To charakterystyczna fotka. Patrzcie: wszyscy skupieni i powaga, a ten jeden jak zwykle odstawia kabarecik. Pan Klenczon. Nie odpuści żadnej okazji. Dużo bym dał, żeby wiedzieć, co w tym momencie myśli sobie ten jeden z drugim stojący obok. Niektórzy, jak wiedzę, z politowaniem spuścili głowy. Nawet Morawiecki, zachował odrobinę zdrowego rozsądku (bo o godność to go raczej nie podejrzewam) i ostentacyjnie nie zaległ na podłodze podpierając nie lewym kolanem.
„Cieszę się, że mogłem tu dziś być i pożegnać Ojca Świętego. Wielu polityków, przedstawicieli Kościoła, wielu Włochów podchodziło do nas i dziękowało za naszą obecność, za pożegnanie, które mogliśmy razem uczynić, odprowadzając w ostatnią drogę Ojca Świętego Benedykta XVI” – podzielił się wrażeniami z gawiedzią pan prezydent. Niestety nie podszedł do niego żaden z Niemców i nie podziękował za jego obecność, bo co by nie mówić, może poza Franciszkiem, był przecież najważniejszą postacią tej uroczystości. Naprawdę, usłyszałem to w pewnej szczujni.
Nie brak opinii, że odfajkowano ten pogrzeb. Niby ten watykański blichtr i to zadęcie, jarmark uświęconej próżności w pełnej krasie, ale tak jakoś po łebkach jednocześnie. I ponoć – nie słuchałem – Franciszek pierdolił też od rzeczy, niczym potłuczony. No, ale co mi do tego.
Co ciekawe, ceremonia złożenia trumny (a w zasadzie trumien – cedrowa, cynkowa, dębowa) miała charakter prywatny i nie była transmitowana. Uczestniczyło w niej kilku kardynałów i osoby z najbliższego otoczenia Benedykta XVI. Szkoda szczerze mówiąc, bo to zawsze ciekawy widok, jak żona płacze, dzieci dumają już co na obiad, a wnuki z nudów przestępują z nogi na nogi, bo obiecano im lody.
Klęczy dziękując za okazję wyjazdu z kraju. Wyrwal się wreszcie, bo nigdzie jakoś go za bardzo nie proszą. Kto wie czy z kolejnego wyjazdu zagranicznego nie odmówi powrotu do kraju?
PolubieniePolubienie
Metodą Bolsonaro? A ma coś na Florydzie?
PolubieniePolubienie
Gdyby nie uklęknął, to zapewne dostałby po łbie od swojego ojca. Ot i cała tajemnica.
PolubieniePolubienie
„„Cieszę się, że mogłem tu dziś być i pożegnać Ojca Świętego. Wielu polityków, przedstawicieli Kościoła, wielu Włochów podchodziło do nas i dziękowało za naszą obecność, za pożegnanie, które mogliśmy razem uczynić, odprowadzając w ostatnią drogę Ojca Świętego Benedykta XVI” – podzielił się wrażeniami z gawiedzią pan prezydent.” – jak ten debil lubi się lansować i pokazywać swój patolicyzm na każdym kroku. I, niestety, ten wyrób prezydentopodobny nawet na pogrzebie emerytowanego cappo di tutti cappi największej mafii na świecie musi zrobić z siebie idiotę. Naprawdę Anżej Debileusz Dupa myśli, że jest tak ważny?
PolubieniePolubienie
Pingback: ŻAL NA SPRZEDAŻ – JUDASZOSTWO …..Klenczon — TABLOID ONLINE – komp13