Od pewnego czasu obserwuję sobie z rosnącym rozbawieniem, ale i pewnym niepokojem, wyczyny Marianny Schreiber i się zastanawiam – choć to rzecz jasna nie moja sprawa – czy ona aby ma męża, a jeśli tak, to co on robi, lub co zamierza robić, by zachować jaką taką powagę tego ich kuriozalnego nieco związku. Nie miałbym nawet nic przeciwko temu, że jedno się wygłupia i błaźni, a drugie udaje, że nic się nie stało, gdyby problem dotyczył związku jakiejś pary mniej lub bardziej znanych ludzi, uchodzących za odlotowych z definicji performerów, zakręconych artystów z misją, ale tu to raczej nie wchodzi w grę.
Nie wiem czy Marianna, jest idiotką kliniczną, czy może raczej gra i udaje, wiem natomiast, czuje to, że mąż owej, ma zdaje się dość poważny problem i nie za bardzo wie jak sobie z tym radzić.
Marianna, chyba niespełniona do końca modelka (przynajmniej za taką się uważa), to druga żona owego sympatycznego na swój pisowski sposób pana Łukasza (fakt, nie rzuca się za bardzo w oczy, nie sprawia wrażenia standardowego pisowskiego zjeba i głupola, co oczywiście i bezdyskusyjnie trzeba zapisać mu na plus), z pierwszą bowiem się rozwiódł. Stało się tak, gdy gwałtownie i nieodwołalnie zakochał się w Mariannie. Więc tę pierwsza zostawił, niczym Kaz Marcinkiewicz zostawił swą byłą i pierwszą, dla (byłej już też) niewydarzonej i urodziwie wątpliwej aspirującej patopoetki Izabel, o ile dobrze imię, czy też artystyczny pseudonim zapamiętałem. No takie analogie tu widzę.
Dodatkowo, pan Łukasz ma z tą swą pierwszą dziecko, choć jak donoszą wścibskie media, był to związek niesakramentalny (czy jakoś tak podobnie), a więc moralnie wadliwy niewątpliwie. W pis-zakonie świętoszkowanych mend, nie powinno to być dobrze postrzegane, i nie jest najlepszą rekomendacją, mimo to jednak, na razie przynajmniej, nie przeszkodziło to w jakiś zasadniczy sposób w karierze i awansach pana Łukasza.
Ale musimy się chyba zgodzić, że jest to mimo wszystko jakiś rodzaj obciążenia, po prostu ma pan Łukasz co by nie mówić ma „nasrane w papierach” i tylko patrzeć, jak za chwilę, gdy sytuacja stanie się bardziej napięta, a szukanie słabych punktów stanie się szerzej obowiązującym standardem, jakaś łajza czy inna mejza, zacznie mu to wytykać i szarpać za gacie.
W każdym razie, niestandardowa dość jak na pisowskiego polityka aktywność żony, sprawiającej przy okazji wrażenie osoby obyczajowo nieskrępowanej, z pewnością mu nie pomoże. Zbytnio się tym nie martwię, bo wychodzę z prostego dość założenia, że każdy bez wyjątku pisowiec mniej, każdy typ na śmietniku, to jednak wartość dodana i zysk. Czekam z niecierpliwością, kiedy partyjni inkwizytorzy dobiorą mu się do dupy, a potem zaczną zgniatać w imadle jaja.
Póki co jednak Marianna idzie po całości, i nie ma dnia kiedy by czymś nas nie zaskoczyła i w tym sensie ta bezczynność i bezradność męża jej Łukasza, nieco szokuje. A nie można by tak panie Łukaszu drogi, przełożyć kobitkę przez kolano, ściągnąć stringi (jeśli wcześniej ktoś już nie ściągnął) i dupsko nieco złoić? Pytam tak z ciekawości zwykłej, czy ma pan po prostu jakiś pomysł na to, by sytuację uratować.
Nie mówię tu, że tego typu dyscyplinowanie krnąbrnej małżonki to coś dobrego, bo to chyba podpada pod przemoc w rodzinie, ale z drugiej strony, nie byłoby to przecież czymś nadzwyczajnym, czy nagannym, bo przecież iluż to pisiaków i pana Łukasza zapewne kolegów lub znajomych, napierdala żony swoje (niektórzy nawet psy, wychodząc z założenia, że żona i pies to mniej więcej to samo), a jakoś do tej pory włos nie spadł im z głowy.
Więc może faktycznie na początek, można by pomyśleć o tej w sumie dość łagodnej formie dyscyplinowania i przywracania rozumu. Będą w pana ugrupowaniu politycznym tacy, którzy brawo bić będą, co do tego nie mam najmniejszych nawet wątpliwości. No tylko pana Łukasza na to stać?
Zdania są tu podzielone.
Bodaj w maju ubiegłego roku, „po rajtuzach pojechał” (jak to ładnie nazwano) znany dość aktor Tomasz Dedek. W odpowiedzi na tłiterowy post pani Marianny o jej jakoby solidarności z parami jednopłciowymi, napisał co następuje: „Generalnie tworzycie rodzinę jednopłciową, bo takiej cipy jak twój mąż to szukać ze świecą”. Z tego co pamiętam pani Marianna zapowiedział pozew, ale jakoś do tej pory o tym cicho, nic na ten temat więcej nie wiadomo.
Coś w tym jednak jest. Jakaś prawda. Bo z mojego krótkiego i pobieżnego raczej riserczu wynika niestety, że zdecydowana większość, tę kontrowersyjną może opinię pana aktora Tomasza, zdecydowanie podziela. I być może to by tłumaczyło ową zadziwiającą momentami bierność pana ministra Łukasza, która na bank doprowadzi go do tragedii. Straci stanowisko, apanaże, pozycję, rozpoznawalność i nic już tego nie zmieni. Jedyne co w tej sytuacji będzie mógł zrobić, to zmienić żonę, ale to nie nowość, ten wariant ma już przećwiczony. Pytanie dodatkowe tylko – czy już jest na to za późno, czy może jeszcze za wcześnie.
Oj pojechałeś znow Revelu, pojechałeś…
PolubieniePolubienie
Popatrz, Marianna przeczytała zapewne twój tekst i od razu wylądowała w szpitalu. Nie wytrzymała ciśnienia bidula. https://bit.ly/3iW7qa1
PolubieniePolubienie