Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w najbliższych latach kościoły stracą przynajmniej jedną trzecią nieruchomości. Zła wiadomość jest taka, że dotyczy to kościoła (protestanckiego i katolickiego) w Niemczech a nie w Polsce. Więc ewentualne zacieranie rąk jest zdecydowanie przedwczesne. Kościół polski w tym względzie ma się wyjątkowo dobrze i zamiast tracić zyskuje, głównie kosztem podatnika, który musi to wszystko utrzymywać, mimo, że coraz mniej chce. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, fala zmian która idzie, z pewnością dotrze też (kiedyś) do nas.
W Niemczech z różnych powodów idzie to dość żwawo i mówi się nawet o plus minus 40 tysiącach (!) wszystkich budynków parafialnych w tym również kościołów, które pójdą pod młot. Przyczyna jest dość oczywista: systematyczny spadek liczby wiernych, wypisują się, wymigują, nie chcą płacić, więc budynki powoli popadają w ruinę, nie ma za co i nie ma kto ich utrzymywać.
Znacząca część jest zagrożona rozbiórką, ponieważ ich stan jest na tyle fatalny, że nie ma innego wyjścia. Od początku tego stulecia zburzono już kilka setek obiektów sakralnych a ich liczba będzie zapewne rosła.
Oczywiście Niemcy nerwowi nie są, więc godzą się na tego typu rozwiązanie, acz z drugiej strony pewien rodzaj odpowiedzialności im nakazuje, by w sytuacjach uzasadnionych zachować jak najwięcej z tak zwanego „dziedzictwa kultury„, czyli chronić jednak budynki wartościowe pod względem historycznym i architektonicznym. Po prostu w pojedynczych przypadkach, należy opracować koncepcję ich dalszego wykorzystania, być może w innym celu niż sakralny, „z zachowaniem jak najwięcej ich substancji materialnej”. Będą tam placówki kulturalne (kluby, galerie sztuki, oddziały muzeów), handlowe galerie, lub nawet mieszkania.
W sumie to nawet podnieca mnie taka perspektywa. Wyobraźcie sobie lufcik w starym kościele: rozległa, nadbudowana hipernowoczesne antresola, z gabinetem i salką ćwiczeń lub mini siłownią, sypialnia dla gości w prawej nawie, w lewej pokój bilardowy, a ambona przerobiona powiedzmy na nowoczesny natrysk, lub kabinę do samoopalania. Z kolei główna łazienka w rozmiarach sporego salonu, w miejscu byłego ołtarza, najchętniej z zachowanymi witrażami rzucającymi dyskretne światło na wielką wannę, koniecznie z hydromasażem. Może być drogo, ale jakże unikalnie. Kręci mnie ta wizja i już kombinuje jak tu zebrać kasę i kupić sobie niewielki kościółek w Niemczech, może być blisko polskiej granicy, żeby bliżej było po tanią benzynę od Obajtka. Miodzio wprost!
No i to jest ta zasadnicza póki co różnica. Bo spójrzcie – w Niemczech neutralizuje się kościoły i buduje szpitale, zaś w Polsce na potęgę buduje się kościoły a likwiduje szpitale i przychodnie. Na szczęście lekarzy u nas będzie coraz więcej, może nico zawodowo kulawych, ideologicznie zwichrowanych (patrz KUL), ale z katarem dadzą sobie pewnie radę. Z kolei księży coraz mniej (patrz pomór w seminariach) i to być może jest jakiś sygnał, forpoczta jakaś przyszłych zmian. Damy radę. Pewnie tego nie doczekam, stąd pomysł żeby hulnąć jednak do Niemiec i brać w ciemno jakiś kościół, póki jeszcze tanio jest.
Miło powiadomić niemałą w tym zasługę naszych rodaków
Rodacy co to poprzebierani ganiają tu w kraju jako „Rycerze Chrystusa””Dzieci Maryi „broniący jak niepodległości pamięci JP”niech no tylko wyjada do Niemiec czy do Austrii natychmiast deklarują się i to na piśmie jako ateiści
Albowiem
„Każda osoba podejmująca pracę na terenie Niemiec musi zapłacić podatek kościelny, jeśli jest członkiem danego kościoła, np. katolickiego albo ewangelickiego. Płatnik pobiera ten podatek wraz zaliczką na podatek dochodowy”
No i wypierają się „wiary przodków”co jednocześnie nie przeszkadza im iz dalej chodzą na msze, przyjmują sakramenty i trzeba przyznać, że jeżeli chodzi o tacę, są niezwykle szczodrzy .No bo ludzie patrzą I co ludzie powiedzą.
A chrzest ślub kościelny czy inne obrzędy weźmie sie w Polsce tylko trzeba zblatowanego księdza suto posmarować.Wszak Niemcy powiadamiają kogo trzeba ze ten i owen”parafianin”zadeklarował się jako bezwyznaniowiec
Dlatego tez nasz episkopat odgania się jak od diabła od pomysłów podatku kościelnego.
Rodak cholernie lubi jak koszty jakiekolwiek,w szczególności jego ponoszone sa przez innych
PolubieniePolubienie