muł i bioodpady

Ozdrowieńcza głodówka

Nie mam nic przeciwko protestom, w takiej czy innej formie, ale jest jeden warunek podstawowy: musi być w tym jakiś sens. Czytam sobie właśnie (cały czas nadrabiam szpitalne zaległości), że jakiś „opozycjonista” podjął strajk głodowy w obronie niesprawiedliwie jakoby więzionego księdza Michała Olszewskiego. No więc tak….

Bliżej mi nieznany, a w zasadzie kompletnie mi nie znany, jak mówią i piszą o nim „opozycjonista z czasów PRL” Jan Karandziej (na foci ten z prawej), postanowił się zagłodzić, bo uznał, że zarówno księżulo Olszewski jak i dwie panie przewalające kasę z funduszu sprawiedliwości, są niesłusznie aresztowani. Jak mówi pan Janek „moje oburzenie budzą zarówno metody stosowane wobec wymienionych wyżej w czasie zatrzymania i doprowadzenia do aresztu, jak użyte wobec nich środki przymusu bezpośredniego, kompletnie nieadekwatne do postawionych im zarzutów”.

No cóż, nie wiem jakie metody i „środki przymusu” stosuje się wobec księdza Olszewskiego, ale nie sądzę żeby codziennie razili go prądem, sadzali na nodze od taboretu, czy manipulowali coś przy paznokciach. A że nie dostaje swoich ulubionych krewetek…. Nawet jeśli kazali mu zgolić brodę, to trudno to uznać za torturę, bo raczej jest to środek zapobiegawczy o charakterze higienicznym. Poza tym panu ksiądz za przewał, grozi kara wieloletniego pierdla, a czy jest faktycznie winny, osadzi to sąd, więc wychodzenie dziś przed szereg i obrona potencjalnego jednak przestępcy, jest raczej mało szczęśliwym pomysłem.

Zdaje się poza tym, że naśladowców Karandzieja jest więcej, bo i jakiś „emerytowany maszynista” i jakiś działacz Solidarności, choć nie sprecyzowano której, czy tej prawdziwej, czy przebierańców od Dudy, oraz jakieś radny PiS, który z PRLem ma tyle wspólnego, co ja z Polską czasów zaborów. W schyłkowym już mocno okresie PRL, został dopiero – nazwijmy to – wyruchany przez rodziców, czyli pełną gębą opozycjonista. Nota bene widzę, że z owymi „opozycjonistami” z tamtego okresu jest mniej więcej tak jak powstańcami warszawskimi – z biegiem lat ich przybywa. Ciągle ujawniają się nowi, niektórzy w wieku tuż policealnym. No taka moda, chwilowa mam nadzieje.

Tak więc podsumowując, nie widzę za bardzo sensu w głodówkach protestacyjnych, w obronie podejrzanych o czyny kryminalne, pomijając być może korzyści zdrowotne, bo patrząc na fotki głodujących, wydają się być mocno zapuszczeni i kuracja odchudzająca z pewnością może im pomóc, jeśli nie przesadzą. Zresztą spójrzcie na Kamińskiego – po zafundowanej sobie głodówce w Radomiu, wyszedł wyslimowany i zdrowo wyglądający, zupełnie inny człowiek, siedzi sobie teraz w Brukseli, w kawiarni wali piwo za piwem i czuje się świetnie. Czyli czasem warto.

3 komentarze dotyczące “Ozdrowieńcza głodówka

  1. Piotr's awatar

    Jarka nawet komuniści nie chcieli zapuszkować, a teraz kombatant całą gębą i na pewno nie głoduje. Jakiś pojeb chce przypomnieć światu o swoich zasługach. Może kiedyś rzeczywiście dostał pałą w łeb i klepki mu się poprzestawiały. A może sam kreuje swoje wspomnienia? Jedno jest jasne – jeśli ktoś broni Olszewskiego, to ma problem z odbiorem rzeczywistości, bo to pazerna na państwowe pieniądze złodziejska menda. A dla pisowskich „mediów” to piękny temat z nutką heroicznego męczeństwa.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Nieznane's awatar
    sugadaddy

    Chorych na psychozy religijne u nas nie brakuje. Nikt ich nie leczy, bo to stan normalny. Oni uważają, że leczyć trzeba heretyków, których co kot napłakał.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Nieznane's awatar
    Anonim

    Ja wiem czy dla tego księdza Olszewskiego nasadzanie dupskiem na nogę od taboretu to by była tortura? Nie sadzają, bo – jak mawiał Stuhr w Kingsajzie – „na pieszczotę to trzeba zasłużyć”.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.