Episkopat, z nudów zapewne, zabrał się za obronę tak zwanej czci tak zwanego Jana Pawła II. Dla przypomnienia- Episkopat to w istocie takie zgromadzenie starych raczej pierdzieli, prowadzących hulaszczy (jeśli wiek pozwala) i zdecydowanie próżniaczy żywot, dilując czym się da i żerując na naiwności niedorozwiniętego intelektualnie luda. Najczęściej spędzają czas na jedzeniu krewetek (jak donoszą wiewiórki, od pewnego czasu to ich ulubiona przekąska. Gdyby Jezus to przewidział, to zamiast ryb rozdawał by krewetki), popijaniu ich winem i wożeniu dup (bywa, że nie swoich) luksusowymi raczej samochodami, tudzież – co ważne – nieustannemu wpierdalaniu się i układaniu życia innym.
Teraz biskupi między jedną skrzynką wina a drugą, po raz kolejny zdaje się, usiłują nas przekonać, że Wojtyła (to ów „artysta” ukrywający się pod pseudonimem Jan Paweł II), nie miał nic wspólnego z kościelną pedofilią, a oskarżanie go o to, że wiedział, ale udawał, że nie widzi i generalnie problem miał w dupie, jest kłamstwem i zniewagą świętego.
Bo wedle ich wiedzy, podjął on „zdecydowaną walkę z przypadkami wykorzystywania seksualnego dzieci i małoletnich przez niektórych duchownych”, zaś dziś za bezpodstawnymi, szkalującymi nieboszczyka oskarżeniami, stoi lobby pedofilskie, to pozakościelne (celebrycko artystyczno ateistyczno neopogańskie), usiłujące w ten sposób odwrócić uwagę od swych niecnych czynów. No tak chłopcy sobie to wykombinowali.
Coś tam też zaczęli przebąkiwać, że ministerstwo sprawiedliwości, musi w trybie pilnym doprecyzować przepisy chroniące pamięć o Janie Pawle, tak by niemożliwe było bezkarne opluwanie „tej świętej, wielkiej osoby”. Papież był nieomylny i był chodzącą dobrocią, zaś kwestionowanie tego zwłaszcza zaś „nieuzasadniona i złośliwa krytyka powinna być zagrożona karą bezwzględnego więzienia”. Czyli a Wojtyle tylko dobrze, albo wcale. Inaczej cela we Wronkach. W tym mniej więcej kierunku owa „ochrona” ma się rozwijać.
Natomiast co do aktywności JPII na rzecz ruchu anty pedofilskiego, to biskupi z podziwu godnym uporem, kilkakrotnie w swoim stanowisku podkreślili, że Karol „konsekwentnie podejmował działania w kwestii przeciwdziałania przypadkom wykorzystywania seksualnego małoletnich”, co w praktyce oznacza, że… nic nie robił. Ogłaszał jedynie jakieś psu na budę Kodeksy i Katechizmy, którymi to – jak życie pokazuje – nikt za bardzo się nie przejął, łącznie z nim, nie mówiąc już o konsumentach dzieci. Uważał jednak, że w ten sposób załatwił sprawę i problem raz na zawsze rozwiązał, a potem, dumny ze swego dzieła, siedząc w złotym fotelu pewnie zapamiętale się onanizował przy filmikach z rozkosznymi dzieciakami. Tak on zajadle walczył z pedofilią, a trup ścielił się gęsto niczym pod Verdun.
Sorry panowie (bo pań w tym gronie póki co nie ma), proszę nie odgrywajcie przed nami tej żenującej, wcale nie śmiesznej już komedii. Tylko jakiś kompletny tłumok da się na to nabrać. Bo napisanie jakiś pobożnych życzeń, nadanie im napuszonych tytułów, to nie jest żadna walka z pedofilią. To działanie na odpierdol się. Kolejne lata dowiodły, że kolegom Karola, sponsorom, partnerom i dostawcom, za metodyczne ruchanie dzieci zdaje się nawet włos z głowy nie spadł a proceder kwitnie jak nigdy dotąd, wprost proporcjonalnie do częstotliwości waszych zapewnień że jest inaczej. A wy tu chłopaki robicie z niego kolejnego boga, tak jakby nie dość było tych wszystkich których już wymyślono.
No nie da się wybielić Karola, nie da się wbrew logice i nawet tym pobieżnym faktom (co tam głębiej siedzi to aż strach dziś pomysleć), zrobić z niego idola. Kult jednostki zdaje się nie za bardzo się przyjął.
Rozumiem, że ePiSkopat broni swojego dobroczyńcę. Ale dlaczego na czołowego obrońcę JP II wyrasta Adam Michnik ? Dlatego, że był zaproszony do Castel Gandolfo ?
PolubieniePolubione przez 1 osoba