Projekt „Kaczyński Minus”

Mówią i piszą, że to obrzydliwe, z czym ja oczywiście absolutnie się nie zgadzam. Bo po pierwsze należy być przewidującym, a po drugie umówmy się… wizja owa ze wszech miar wydaje się radosna, no i realna, oraz zachęcająca do snucia różnych, mniej lub bardziej fascynujących scenariuszy. Z jednej strony być może Polska by odetchnęła, z drugiej – co niewykluczone – pogrążyła by się na czas bliżej nieokreślony w sukcesyjnym chaosie. No dobrze, ale o co chodzi, o co chodzi…

Ano chodzi o to, że w szeregach PiS zaczyna się na poważnie rozmawiać o tym, co to będzie i co należy zrobić, kiedy prezes Kaczyński wykorkuje kolokwialnie mówiąc. Patrząc na wodza, groźba owa wydaje się realna. O sytuacji dyskutuje się i myśli co dalej, nie tylko w otoczeniu Morawieckiego, jak sugerują niektóre prawicowe media, ale także w otoczeniu Ziobry (tam niewykluczone, że knują jak proces przyspieszyć) no i w samym PiS wrze, choć udają, że nic się nie dzieje i tematu nie ma. Temat jest i zapewne dzieje się też, choć stosunkowo mało o tym jeszcze wiemy.

❗️Mówiąc wprost, nie ma środowiska po tamtej, ciemnej stronie Księżyca, które by nie kalkulowało, po pierwsze kiedy Kaczyński zdechnie (mówi się nawet o zakładach), po drugie kogo wystawiamy, a po trzecie jakie działania podjąć już teraz, żeby maksymalnie wyeliminować przeciwników i pretendentów do tronu.

Jeśli wierzyć przeciekom to od pewnego czasu pracuje już „sztab” (raczej w otoczeniu Morawieckiego), który kombinuje i wypracowuje zasady działania na wypadek godziny „K” (K jak Kaczka). Założenie jest takie, że dopóki się da i będzie to możliwe, należy odwlekać z upublicznianiem informacji o „odejściu” wodza, dając sobie czas na przygotowanie się do zmasowanego ataku propagandowego, którego główną osią i motywem przewodnim będzie obarczanie odpowiedzialnością za śmierć Jarosława opozycji.

To plan banalnie mało zaskakujący i takiego inteligenta i mistrza intelektu jak Mateusz, podejrzewałbym o coś bardziej finezyjnego. Ale kto wie, może na szarą masę, pisbiomasę, takie coś rzeczywiście zadziała, bo oni są na takim etapie i na takim szczeblu rozwoju, że w zasadzie łykają wszystko. Tylko tego badziewia jest co najwyżej jedna trzecia, więc trochę mało, dobrze by było panie Mateuszu uszyć coś bardziej oryginalnego, żeby zanęcić choć trochę z tych pozostałych dwóch trzecich. No ale to wasz problem nie mój.

Mnie tak osobiście zupełnie lata koło pióra i to dużym kalafiorem lata, czy Kaczyński odfrunie z powodu torturowania go psychicznego przez opozycję, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Tu nie liczy się powód, tu liczy się sam fakt. Inaczej mówiąc, interesuje mnie nekrolog (obowiązkowo) na pierwszych stronach gazet, niż to kto się pod nim podpisał i co napisał.

Plotki mówią, że ostro działają też chłopcy w otoczeniu Zbyszka, ale jak tak patrzę sobie na Kanthaka, Ozdobę, Wójcika czy Kaletę, to mam jednak pewne wątpliwości, bo nigdy nie wiem czy oni myślą, czy tylko myślą że myślą. Oczywiście nie ma też żadnej pewności, że ci obywatele akurat pracują przy projekcie „Kaczyński Minus”, jeśli byłbym Zbyszkiem, też bym trzymał ich na odległość. Ale że knują co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.

Między bajki zaś bym włożył info, że jakoby o schedę po Kaczorze walczy też Obajtek, bo to naprawdę małe miki jest i niech zejdzie na ziemię i się cieszy, że w razie czego pozwolą mu na ostatniej już prostej, wypierdolić za granice, zapewne do kraju z którym nie mamy umowy ekstradycyjnej. Tak nota bene i na marginesie… rozeszła się też plotka, że w ministerstwie od zagranicy, kombinują a nawet mają już gotową listę krajów, którym należy w miarę szybko wypowiedzieć obowiązującą umowę o ekstradycji, z powodów, które jak rozumiem nie muszę tłumaczyć, bo są nader oczywiste.

No dobrze, ale co w Pisiarni? Ci owi mówią, że toczy się podskórna walka pomiędzy panem Bła a Bru. Szanse pana Bła wydają się największe, bo po pierwsze jest w kraju, kontroluje sytuację, ma codzienny dostęp do Kaczyńskiego, czyli najmocniejsze w sumie karty. Na niekorzyść jego działa jednak absolutny brak samodzielności, on potrafi jedynie wykonywać polecenia, sam z siebie nic nie wymyśli. Bru z kolei to cwaniaczek z mentalnością żula, ale skusił się na kasę, i jest oderwany nieco od rzeczywistości i nie jest w stanie opanować knucia i podkopywania ciągłego i metodycznego jego pozycji w strukturach partii. No takie tam rzeczy ludzie niegodziwi powtarzają. Więc może będzie jakiś strzał z boku?

No dobrze, a co na to wszystko ten najbardziej zainteresowany czyli Kaczor? Póki dycha niewiele się stanie, choć nie przesądzajmy oczywiście sprawy, bo może on dycha, ale tak jakby nie dychał. Przypadek męża pani marszałek pokazuje, że można dychać, choć w sumie nie dychać. Taki nieco breżniewowski model rozwoju sytuacji: wymieniać baterie tak często jak trzeba, tolerować, utrzymywać w stanie uśpienia i nie czekać, tylko robić swoje. W którymi momencie ktoś napewno zapomni o wymianie tych baterii i problem sam się rozwiąże.

Wracając więc do pytania, Kaczor Pan z pewnością czai o co chodzi i co się wokół niego dzieje, bo co by nie mówić nie jest aż takim idiotą, i z pewnością również można założyć, że i on knuje, tylko czy zdąży? Zabawne i na swój sposób pocieszające są te gry i zabawy towarzyskie.