WIARA

O jednego boga dalej

Niechybnie jest tak, że bywają osoby które wieczorami, tuż przed snem powiedzmy, czytają biblię i nawet czują z tego powodu dumę, co jest o tyle zrozumiałe, że w ten sposób dają sygnał światu zewnętrznemu, że posiadły oto kiedyś zdolność czytania i mimo różnych przeciwności nadal to kultywują. Tak, w dzisiejszych czasach to rzeczywiście powód do dumy, bowiem sztuka czytania powoli zanika. Więc czytają tę biblie, raczej nie studiują, z większym lub mniejszym zrozumieniem z czego w sumie niewiele wynika, poza bezgranicznym uwielbieniem sadystycznego boga.

Mój na swój sposób sympatyczny sąsiad o imieniu Grzech (nie mylić z tym grzechem, a poza tym on nie grzeszy, jestem o tym przekonany), też przyznaje się do takiej praktyki, to znaczy czyta biblię i jest to jedyna książka którą czyta, bo na inne jak mówi, nie ma czasu. Kontruje to Super Expressem, ale już mniej regularnie. Regularnie zaś, co wieczór – to akurat słyszę przez ścianę – zmusza dzieci swoje do śpiewania ciągle tej samej, acz na swój sposób wzniosłej pieśni idącej jakoś tak: „Maryjo królowo Polski, jestem przy Tobie pamiętam…„. Szczególnie zgrabnie mu to nie idzie, ale próbuje, dzieci z kolei nie mają wyjścia.

Nie robiłem mu nigdy z tego powodu jakie przytyków, bo mimo tego, że ortodoksyjnie rzec by można wierzący, to jednak przyzwoity i uczynny facet, co skądinąd w tych środowiskach bywa rzadkością. Większość z nich to wyjątkowo nienawistne, plujące zatrutym jadem bestie.

Zaś co do tej biblii…
Otóż bez żadnego bynajmniej wstydu przyznam się, że też czytam biblię, tylko taką swoją, starannie wyselekcjonowaną i też czynię to zazwyczaj wieczorami, przyswajam ją w drobnych fragmentach, doskonale mi już znanych, ale ponoć właśnie tak czyta się biblie, po wielokroć wracając do tych wybranych, dawno już poznanych, i na wszystkie strony przetrawionych fragmentów. Ta biblia to „Bóg urojony” i tę ma zaletę, że nie jest tak okropnie drastyczna, nienawistna i prymitywna w przekazie, jak tamta uważana za „świętą księgę”, za wcielenie dobra wszelakiego i mądrości nad mądrościami. Moja lżej wchodzi i bez ryzyka można ją potykać dzieciom do przeczytania. Im wcześniej tym lepiej.

Oto taki na przykład fragment z ewangelii wedle świętego Ryszarda:

„Od stuleci możemy obserwować chrześcijaństwo w roli oficjalnej religii. I jakie są jego owoce? Wszędzie z grubsza i z niewielką tylko przesadą to tylko arogancja i indolencja kleru, ignorancja i służalczość laikatu, u jednych i u drugich zaś zabobony, bigoteria i skłonność do prześladowań”.

Czytam więc sobie tę biblię, najprawdziwszą z prawdziwych, nie zaś wymyśloną i wykoślawioną przez pokolenia – jak to było? – „najaranych ziołem i naprutych winem skrybów”, i myślę sobie to co myślę, a święty Ryszard (Dawkins) i jego ewangelie podtrzymują mnie w przekonaniu, że się nie mylę i właściwą podążam drogą.

I jak mnie ktoś pyta czy jestem ateistą, na przykład pan sąsiad Grzegorz zwany Grzechem mnie pyta, to odpowiadam, że tak, jestem, tak jak i on jest ateistą, tylko o tym nie wie. I uświadamiam mu to, że przecież nie wierzy (i do tego się przyznaje), w Zeusa, Apollona, Amona Ra, Wotana, Thora, Baala, mekkańskiego Hubala, a także Latającego Potwora Spaghetti. Ja też w nich nie wierzę, ja tylko poszedłem o jednego boga dalej.
Grzechu, jestem przy tobie czuwam…

2 komentarze dotyczące “O jednego boga dalej

  1. Dzieciom Grzecha współczuję – tak właśnie stary Duda uformował młodego, co dobitnie podsumował pan pisarz Żulczyk.

    Polubienie

  2. fisher

    Jak śpiewają „Maryję królową Polski” to najlepszym fragmentem dla mnie jest zawsze „Czuuuwam”. Śpiewające to stare kościelne kurwy robią wtedy z ryja dziubek i zawodzą niczym Jose Carreras.

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.