WIARA / KU KLUX KLER

Zawód czy orientacja?

W zasadzie to nie ma takiego miesiąca, albo może nawet tygodnia takiego nie ma, żeby doniesienia o seksualnych wyczynach księży, niczym lawa, nie wdzierały nam się do domu przez drzwi, okna i kominy, o komputerowych monitorach nie wspominając. No, bo przecież całkiem nie tak dawno żyliśmy sukcesami w sztuce uwodzenia nieletnich pana księdza Stanisława Sikorskiego, a teraz proszę, nowa gwiazda nam się objawiła, nijaki ksiądz Mirosław Nowosielski, nie byle jaka gwiazda, bo o korzeniach szlacheckich, może nawet arystokratycznych. Nic więc dziwnego, że przedstawiciele resztek polskich rodów arystokratycznych, rzuciły się do zaciekłej i zawziętej obrony swojaka. Do krwi ostatniej, chciałoby się powiedzieć.

Co do tego wspomnianego Sikorskiego zaś, bo może nie wszyscy czają o co chodzi…

To niezwykle ciekawa sytuacja, która pokazuje pewien specyficzny mechanizm postępowania z pedofilami w sutannach: przeciągać sprawę tak długo jak się da, aż wreszcie ulegnie przedawnieniu i wtedy po zawodach.

Otóż ksiądz Stanisław Sikorski, z parafii radomskiej, to postać dość znana, bo przed laty zajmował się działalnością opozycyjną, współpracował między innymi z podziemnymi pismami Robotnik i Barykada, kolportował książki i ulotki, działał na rzecz internowanych w Pionkach (medal od Dudy nawet dostał), może dlatego dziś uważa, że ma zasługi, że może więcej niż inni. Tyle, że w parafii, wśród miejscowych, sławę zdobył upodobaniem do molestowania nieletnich. Dwie z jego byłych, sprzed lat „miłości” w którymś momencie nie wytrzymały ciśnienia i jakiś czas temu złożyły stosowne zawiadomienia do prokuratury. Ze szczegółami opisali jak ksiądz ich wykorzystywał. Zeznania są na tyle szokujące, że nie powstydziłby się tego najbardziej perwersyjny film pornograficzny.

Prokuratura pomaglowała trochę pana księdza, raczej delikatnie, żeby broń panie bosze za bardzo się nie stresował, a potem uznała, iż przestępstwa księdza się przedawniły. Oznacza to ni mniej nie więcej, że ksiądz Sikorski jest… niewinny, a skoro jest niewinny bo nie skazany, to przypisywanie mu czynów pedofilskich sprzed lat jest pomówieniem.

Oznacza to ni mniej ni więcej, że byłym ofiarom księdza pedofila, nie wolno mówić iż były przez owego księdza molestowane. Jeśli będą nadal opowiadały jak to ksiądz grzebał im w majtkach i zabawiał się ptaszkiem, mogą trafić przed sąd. Mają milczeć! Nie jestem pewien, ale coś mi się zdaje, że księżulo już zapowiedział, że swoje byłe ofiary za owe „pomówienia” będzie ścigał. No, takie mniej więcej standardy obowiązują jeśli chodzi o ściganie pedofilskiej mafii kościelnej.

Co ciekawe, winnym współudziału przestępstwa jest natomiast biskup Henryk Tomasiuk, który Sikorskiego dzielnie przez lata chronił. Dostał trzyletni zakaz odprawiania mszy i uczestniczenia w publicznych uroczystościach na terenie diecezji, co zdaje się ma centralnie w dupie, bo widują go tu i ówdzie.

❗️I to jest to kuriozum: przestępstwa nie było, winnego nie ma, ale współwinny, czegoś czego nie było został jednak skazany. Rozumiecie coś z tego?

No, a teraz mamy tę historię z księdzem Mirosławem Nowosielskim. Kolejny ptak złoty, z ptakiem nieposkromionym. Niewinny z racji urodzenia! On też jak i Sikorski na obozach z młodzieżą czuł się niczym ryba w wodzie. Ilu tych małolatów tam skotłował tego nie wiem, natomiast jeden z nich, wówczas 14-latek, swoimi zeznaniami doprowadził do skazania (marzec 2022) napalonego na młode mięso klechy. Wyszło 3 lata odsiadki, plus 50 tysięcy odszkodowania i zakaz wykonywania zawodu. Dostał tyle, bo się przyznał. Teraz jednak, po namyśle zmienił zdanie i domaga się uniewinnienia. Generalnie doskonale wiemy o co zazwyczaj chodzi w takich wypadkach: po otrzeźwieniu, każdy ksiądz bez wyjątku zmienia zdanie, i zawsze wychodzi na to, że to małolat go gwałcił i molestował, a nie on małolata. No tak to jest, taki standard i zwyczaj się wypracował.

W tym postępowaniu odwoławczym, księdza Nowosielskiego reprezentuje teraz nie byle kto, bo Bartosz Lewandowski, jeden z liderów osławionej ortodoksyjnej sekty Ordo Iuris, wprawny ponoć w zamiataniu tego typu spraw pod dywan. Na dodatek – i to jest poniekąd najciekawszy wątek tej sprawy, bo przecież sama pedofilia w kruchcie mocno nam już spowszedniała – w obronie księdza Nowosielskiego stają… arystokraci, a w zasadzie potomkowie arystokratów, nie ważne tu, czy autentyczni czy przyszywani.

Bo trzeba Wam wiedzieć Bywalcy Drodzy, że ksiądz Nowosielski jak już wspomniałem chyba na wstępie, sam za arystokratę się uważa, choć wywodzi się tylko ze szlachty, herbu ponoć Sas. Nie wiem czy to coś znaczącego, czy może tylko drobnica i popłuczyny, no ale tym się szczyci. Po mojemu, do arystokratów trochę brakuje, ale to raczej drobiazg, w każdym razie jako „lepiej urodzony” (zawsze to podkreśla), działa w różnych takich dziwnych organizacjach byłych ziemian i nosicieli herbów i genetycznych skaz, jest aktywny, ma kontakty.

W każdym razie listy w obronie księdza wystosowali między innymi☞Jan Maria Jackowski (on herbu Gozdawa), do niedawna senator PiS,☞ Jan Radziwiłł, syn wojewody mazowieckiego Konstantego,☞ Izabella Dembińska, szwagierka Macieja Radziwiłła,☞ Gabriela Morawska, arystokratka,☞ małżeństwo Pawła Tarnowskiego i Teresy z domu Radziwiłł oraz ☞ Tytus Stanisław książę Czartoryski, 46-latek i pierworodny syn dolnośląskiego radnego PiS Tytusa Czartoryskiego. Doborowe towarzystwo jednym słowem, przyznać musicie, z bożej łaski elita! Kapłana bronią także inni wpływowi znajomi, potomkowie polskiej szlachty. W sumie do sadu dotarło bodaj 14 takich listów.

Co w tych listach czytamy?

No na przykład pan książę Jan Radziwiłł pisze, że „jeżeli dochodziło do kontaktu fizycznego między nim, a kimś innym, w tym dzieckiem, to zawsze mieściło się do w granicach fizyczności, której osoba mająca trzeźwy osąd sytuacji zaliczy do zachowań normalnych”. A Janmaryś Jackowski z kolei twierdzi, że „dzieci wyjeżdżały z księdzem Mirosławem na letnie obozy rekolekcyjne w Mikaszówce, z których wracały bardzo zadowolone”. No takie to listy ludzie dobrze urodzeni piszą.

Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli się coś wie o upodobaniach arystokratów różnej maści, a zwłaszcza czym w przeszłości zamierzchłej lub mniej zamierzchłej się bawili, jak się bawili, jakie mieli upodobania, w tym jakie trapiły ich dewiacje, co się potem w genach zakodowało, w tym chowie wsobnym często gęsto, to stanie dziś murem za pedofilem, niespecjalnie powinno dziwić. Dzięki takiemu poparciu, najznamienitszych ze znamienitych rodów, ksiądz Nowosielski ma prawo poczuć się lepiej i pewniej, dlatego może starszy konsekwencjami wszystkich, którzy uważają go, niesłusznie oczywiście za pedofila. „Przyjaciele się za mną ujęli. Nie wchodźcie w to, bo możecie sobie narobić kłopotów” — mówi.

Tymczasem z wszystkich zeznań wynika i one stały się podstawa do skazania, że ksiądz Mirosław, Miruś dla znajomych, to niezłe ziółko. Jeden z kleryków, który bywał na obozach przez niego organizowanych, zeznał że „wśród ministrantów krążyły opowieści, że na jego obozach dzieją się dziwne rzeczy, bali się tam jeździć”. Można też przyjąć, że ten molestowany 14-latek, którego zeznania doprowadziły do skazania księdza, to zapewne raczej wierzchołek góry lodowej, bo warto wiedzieć, że Nowosielski obozy swoje organizował od co najmniej 40 lat, więc co tam się przez te wszystkie lata działo, możemy jedynie się domyślać.

Teraz jednak wszystko ciągle przed nami, wszystkie rozstrzygnięcia, a to czy ksiądz Nowosielski w pierdlu posiedzi, czy też może się wywinie, jest sprawą jak najbardziej otwartą. Jeśli Ordo Iuris na czubku wiadomo czego stanie, no to jest duża szansa, że pedofila wybronią, korzystając chociażby z rozległych koneksji i różnych możliwości nieformalnego wpływania na orzeczenia. Jedno wszak już tak na koniec wydaje się dość oczywiste.

Otóż historia wspomnianych tu księży i ich licznych kolegów nie wymienionych tu póki co z nazwiska wskazuje, że po pierwsze, w polskim kościele, mamy dziesiątki jeśli nie setki, a może nawet tysiące takich Sikorskich i Nowosielskich. Ich przewiny ciągle czekają na ujawnienie. Po drugie, dochodzimy tu do jakże prostego i oczywistego wniosku, fundamentalnego w zasadzie, że właściwie ksiądz to ani zawód, ani powołanie, ani tym bardziej stan cywilny. Ksiądz to orientacja seksualna, co należy od teraz przyjąć za dogmat.

Dziękuję za uwagę, pochwalony w niedzielę.

5 komentarzy dotyczących “Zawód czy orientacja?

  1. Marcin B.

    Skoro klecha zmienił zdanie i broni go porno siuris,to w średniowieczu kaczystowskim jest niewinny. Poza tym, jeśli przyjmiemy, że ksiądz to orientacja seksualna,to nie wolno za to karać. W czym zatem problem?

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Pingback: Zawód czy orientacja? — TABLOID ONLINE – komp13

  3. Anonim

    Ksiądz to zdecydowanie orientacja. Jeśli nie interesuje się dziećmi to znaczy ze coś z nim nie tak, nie nadaje się na księdza i powinien szukać sobie jakiegoś uczciwego zajęcia.

    Polubienie

    • Johny B

      W zasadzie trzeba sie z tym zgodzic. To orientacja. Pamietacie zapewne takiego ksiedza Tymoteusza? Odszedł ze stanu duchownego zapewne przez to. Choc nie zmienia to postaci rzeczy że wedle powszechnych dosc plotek zrobil dziecko nieletniej. Czyli moze i lubil dzieci ale takie bardziej juz dorosłe, co oznacza ze jednak nie do konca miescil sie w wymaganych standardach

      Polubienie

  4. wiesiek

    Nic nowego pod słońcem
    Tak było od wieków tak jest i tak będzie na wieki wieków kiedy ludzie nie zmądrzeją
    Czy zmądrzeją teraz gdy w dzisiejszych czasach nowoczesne środki przekazu a w tym internet zaczynają coraz więcej i szerzej informować”parafian”
    Czy zechcą zmądrzeć i przyjąć do wiadomości.Gdy widziałem z jakim”nabożeństwem” i atencja chowają górale nuncjusza Wesołowskiego,jak cala wies pilnowała ks Gila zaczynam wątpić w mądrość ludzką.

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: