Nie, być może wbrew oczekiwaniom, nie będzie nic o policji i o ich komendancie, który mało co sam siebie nie zabił, plus przy okazji pół komendy głównej, bawiąc się jakimś zardzewiałym ukraińskim granatnikiem, czy czymś w tym rodzaju. Wiem, że prosi się to o jakiś zgryźliwy komentarz, ale olać to. Wystarczy jedynie skwitować, że jaka policja taki i komendant, choć bez przeszkód działa to tez w drugą stronę – jaki komendant taka i policja. Więc zamykam temat nim go w ogóle rozpocząłem.
Natomiast zatrzymam się przez chwil kilka przy innym lewusie, eks marszałku Karczewski. Otóż osobnik ów, za pośrednictwem tzw. Pisowskiej Agencji Prasowej (w skrócie PAP) zeznał, że został brutalnie napadnięty w sklepie w czasie – jak to sprecyzował – „robienia świątecznych zakupów”. Ktoś, dżentelmen znaczy się jakiś, wpierw go zezwał, od kurew nawymyślał czy czegoś w tym rodzaju (słownie zdefekował też na prezesa Jarosława), potem zdaje się strzelił mu z liścia w japę, oraz chyba wyrwał telefon. No w każdym razie wielka nieprzyjemność pana marszałka spotkała. I to od kogo, od narodu przedstawiciela.
❗️Intencje owego przedstawiciela nie do końca były jasne, acz marszałek Karczewski jednego jest pewien – to przedstawiciel peowskich bojówek Tuska, stosunkowo łatwy do identyfikacji, ze względu na wilcze oczy i rudą czuprynę. No, bo niby kto inny. Pewne jak w banku.
Pan Stanisław natychmiast zadzwonił po policję, zaś ta na gwizdek, bo to ma w zwyczaju i bezbłędnie aportuje, w te pędy zjawiła się w dyskoncie. Zabezpieczyła monitoring i przez moment nawet nie chciała wypuścić klientów ze sklepu, bo nuż ktoś coś widział, ktoś kogoś rozpoznał, lub co jeszcze gorsze, nie złożył należnych słów współczucia dla pana marszałka.
No coż, chłodno i bez emocji na to patrząc i przyjmując za swoje słowa byłej pani rzecznik Mazurek, powiem tak: nie popieram (dostać w japę to nie jest przyjemność), ale rozumiem (danie w japę to czasem obowiązek). Jeden gość przyjebał drugiemu gościowi, w sumie normalna sytuacja, po co drążyć temat?
Niemniej podrążmy nico…
Otóż jeśli dobrze wyczytałem, to szanowny pan marszałek Karczewski robił owe świąteczne zakupy chyba w Lidlu, co niestety jest dla mnie i chyba nie tylko dla mnie, kompletnie niezrozumiałe. Lidl jak to Lidl, sklep taki sam jak każdy inny, tyle, że niestety sieć to niemiecka, teoretycznie więc pan marszałek czytając w myślach wodza i z ust jego spijając słowa, powinien coś takiego omijać szerokim łukiem i broń bosze tam nie wchodzić. Niemiec to proszę jak Was największy nasz wróg, może nie tyle nas wszystkich, ale na pewno pisowskiego establishmentu i pomniejszego pisowskiego elementu, więc wchodząc tam w zasadzie zdradza się Polskę i kolaboruje z wrogiem. Przeto nijak nie pojmuję jakim to cudem znalazł się tam pana marszałek, jak mógł się tak skompromitować.
Tyle że PiS w genach ma niestety mizianie się ze swoim własnym wrogiem. Nienawidzi go kochając.
Bo przecież jak znam życie, to pan marszałek Karczewski na te zakupy do tego Lidla (a może to nie Lidl tylko Aldi, sam już nie wiem i nie wiem komu wierzyć) na bank podjechał jakąś Skodą Superb (w rękach niemieckiego VW), albo nie daj bosze jakimś BMW, lub nawet Audi, więc w zasadzie zero zdziwienia, że u Niemca lodówkę zapełnia. Gdyby teraz na rynku dalej funkcjonowały marki (pieniądze takie, jeśli ktoś nie pamięta), to pis-establishment zapewne wszystkie oszczędności lokowałby właśnie w tych markach, najlepiej jeszcze w jakimś niemieckim banku, co oczywiście w niczym by nie przeszkadzało w ciągłym napierdalaniu Niemców pod byle jakim pretekstem.
‼️ Ale zachodzi też taka ewentualność, że pan Karczewski wszedł przez roztargnienie i nieuwagę, nie tam gdzie trzeba, nie do tego sklepu co należy, a jak znalazł się już wśród niemieckolubnej klienteli, no to biorąc pod uwagę jego i jego formacji poglądy i fobie, musiał dostać w mordę. Nie do uniknięcia to było.
Przeto niech się teraz nie skarży, niech nie robi z siebie ofiary, tylko na przyszłość niechaj pilniej się rozgląda (myślę że nie tylko w sklepie, bo taki to już etap) i czyta, bo nad sklepami zazwyczaj wiszą loga sieci i trzeba się dwa razy zastanowić czy to dla mnie i czy warto. To chyba dość logiczne.
Bo proszę ja Was, takie dajmy na to prostytutki zazwyczaj obserwują otoczenie i nie wchodzą dobrowolnie na komendę policji, oferując swoje usługi, bo wiedzą czym to się skończy. To taka analogia, ale chyba nie za bardzo odjechana. No, i to mniej więcej wszystko na dzisiaj.
A może ów, ten na „k”, chcial nabyć drogą kupna, sprawny i prawdziwy granatnik ? Za co w mordę otrzymal cios, który jak najbardziej …im się po prostu należał!!!
PolubieniePolubienie
Jak już sam „gienierał”bierze do reki wyrzutnie pocisków p.panc nie oglądnąwszy ją, nawet nie zaglądając do instrukcji obsługi, to co sądzić o niższych ranga funkcjonariuszach którym zagraża, własny pistolet służbowy
A tak miedzy nami mówiąc miał pajac szczęście, ze trafił na sprawny pocisk którego zabezpieczenia p,wybuchowe uruchamiają się samoczynnie po przelocie i w oddali od strzelającego.A tak to sama inercja pocisku,spowodowała to co spowodowała.Gdyby ten pocisk wybuchł nie byłoby co zbierać z pół Komendy.A komendanta i podwładnych uczestników zdarzenia wlewali by do trumny, przez lejek
PolubieniePolubienie
komendant został po dwóch dniach wypisany ze szpitala, szkoda że nie na cmentarz
PolubieniePolubienie
Ot i do czego chciwość doprowadza marszałka pana. Polazł do Niemca zakupy robić! Może było piwo gratis…? Ale tak prywatnie i z marszałkowską pensją…? Dla gównianych oszczędności tak dać się złapać. A przecież Wolska i tak mu zapewnia towary od Merkel (pamiętaj, że ktokolwiek by tam nie rządził, to mówimy, że od Merkel, traktuj to, jak przekaz dnia, tygodnia, kadencji) hurtowo kupując służbowe beemki, audice i merole, a gdybyś się przyjrzał, ile różne orleny brudnej pały, czy pegieeki Janki, koleżanki matki Jadwigi z Żoliborza zakupiły tego towaru, to byś zdębiał. A przecież służbowe autka, to tak na dobrą sprawę pikuś w wydatkach takich spółek Skarbu Państwa, bo gdybyś policzył wartość urządzeń energetycznych przez nie kupionych od takiego Siemensa, czy innego Viessmanna, to na trwogę trzeba by walić w Dzwon Zygmunta – i to od razu łbem Dziwisza lub piszczelem zimnego bliźniaka.
PolubieniePolubienie
Wy tu głupotę komendanta fetujecie a tymczasem Revel marszałka wyróżnia. Bez granatnika a poszkodowany
PolubieniePolubienie