KULTURA&MEDIA ŻYCIE

Papryczka pana Tomka

Media różnej maści a więc nie tylko te wraże doniosły, że Tomasz Sakiewicz, zaprosił jednego z posłów przed sejm, czyli na ulicę, żeby jak rozumiem w bezpośrednim starciu udowodnić mu kto tu ma rację i kto jest prawdziwym mężczyzną. Nie będę szerzej opisywał całej tej historii, bo przez owe media została ona dokładnie opisana. Jedynie dla zbudowania odpowiedniego klimatu przypomnę, że do incydentu doszło podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, gdzie to rzeczony Sakiewicz wypłakiwał się nad ciężkim losem swym i mediów swoich, jego rzekomo permanentnie zastraszanych i prześladowanych przez inne media,  zwłaszcza zaś TVN.

Faktycznie, zdarzało się i to chyba niejednokrotnie, że ów Sakiewicz był skazywany przez sądy za nieustanne obrażanie TVNu i doprawianie mu gęby. Nie wiem szczerze mówiąc (nie pamiętam),  czy obywatel Tomasz wyroki te wykonywał czy też nie, ale jedno nie ulega wątpliwości, że w tym duecie to raczej TVN jest/był ofiarą prześladowań i pomówień nie zaś pan Sakiewicz.

Wypłakującego się w rękaw przewodniczącego komisji Sakiewicza, próbował utulić i nieco uspokoić poseł Mieszkowski, dowodząc między innymi za czyje pieniądze i z czyjej inicjatywy w początku lat 50-tych (1952) powstawała Telewizja Polska, a były to esbeckie pieniądze. Sakiewicz często i z ochotą wielką dziś tam bywa, zaś sama TVP  uchodzi, w niektórych przynajmniej środowiskach, za źródło najczystszej i niekwestionowanej prawdy. Innymi słowy TVN ma tyle wspólnego z bezpieką co Sakiewicz z solidnym dziennikarstwem, nie mówiąc już o przynależności do klubu ludzi szczupłych, dbających o swoje zdrowie i sylwetkę. Aspiruje ale nie dochodzi. Chciałem tu rzucić jeszcze jakimś soczystym epitetem, ale nic nie przychodzi mi w tej chwili do głowy.

W każdym razie kontra Mieszkowskiego bardzo Sakiewicza zabolała, a nawet doprowadziła go na skraj wytrzymałości i nerwowego rozedrgania, co swoją drogą nie jest niczym nadzwyczajnym: otyłe i zaniedbane osobniki tak po prostu mają. Ciągła huśtawka nastrojów, od niekontrolowanej agresji po usypianie znienacka nad filiżanka kawy.

Nie dbając szczególnie o sączącą mu z kącików ust ślinę, przemieszaną z pianą w odcieniu białym, redaktor Sakiewicz (ten redaktor to trochę na wyrost) odpalił,  że Mieszkowski to „cham„, obraża wszystkich „porządnych” dziennikarzy i jeśli uważa się za mężczyznę, to on Sakiewicz, zaprasza go na ulice, przed sejm. Będzie miał szansę coś pokazać, a w zasadzie Sakiewicz mu pokaże.

I w zasadzie tu dopiero zaczyna się cała historia. Bo powstało w tej sytuacji zasadne pytanie, co na tej ulicy chciałby robić pan Sakiewicz i co pokazać?

I przyznam, że z pobieżnie co prawda przeprowadzonej wśród znajomych ankiety niewiele wynika. Nikt nie ma sensownego pomysłu na to, co też obywatel Sakiewicz na tej ulicy miałby do pokazania. To znaczy przepraszam, jeden tylko scenariusz na tym etapie wydaje się prawdopodobny.

❗️Sakiewicz mógłby co najwyżej pokazać siusiaka, co byłoby raczej wydarzeniem o charakterze satyrycznym niźli czymś wprost z ringu MMA.

Mam również uzasadnione obawy, czy ten Mieszkowski byłby w stanie w ogóle coś dojrzeć (gdyby Sakiewicz pokazywał), bo po pierwsze, wedle w miarę wiarygodnych źródeł (pewna kobieta) redaktor Tomasz, to za bardzo nie ma się czym pochwalić, nic do pokazania nie ma. Mamy raczej tu do czynienia z czymś zupełnie niepozornym, wymiar papryczki chili w stanie uwiędnięcia. No i na dokładkę te nieszczęsne fałdy brzuszne, które stanowią wyjątkowo skuteczną zasłonę. Tak więc śmiesznie by z pewnością było, ale przeciwskutecznie, Mieszkowski na pewno by się nie przestraszył, a ewentualna dyskusja kto tu jest prawdziwym mężczyzna traciła by jakikolwiek sens. Cipa to cipa. Czyli sumując, dalej czekam na jakiś pomysł, co by miał pokazać na ulicy Sakiewicz, poza owa wysuszoną papryczką.

Daruję sobie tu wtręty z kim w ogóle mamy do czynienia. Wystarczy spojrzeć w Wikipedie. Jednocześnie przestrzegam, żebyście się za bardzo nie nabierali na ową  uwiecznioną tam  „opozycyjną” przeszłość redaktora, podchodzili do tego z należnym dystansem i ostrożnością, bo drodzy moi, hipotetyczną działalność w hipotetycznej opozycji to dziś każdy sobie z marszu i dla fanu do własnego CV dopisać może. W zasadzie bez konsekwencji, bo i tak nikt tego nie sprawdza.

Powiem inaczej, co drugi człowiek człapiący po ulicy, to bezdyskusyjnie aktywnie działający kiedyś „w konspiracyjnych strukturach” żoliborskich (lub innych) liceów, albo  w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów (nota bene Tomcio studiów nigdy nie skończył), nie mówiąc już o bliżej nieznanym, raczej nieistotnym Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej. Papier i Internet cierpliwy wszystko przyjmuje i znosi.

Nie to, że coś z życiorysu Sakiewicza kwestionuję, wskazuje jedynie że dupy to nie urywa, tysiące takich opozycjonistów mamy, a mnie wprowadza w niezmiennie dobry humor. Zresztą dużo bardziej ciekawe niż jego działalność podziemna są jego sprawy sądowe, choćby dlatego, że są solidnie udokumentowane. Tu nic nie da się ściemnić.

Póki co życie prywatne zostawmy w spokoju (te rozwody, ten tatuś tepeperowiec), bo nie jestem aż tak zacietrzewiony żeby mu teraz to wyciągać. Każdy układa sobie życie tak jak może i jak lubi, nic nam do tego. W każdym razie przynajmniej pod tym względem pan Tomasz wpisuje się w kanon prawdziwego współczesnego mężczyzny z rysem katolickim:  rozwieść się, ożenić się po raz kolejny, leżeć krzyżem przed ołtarzem. Ale uwaga, ma też synów (choć ich nie spłodził) i dom (choć go nie wybudował). O drzewie nic nie wiem. Raczej ściął niż zasadził, ale to zupełnie inna historia.

4 komentarze dotyczące “Papryczka pana Tomka

  1. fisher

    Jak ja bym kiedyś chciał, żeby mnie kiedyś na ulicę zaprosili Duda, Morawiecki, Terlecki albo dowolny inny poseł, nawet profesor „bokser” Szumowski lub „Le Cascadeur” Gliński. Mogli by nawet w 2 lub 3 startować, mogę nawet wystąpić w formule bez wysokich i niskich kopnięć… A gdyby zrobić taką małą armię Czarnek plus Morawiecki plus Pawłowicz (głupie baby też napierdalam), a na deser do rozwałki sam mistrz Yoda, czyli stary Kaczor! Echh… Miło pomarzyć, lecz chyba właśnie dlatego jestem zjebem w zasadzie poza społeczeństwem.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Tak dla ciekawości: czy niejaki tarczyński* podjął już wyzwanie pełnomocnika w ordaliach Prezydenta Wałęsy, Pana Michalczewskiego, czy też siedzi cichutko osrany i czeka, aż ludzie zapomną ? Dla szwagra pytam.

    mała litera użyta świadomie i intencjonalnie

    Polubienie

  3. fisher

    Wszyscy wiedzą, że Tarczyński to takie małe kabanosy, raczej cieniutkie paróweczki. Dlatego mogę nawet wziąć udział w kombosie: Szumow(iń)ski plus Tarczyński plus Gliński we trzech.

    Polubienie

twój komentarz:

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: