POLITYKA

Stadion Dziesięciolecia

A’propos tego nieszczęsnego stadionu w Warszawie, zwanego dla niepoznaki narodowym, a tak naprawdę stadionem dziesięciolecia, bo wystarczyło dziesięć lat, aby zaczął niedomagać… Zaczęło się gorączkowe szukanie winnych, a stadion zamknięto na głucho, jeśli znam życie to na dobrych parę miesięcy jeśli nie lat. Z pewnego punktu widzenia kompletnie mi to lata.

Jeśli chodzi zaś o tych winnych… Zdaje się nie było to szczególnie skomplikowane zadanie i w mik na posiedzeniu Komitetu Centralnego pisdytów ustalono, kto ponosi pełną i bezdyskusyjna odpowiedzialność za ten stan rzeczy.

Wyrazicielem tej opinii, nie wiem czy przypadkowym czy ze wskazania, okazał się Kazimierz Smoliński, osobnik tyleż prominentny co i prymitywny (obserwuję jego aktywność, wiem co mówię). To on od pewnego czasu rozpowszechnia ową wcale nie sensacyjną szczerze mówiąc wiadomość, że  przyczyn tej katastrofy trzeba szukać w przeszłości, zaś koronnym argumentem jest fakt, że wszystkie firmy które budowały  wtedy ten stadion upadły. „Tak właśnie wyglądały czasy premiera polskiej biedy Tuska” – kończy Kazik, nota bene poseł, nota bene prawnik, nota bene  były minister a nawet [proszę tu wpisać epitet wedle własnego uznania].

No coż, zarówno firmy Alpina, jak i Hydrobudowa miały swoje problemy,  PBG otarło się o bankructwo, ale w ostateczności chyba się jednak podniosło, tyle że za przeproszeniem co ma piernik do wiatraka. A przede wszystkim co z tym wspólnego ma Tusk.  Więc na miejscu Smolińskiego to bym raczej nie szarżował z tak prymitywnym przekazem, bo po pierwsze mamy tu do czynienia z dowcipem tak starym i zgranym, że już nie śmieszy. Tak „wina Tuska” kompletnie nie wytrzymuje już próby czasu, a po drugie jakoś tak zdecydowanie mniej się mówi – w głowę zachodzę dlaczego – iż mamy do czynienia najprawdopodobniej  z zwykłym olaniem obowiązku konserwacji przez obecny dobrozmianowy zarząd obiektu, w między czasie zdaje się odwołany.

Fakty dla pisdytów mogą tu być mało łaskawe. Cały ten stadion oddano w 2012 roku, zaś PiS nastał nam w 2015, więc łatwo policzyć, że przez 7 lat obiekt był jak pod czujną ich „opieką”. Było wystarczająco dużo czasu, żeby o tym smutnym fakcie fuszerki nas powiadomić i poszukać winnych. Ale mieliście to najpewniej nie tyle w dupie, co co raczej nie było do czego się przyczepić. Zresztą nie kto inny jak minister od sportu Bortniczuk, też swoją drogą lepszy model, ogłosił, że i owszem Stadion przeszedł przegląd bodaj w marcu czy kwietniu ale niczego nie znaleziono. No a teraz nagle jeb… dach się popsuł może spaść na łeb kibicom. 

Więc możliwości są takie, że ktoś coś na szybko zepsuł żeby była afera przykrywająca inne pisdyckie afery, albo wszelkie przeglądy robiono „po łebkach” na odpierdol się, ale teraz nagle wielkie zdziwienie. Czyż nie prowokuje to do zadawania niewygodnych pytań? Coście takiego koledzy pisdyci spierdolili i dlaczego. Dlaczego jak pod dupskiem się pali, burdel wszędzie i degrengolada, to nagle przypomnieliście sobie koledzy pisdyci, że stadion zaczął się walić? No taka zagadka.

Zaś a’propos tych upadłości, to trzeba powiedzieć, że swawolny Kazik Smoliński na bardzo niebezpieczny grunt wstąpił. Bo przecież w kwestiach upadłości i niszczenia wszystkiego, przez własną głupotę i chroniczna niekompetencję, na Pis ma niezaprzeczalne zasługi, odnotowane w kronikach. To niczym tropikalne tornado przewalające się przez nasz kraj.

Nie pamiętam wszystkiego, ale mimo to pamiętam, że za swoje pierwszej kadencji skutecznie wykończył choćby polskie stocznie, które upadły na pysk i do tej pory mimo zapewnień i pozornych ruchów podnieść się nie mogą. Potem po roku 2015 i przyszła kolej na niby drobiazg bo stadniny koni, ale jakby nie patrzeć jeden ze znaków rozpoznawczych Polski poszedł się jebać. Pozostały tylko zgliszcza, gnój i truchła koni.

Jednocześnie zaczęło się metodyczne wyrzynanie puszczy i parków narodowych za sprawą wizjonera kryminalisty nijakiego Szyszki. Winny wykitował, więc nie ma kogo rozliczyć i powiesić na ostatnim ocalałym przez przypadek dębie. A szkoda pooglądał bym jak dynda na wietrze.

Dziś machina bankructw się rozpędza jak nigdy dotąd – jak muchy padają restauracje, hotele, piekarnie, małe i większe zakłady produkcyjne, elektrownie, w usługach już mamy jesień średniowiecza, fabryka samochodów jeszcze nie zdążyła powstać a już upadła, złotówka za chwilę będzie makulaturą, a Smoliński kurwa jego mać mówi o czymś co miało miejsce 12 lat temu i nie do końca wiadomo jaka jest w sumie prawda.

Najważniejsze jednak że firmy przyjaciół i znajomych królika (a w zasadzie kaczorka) mają się dobrze, a nawet coraz lepiej, że kwitną biznesy choćby panów Szumowskich, panów od feralnych maseczek, spekulujących ziemią i działkami specjalistów od inwestycji, robiących biznesy na lewych „przetargach” i tak dalej i tak dalej. Tylko patrzeć jak za moment zbankrutuje cała Polska, w zasadzie niewiele do tego już brakuje, a pan Smoliński pierdoli mi tu jakieś kocopały o Tusku i padających wtedy dwóch czy trzech firmach, w tym także tych celowych.

No Kazik, w tym kraju fakt jest cała masa kretynów, ale już nawet kretyn nie jest w stanie kupić tak grubo szytych idiotyzmów które wygadujecie.

5 komentarzy dotyczących “Stadion Dziesięciolecia

  1. Anonim

    Coś spieprzyli i teraz kombinują jak to ukryć

    Polubienie

    • wandeczka9

      To coś, to konkrety;)a ile jeszcze ujrzy światło dzienne?

      Polubienie

  2. Oj, z ostatnim zdaniem trudno mi się zgodzić! Moim zdaniem, jakaś 1/3 społeczeństwa łyknie te słowa jak pelikan.

    Polubienie

  3. wandeczka9

    Rewel, to prawda. Dzisiaj trudno ocenić, co łątwiej się przebije. Kretynizm, czy debilizmm, czy inny …izm. Jednak stadion narodowy, tzn. wywołany temat obecny, w żadnym iźmie się nie mieści. Jak ”autor”lub autorzy, wymyślonego tematu;)

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: