W temacie nierządnic dziś grzebiemy

Pisdyci skumali już, że nawet jeśli o włos wygrają te wybory, to ten włos będzie miał istotne znaczenie. Szukają więc – nie bawmy się w Wersal, bo Wersalu już nie będzie jak orzekł kiedyś Lepper – dziwki, która za odpowiednią opłatą dałaby im dupy. Wbrew pozorom wybór dziwek jest całkiem spory, acz nie każda czerpie przyjemność z obcowania ze staruchami, symbolem których jest Kaczyński, na dodatek wedle plotek postać nie do końca heteronormatywna.

Innymi słowy PiS nie jest zbyt atrakcyjnym kochankiem, bo kostropaty, zgrzybiały, wenerycznie podejrzany, a do tego maltretuje kobiety i preferuje stosunki analne, co znacząco ogranicza moim zdaniem szansę znalezienia damy chętnej do wydymania i to pomimo oferowania przez klienta całkiem przyzwoitej stawki za usługę, plus kilku innych apanaży jak dymanko się spodoba.

Wybór jest więc mocno ograniczony. Tak naprawdę, trzeźwo oceniając rynek tego typu usług, jedyną chętną skłonną wypiąć dupsko jest ta mocno już podstarzała, po wielokroć używana, dymana przez wszystkich, choć teraz mocno wytuningowana i wyfiokowana, a imię tej zdziry to PSL (Posłuszny Sługa Lubieżnych).

Wcale nie przesadzam, bo to bardzo realne rozwiązanie. Bowiem jak od lat stoi się pod latarnią kręcąc dupskiem a klienta w zasadzie ani widu ani słychu, szpara zarasta mchem, nawet szminka karminowa i tony pudry na ryju nie pomagają, no to jak się niespodziewanie uśmiechnie nawet zboczek z wyglądu, marudzić nie przystoi. Zboczek, może perwers, ale co tam… w życiu emerytowanej dziwki nie takie rzeczy już się zdarzały. Brała już do buzi, weźmie i w tyłek.

Więc proszę mi tu nie mówić że coś jest niemożliwe, bo niemożliwe jest tylko to, że Kopernik zmartwychwstanie a Słońce zacznie krążyć się wokół Ziemi, chociaż Jędraszewski może mieć na ten temat całkiem odmienne zdanie. Tak to mniej więcej widzę jeśli byście mnie zapytali o przyszłe koalicje małego alfonsa z przechodzoną ladacznicą. A nawet jak nie dojdzie tu do seksu, to nie znaczy, że dziwka nagle zmądrzała, tylko że klientowi nie staje.

A skoro o dziwkach i poboczach politycznej prostytucji snujemy dziś rozważania, no to zauważyć należy, że w grupie towarzyskiej pisdytów, krąży info takie, iż pani Ogórek (tak, ta Ogórek) ma wystartować do sejmu z pisich list.

❗️ W obozie pisdeuszowskim Euforii jak się okazuje nie ma, bo po pierwsze to oznacza, że uprzywilejowane miejsce na liście straci jakiś zasłużony w dekompozycji i demoralizowaniu Polski pisdeusz, a po drugie, dominuje opinia, że ten akurat Ogórek jest już mocno przekiszony, kapeć jak to się kiedyś mówiło, i wystarczy na niego spojrzeć żeby gębę wykręcało, wcale nie trzeba nadgryzać. A poza tym cały sok z niego wyciekł, bo jakiś taki suchy. No, ale cóż… ponoć sam pan prezes się uparł, żeby więcej tzw. kobiet na listach było, i dlatego postawił na Ogórka, choć akurat on o Ogórkach i tak zwanym kiszeniu ogóra, za dużo pojęcia to chyba nie ma.

Biorąc zaś pod uwagę sławę pani Magdy, to nic że wątpliwą i budzącą u niektórych obrzydzenie, należy jednak poważnie traktować to, że pani Magda będzie jednak brała. Mówię oczywiście o braniu miejsca w parlamencie, nie zaś o tym, o czym być może wy myślicie.

Sama bohaterka pytana przez jakiś publikator, czy będzie brała, odpowiedziała, że nie bierze pod uwagę propozycji brania z niewiadomego źródła pochodzenia, a poza tym spełnia się w pracy dziennikarza i nie przewiduje zmiany swojego status quo. Niestety w tym krótkim oświadczeniu są przynajmniej dwa błędy logiczne. Bo po pierwsze nie jest dziennikarzem, tylko podrzędnym w sumie oficerem ministerstwa propagandy, o czym chyba nikogo przekonywać nie trzeba, a po drugie status quo to termin którego raczej nie powinna używać. To tylko kondom jednorazowego użytku a taki wyrzuca się po prostu do kosza. No chyba że ktoś lubi wypłukać i spróbować użyć go po raz drugi.