęła się ostatecznie w klasztorze i studiowała Biblię, aż jej do końca odwaliło, a współmniszki ja zarżnęły).
Więc innymi słowy, świętość w kościele katolickim zarezerwowana jest tylko dla niekompatybilnych życiowo trutni, psycholi, lub mających hopla na punkcie swojej wielkości i wyjątkowości degeneratów, chcących naprawić świat, idąc po trupach, zdziwionych potem (resztkami swej świadomości), że ktoś miał ich po dziurki w nosie i skrócił o głowę. Pewnie zdarzają się jakieś wyjątki, takie bardziej pozytywne, ale to zazwyczaj wypadki przy pracy, czy bardzo przypadkowi bohaterowie, nie do końca prawdopodobnie świadomi, że niebezpiecznie igrają z losem.


Święci to były często postacie zupełnie mityczne, a jeśli nawet historyczne to obrośnięte legendami. Dajmy na to taki Stanisław był niemieckim agentem, a teraz jest patronem Polski! Ale rzekomo istnieje bardzo restrykcyjna procedura, adwokat diabła wyszukuje haki na kandydatów i potrzeba jeszcze potwierdzonego cudu. Jednym słowem to jak komisja Macierewicza do kwadratu – jej ustaleń nie da się w żaden sposób podważyć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najlepszy jest potwierdzony cud. Na ten przykład kupujesz meredesa amg gtr w promocji w Lidlu i z automatu zostajesz świętym.
PolubieniePolubienie