Okazuje się, że zaledwie w trzy dni po wyborach mamy już winnych owej specyficznej „wygranej” PiS, w mrocznych zakamarkach Nowogrodzkiej, powoli uznawanej za klęskę. Diagnoza nie jest jednak szczególnie oryginalna, nie jest więc żadnym zaskoczeniem, bowiem znów, po raz kolejny się okazało, że przyczyną „zwycięskiej klęski” jest głupie społeczeństwo. Ono nie dorosło do wizji Polski proponowanej przez PiS, nie doceniło wysiłków patriotów. A najbardziej nie dorośli młodzi, do cna zmanipulowani przez dekadencką kulturę zachodnią. Na dowód tego, że nie ja to wymyśliłem, zacytuję tutaj słowa profesor Anny Łabno, które padły w wywiadzie dla portalu Prawicowy Strzał w Twoją Potylicę, czyli w skrócie wPotylicę, przybytku Jacka i Michała, nieodżałowanych być może za chwilę Braci Kremlowskich.
Oto fragment diagnozy postawionej przez panią Annę:
„Analizowałam wyniki w poszczególnych grupach wiekowych, także w kontekście frekwencji i nie znalazłam tam wskazania, że to właśnie nowe pokolenia wprowadziły fundamentalne zmiany i przesunęły tę wajchę w stronę liberalno-lewicową. Obawiam się, że to problem głębszy”.
Głębszy ów problem polega zaś na tym, że niestety, to młode pokolenie wbrew przewidywaniom poczłapało jednak do urn, a dodatkowo chodzi tu jeszcze – jak pani profesor rzecze – o brak doświadczenia politycznego młodych ludzi, oraz „niezrozumienie procesów zachodzących we współczesnej Europie Zachodniej”. Wina Europy jest więc bezdyskusyjna, ona spaczyła młodych Polaków i pewnie dużo bezpieczniejsze dla polskiej tradycji i ciągłości władzy byłoby przeniesienie się gdzieś za Ural, co chwilowo przynajmniej jest niemożliwe i czego oczywiście pani profesor nie powiedziała wprost, ale po to tu jesteśmy, żeby słowa interpretować i nadawać właściwy im sens. Zresztą przeczytajcie to, co mówi dalej:
„Europa Zachodnia niekoniecznie jest dzisiaj wzorcem, a Unia Europejska proponuje młodym takie koncepcje życia osobistego, publicznego, które nie muszą być adekwatne do wzorców, które my kształtowaliśmy. Problem polega też na tym, że nastąpiły zmiany w sposobie podejścia do rzeczywistości. Lata III RP nie cechowały się dążeniem do budowy wspólnoty narodowej, społecznej”
Dalej też nie odpuszcza…
„Boję się, że ta nicość programowa, także w kontekście młodych pokoleń, w szkołach, w mediach, w koncepcjach proponowanych przez różnych przywódców, wraz z tym hasłem miłego, lekkiego życia, sprawiają pozory szczęścia. To jest bardzo poważny problem swoistego „nihilizmu”, niezrozumienia, że człowiek nie tylko żyje sam dla siebie, ale musi także patrzeć znacznie szerzej”.
Pani profesor sugeruje też, że trzeba coś z tym zrobić, ale co konkretnie, tego już nie przeczytamy, bo rozmowa ucieka w mało interesujące już rejony okołoreferendalne.
Nie wiem przeto, czy należy młodym do jakiegoś ustawowo określonego wieku, zakazać wyjazdów zagranicę w ogóle, czy może w szczególności tylko w niektórych kierunkach.
Nie wiem też, czy przypadkiem pan Czarnek (jeśli się ostanie) nie powinien bardziej przykręcić śruby i koniecznie wyeliminować z programu nauczania, na rzecz religii oczywiście i historii męstwa narodu (taką nazwę przedmiotu proponuję), wszystkie języki obce na wszelki wypadek, bo jak nie będą się umieli porozumiewać, to przecież nie pouciekają. No i oczywiście można by też wycofać geografię, żeby na wszelki wypadek nie wiedzieli gdzie uciekać. Można mieć też jakieś zastrzeżenia i podejrzenia do tzw. wufu, ale póki co zostawmy to.
Nie wiem co począć z rodzicami, którzy w tej sytuacji posyłali by zapewne pociechy na korki z obu tych przedmiotów, choć być może problem na dziś nie jest aż tak pilny, bo po pierwsze muszą się ogarnąć i zrozumieć o co chodzi, a po drugie, u znaczącej części polskiego społeczeństwa, zwłaszcza wyborców PiS, panuje powszechne przekonanie, że szkoła tak naprawdę do niczego nie jest potrzebna (spójrzcie na wyborców PiS pod kątem wykształcenia), zaś korki kojarzą im się co najwyżej z butelką wina Komandos lub Leśny Dzban (choć wedle mnie akurat one mają aluminiowe nakrętki).
W zasadzie wystarczy pyknąć z piątkę dzieci i „plusów” da się naprawdę nieźle żyć, styknie na piwo i coś tam jeszcze więcej. Na chuj więc ta szkoła i te wszystkie dziwne języki. Jak się tam ci z Europy chcą z nami komunikować, bratać i kolegować, niech się po polsku nauczą. Trzeba tylko na tych wielkomiejskich, na te pany, znaleźć jakiegoś bata, a potem jakoś pójdzie. Bo chodzi o to, żeby Polska była Polską. W następnych lub kolejnych wyborach problem głosujących, zdegenerowanych bo zeuropeizowanych młodych automatycznie zniknie.
No takie rzeczy wyczytałem i takie wnioski na gorąco sformułowałem.

A kim jest Anna Łabno? W dużym skrócie, to protegowana Ordo Iuris, profesor nauk prawnych, a tytuł ten dostała w roku 2015 (30 grudnia) już z woli PiS i za jego kadencji. W chwilę potem marszałek Kuchciński (ów jak pamiętacie amator nieletnich kurewek) powołał ją w skład Zespołu Ekspertów do Spraw problematyki Trybunału Konstytucyjnego, i to ona między innymi majstrowała przy trybunałowych przekrętach, a także aktywnie „rozwiązywała” kryzys wokół Sądu Najwyższego, stojąc na stanowisku, iż demolka zaproponowana przez PiS jest jak najbardziej zgodna z Konstytucją.
Była też, a może jest nadal (nie wiem, nie sprawdzałem) członkiem tzw Rady Legislacyjnej (ma ona za zadanie opiniowanie założeń i projektów ważniejszych ustaw kierowanych pod obrady sejmu), do której wcisnęła ją nieodżałowanej urody tudzież kompetencji madame Szydło. Jak więc widać z tych pobieżnych choćby informacji, ma odpowiednie kompetencje by oceniać poziom społeczeństwa i łkać nad bolesnym „historycznym zwycięstwem” partii, która dała jej wszystko.

W celu łagodzenia obyczajów proponuję zastępowanie słówka 38uj miłym dla oka i ucha – siusiakiem.
Pozdro.
PolubieniePolubienie
Wygląda jak pierdolona męczennica; jak zresztą wszystkie te żaby z kropielnicy.
PolubieniePolubienie