ŻYCIE

Pijak pijakowi nierówny

Może dziś coś z innej bajki, też sprzed kilku dni, co prawda już bez generała w roli głównej gwiazdy, ale za to z autorytetem moralnym w zastępstwie, czyli księdzem. Oczywiście nie muszę chyba tłumaczyć, że te „autorytety moralne”, niestety, zawsze i bez wyjątku są jedynie z własnego nadania, sami siebie tak nazywają i oczekują szacunku, acz z moralnością to oni mają tyle wspólnego, co ja z chińskim mandarynem.

Oto Mazury, okolice Ełku, Piszu, te mniej więcej klimaty, interior co by nie mówić, na swój sposób uroczy, choć w mentalnym rozkroku. No i tam Moi Drodzy, 48-letni ksiądz w trzy dupy pijany, wjeżdża swoim samochodem w inne auto (foto), a w nim ojciec i dwie córki – czternaście i sześć lat. Cała trójka z obrażeniami ląduje w szpitalu. 

Pozytywem w tej historii jest fakt, iż korzystając z okazji ksiądz nie dobierał się do tych dzieci, ale może dlatego, że nie były jednak w najlepszej formie. Co w zamian robi ksiądz (wedle źródła w miejscowej policji skala w alkomacie się skończyła)? Ksiądz proszę ja Was daje w długą, czyli w nogi, czyli ucieka, oddala się z miejsca wypadku. Na szczęście ktoś go jednak zatrzymał, no i prokuratura ma teraz problem. Bo pamiętajcie gdzie się znajdujemy, tam ręka rękę myje, prawie wszyscy się znają a na pewne układy nie ma rady.

Więc prokurator, swój człowiek co by tam nie mówić, drapie się w głowę, bo jakoś tak w tej głowie (a on tutejszego chowu) mu się nie mieści, żeby tak za nic księdza prześladować. No zgoda, wypił biedak trochę, rzec można nawet, że się porządnie najebał, ale to z drugiej strony taki zawód wysokiego alkoholowego ryzyka. Jak nie chrzciny, to pogrzeb, to przedostatnie albo ostatnie namaszczenie, albo nawet msza, i to kilka razy dziennie, a w czasie mszy, może wino nie leje się strumieniami, ale się jednak leje, a poprzedzone czym tam jeszcze, czymś bardziej konkretnym, może dawać nieprzewidziany rezultat.

No więc napił się, wjechał i chuj. Wielka mi tam sprawa, u nas w rejonie – myśli sobie prokurator – codziennie takie historie się zdarzają, ale jakoś ludzie między sobą to załatwiają, bo po co władze fatygować, dupę jej zawracać, a sobie niepotrzebnie przysparzać kłopotów. Ale tu jakoś tak kulawo poszło, może gdyby nie ten szpital… W każdym razie teraz klimat taki niezdrowy trochę, więc trzeba było zareagować, nie ma to tamto. Więc na wszelki wypadek i tak na odpierdol się trochę, bo to zaraz znajdą się tacy co gardłować zaczną, zarządzono, że  będzie tylko policyjny dozór, plus symboliczne zabezpieczenie. A potem się zobaczy. Może sprawa przyschnie, ofiary się trochę dociśnie, czymś postraszy i da się to pozamiatać.

Tym bardziej że tzw. „opinia publiczna” raczej za księdzem jest bo rozumie, że łatwego życia to on nie ma, że się od rana do wieczora poświęca, że ciągle na służbie bogu i ludziom, że ma prawo być zmęczony, a w ogóle to czy na pewno był pijany, bo może ten alkomat niesprawny jakiś, a napadanie i bezpodstawne oskarżanie księży dziś jest w modzie, więc wiadomo o co chodzi, jak nie wiadomo o co chodzi.

No prawie jak u Stuhra. Pamiętacie?

Z tą tylko różnicą, że tam były dwa kieliszki wina, a tu po alkomacie sądząc (na razie nie stwierdzono, że niesprawny), ze dwie butelki i to nie wina raczej. A opinia publiczna? Schemat podobny, choć wynik nieco odmienny.

Tam na Mazurach pijany ksiądz ofiarą, a w Krakowie prawie lincz na celebrycie („ofiarą” były nota bene policjant, ledwo w łokieć draśnięty, zero szkód jakichkolwiek). Oczekiwane bezdyskusyjne dożywocie, plus przepadek mienia. Z kolei na tych Mazurach spoko, bo to tylko ksiądz, a może aż ksiądz a nie jakaś aktorzyna, czyli wiadomo, że z definicji degenerat i pijak. Ksiądz to ksiądz. Miał prawo wypić, wiecie, ciało Chrystusa, krew Jezusa i te sprawy, może trochę się zapomniał, ale gdzie nasza zdolność do przebaczania. Osądzi go bóg a nie my.

A w ogóle to trzeba by sprawdzić, kto to ten poszkodowany i te jego dzieci, czy aby na religie chodzą, kiedy on ostatni raz się spowiadał, może specjalnie się pod auto pana księdza podstawił… generalnie podejrzana sprawa. Za chwilę wyjedzie więc na to, że nie ksiądz wjechał w kogoś, tylko ten ktoś w księdza a na dodatek tamten samochód prowadziła owa 6-latka po spożyciu rzecz jasna. No tak to się fajnie wszystko układa.

3 komentarze dotyczące “Pijak pijakowi nierówny

  1. Smutne, ale prawdziwe.
    Niedawno przypomniano wyczyn Artura Dziadosza, który zabił staruszkę na pasach i prokuratura go nie ściga.

    Polubienie

  2. Stryj U.

    Zadziałał teraz, jak i w innych podobnych przypadkach syndrom rozgrzeszania (wg prawa kanonicznego) jakie ogłosił kiedyś tzw. ojciec Rydzyk: „Zgrzeszył ? No, zgrzeszył, a kto nie ma pokus ?”.

    Polubienie

  3. Marcin B.

    Ksiądz, jako w gruncie rzeczy członek kasty rządzącej, jest poza wszelkim podejrzeniem. Pijany był? „A któż nie ma pokus?”, jak mówi klasyk patolicyzmu…

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: