ŻYCIE

Seks w samochodzie

Z pewnym zdziwieniem dowiedziałem się właśnie (och ja naiwny!), że niewinny przecież i jakże rozpowszechniony seksik w samochodzie, jest w zasadzie przestępstwem. Ba, za takie mizianie na tylnej kanapie, można zapłacić całkiem słony mandat a w wersji ekstremalnej to nawet trafić do kicia. Ostatnimi czasy z powodów, które długo by tu tłumaczyć, raczej w samochodach nie eksperymentuję, acz przyznaję, że coś takiego kiedyś mi się zdarzało (ręka w górę ci, co nie kotłowali się kiedyś w Maluchu, choćby podczas pielgrzymki do Częstochowy), ale dopiero teraz uświadomiłem sobie ile miałem szczęścia, bo przy braku szczęścia, parę ładnych i najlepszych lat mogłem spędzić w pierdlu.

Nasi współcześni katoliccy wahabici, których w tej chwili w chuj pełno wokoło i którzy zarządzają masą upadłościową przedsięwzięcia pod tytułem Polska Sp. z o.o, uważają, że seks zwłaszcza ten nieprokreacyjny, to generalnie wybryk nieobyczajny, zaś seks w aucie to czysty kryminał. I kto czegoś takiego się dopuszcza, może posiedzieć w celi nawet miesiąc. Kiedy masz nieco więcej szczęścia, to policja obyczajowa dojebie ci mandat nawet 5-cio tysięczny i dotyczy to zarówno pani która udostępnia, jak i pana który korzysta.

Wyczytałem gdzieś, że istnieje też ponoć kara nagany, no ale jest to już tak kuriozalne, że nawet śmiać się nie wypada. Jaka kurwa nagana, i o co chodzi w ogóle?

No i patrzcie do czego to doszło.

Martwię się tu o kondycję, a zwłaszcza stan zdrowia psychicznego wszystkich jak leci kierowców TIR, dla których przydrożne ruchanko, w kabinie lub w bezpośrednim jej sąsiedztwie, stanowi jedno z nielicznych, jeśli nie jedyne źródło sensownej rozrywek. Powiedzcie mi dlaczego, z jakich przyczyn, czy z jakich pobudek, ta ważna grupa zawodowa, a może nawet społeczna, ma być prześladowana a w konsekwencji karana za to, że ciężko pracując, od czasu do czasu chcą sobie pofolgować, odprężyć się, zabawić, zaznać czegoś odmiennego niż mają (lub nie mają) w domu.

Przecież im się to należy i nie robią tego za państwowe, tylko za swoje robią. Nie słyszałem szczerze mówiąc, żeby jakiś tirowiec brał od panienki fakturę jak jakiś nie daj bosze poseł czy inny senator. Tirowcy mają charakter i trzymają się jednak pewnych zasad. I teraz co, za niewinne bzykanko w kabinie Skanii albo Volva mandat? No kurważ, nie godzi się!

Nie chcę wprost tego pisać, ale widzi coś mi się, że jest to prawo, które bezpośrednio godzi w tę grupę zawodową. Górnicy już by pewnie strajkowali, a tirowcy…, co mają zrobić tirowcy?

My zgarniamy latawice do hotelu, tirowcy do kabiny na leżankę, bo nie mają czasu na jakieś wersale i tego typu ceregiele, więc zastanawiam się tak przy okazji, czy nie jest to jakiś spisek lobby hotelowego właśnie, tym razem bez klauzuli a sumienia wpisanej w geny… Acz z drugiej strony Orgio Jurni już na ten temat zabierali głos a biorąc pod uwagę ostanie ich działania, to za chwilę bzykanie się po hotelach z przypadkowo wyczarterowaną niewiastą, będzie zagrożone takim samym mandatem jak bzykanko na samochodowej kanapie. W każdym razie nie jest dobrze, nie jest optymistycznie, ciemność jakaś nadciąga.

I na koniec trzy pytania uzupełniające:
• Po pierwsze, czy oprócz mandatów, przewidziane są również punkty karne i ile można ich dostać, w rozróżnieniu na seks wewnątrz pojazdu, lub seks na zewnątrz, na przykład w otwartych drzwiach auta, lub na klapie bagażnika.

• Po drugie, czy pod operację mandatowania podpada także seks w kamperze, no bo przecież to też samochód, choć… no właśnie, podpadać również może pod dom, a z tego co się orientuję kotłowanie się w domu, nawet to nieprokreacyjne a czysto przyjemnościowe, nie podpada jeszcze pod paragrafy.

• No i po trzecie wreszcie, co z seksem na plebani lub w zakrystii. Co prawda to nie samochód, ale zapytajcie pierwszego lepszego księdza, co na ten temat sądzi. Powie wam, że to jest dopiero jazda, mucha nie siada. To tak jakbyś pędził po wiejskiej drodze 200 kilosów na godzinę. A jak obiekt ma mniej niż 10 lat, to nawet 250.

1 komentarz dotyczący “Seks w samochodzie

  1. fisher

    Seks w maluchu… Niezapomniane przeżycie. Zwłaszcza w wersji „na jeźdźca”, kiedy klientka siedząc okrakiem na fiucie podtrzymywała jednocześnie głową wiecznie odpadającą podsufitkę.

    Polubienie

twój komentarz:

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: