POLITYKA

Demencja nie odpuszcza

Prezes Kaczyński mówi, że pod każdym względem doganiamy Zachód, a jak dobrze pójdzie i PiS załapie się na trzecią kadencję, to ten Zachód przegonimy. Zostaną z tyłu co najwyżej wąchając dym z naszej rury wydechowej. I żeby nie było wątpliwości, to on nie dzielił się tą szokującą informacją gdzieś tam w zaciszu schowka na szczotki na Nowogrodzkiej, tylko jak najbardziej publicznie, bodaj w tym Pruszkowie, czy gdzie go tam diabli zanieśli.

Pan prezes nie bierze zapewne pod uwagę, że Oni nas wcześniej zdublowali, no ale to może drobiazg, ważne że doganiamy ten peleton, a że mamy jeszcze jedno dodatkowe okrążenie… bez znaczenia po prostu.

Ale może być też i tak, że prezes zwyczajowo pomylił kierunku, co oczywiście ma w sumie jakiś sens, bo przecież uporczywie podążając na Wschód, za czas jakiś dotrzemy do owego Zachodu, powiedzmy od strony Portugalii. Panie Figiel, Fogiel, czy jak tam panu ma w rodowodzie zapisane, za darmo oddaję ten pomysł z tym Wschodem na Zachód, możecie z niego korzystać do woli, modyfikować i powielać w nieograniczonej liczbie egzemplarzy. Rezygnuję z prawa autorskich, co jasno tu deklaruje.

W sumie to dobrze, że pan prezes cokolwiek mówił, stał a nie siedział, bo w przeciwnym razie znów pewnie by zasnął, i byłoby to trudne do wytłumaczenia, bo przecież nikt już nie nabiera się na tego typu ściemę, że „prezes nie spał, prezes po prostu się koncentrował i dlatego zamknął oczy”.

Warto się też zastanowić skąd ta śmiała teza, że jakoby kogoś doganiamy.
Zastanawia mnie skąd ta wiedza pana prezesa o tym Zachodzie, skąd on może wiedzieć jak oni tam żyją i jak się mają, i że jakoby siedzimy im na plecach, skoro był tam raz, o ile się nie mylę we Wiedniu? Nota bene był bardzo zdziwiony, żeby nie powiedzieć zniesmaczony, że w tym Wiedniu wszyscy mówią po niemiecku, co delikatnie mówiąc – a prezes zawsze jest delikatny – nie najlepiej świadczy o tych ludziach i wiele rzeczy wyjaśnia. Więc biorąc pod uwagę tę jedną, krótką wycieczkę do Wiednia, raczej trudno jest uwierzyć w to, że prezes wie o czym mówi, porównując to co tam z tym co tu.

Jedyny wniosek jest więc taki, że gościa wypuścili na mównicę i kazali powtarzać to co mu wcześniej nakładli do łba i co był w stanie zapamietać mimo regularnie od pewnego czasu wymienianych baterii. „Jarek masz mówić, że idziemy jak burza, doganiamy Zachód, a za chwilę go przegonimy. I nie dociekaj jak jest naprawdę bo to teraz nie ma znaczenia. Idź na całość, masz dojebać nowym dowcipem, tak, aby cała Polska przed telewizorami, ta nasza Polska, zamarła z wrażenia. Publiką na sali się nie przejmuj, bo to tylko tak jak zwykle, nasza grupa rekonstrukcyjna”.
No i tak oto ten Zachód nieustannie doganiamy.

4 komentarze dotyczące “Demencja nie odpuszcza

  1. ad notam

    Podobno był jeszcze w Nowym Jorku, półtora dnia, za premierowania i… nie chcę przestrzelić, ale chyba nawet w Berlinie był, wpadł na kilka godzin pogwarzyć z Angelą, też w tamtych czasach. Nie, no… Prezes światowy jest, nie ma się co dopierdalać, że nie bywał i że nie zna języków, bo to tylko złe kobiety mogą tak fanzolić.

    Polubione przez 1 osoba

  2. wiesiek

    Bo on wiedzą doskonale wiedzą a jak nie to sowici opłacani spece od inżynierii społecznej wbili im do głów, ze ciemny lud wszystko kupi, byle to było podlane sosem patriotycznym,dumą narodową i coś o wstawaniu z kolan
    Bo oni doskonale wiedza iż od czasów w ktorych to Tuwim pisał

    Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
    Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
    Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
    Zgroza zimowa, ciemne konanie.

     Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
    

    Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
    Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
    I wszystko widmo. I wszystko fantom.

     Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
    

    Krawacik musną, klapy obciągną
    I godnym krokiem z mieszkań – na ziemię,
    Taką wiadomą, taką okrągłą.

     I oto idą, zapięci szczelnie,
    

    Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
    A patrząc – widzą wszystko o d d z i e l n i e:
    Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…

     Jak ciasto biorą gazety w palce
    

    I żują, żują na papkę pulchną,

    Aż, papierowym wzdęte zakalcem,
    
    Wypchane głowy grubo im puchną.
    
    
    
    I znowu mówią, że Ford... że kino...
    
    Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
    
    Warstwami rośnie brednia potworna
    
    I w dżungli zdarzeń widmami płyną.
    
    
    
    Głowę rozdętą i coraz cięższą
    
    Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
    
    Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
    
    Łbem o nocniki chłodne trącając.
    
    
    
    I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
    
    Spodnie na tyłkach zacerowane,
    
    Własność wielebną, święte nabytki,
    
    Swoje, wyłączne, zapracowane.
    
      Potem się modlą: „...od nagłej śmierci...
    

    …od wojny …głodu …odpoczywanie”
    I zasypiają z mordą na piersi
    W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.

    Nic się nie zmieniło we łbach, albo niewiele
    Chcieliście to macie skumbrie w tomacie !!

    Polubienie

  3. „Suweren” jest całkowicie pozbawiony empatii.
    Już dawno powinien posłać Liliputina na zasłużony odpoczynek, a nie targać i szargać dziada po różnych wsiach, miasteczkach,przysiółkach itp.
    Przecież nawet mnie robi się jakoś dziwnie, gdy widzę, że dziad przysypia, potem nagle się budzi, nie wie gdzie jest, nie wie co już mówił a co może mówić. Aby zyskać na czasie powtarza ten zeschły suchar o „Zosi” Kaczorowej.

    Polubienie

  4. W czwartym rozdziale „Mistrza i Małgorzaty” jest opis pogoni poety Bezdomnego za ekipą Wolanda. Im szybciej poeta biegł, tym bardziej zwiększał się dystans między nim, a spokojnie odchodzącą trójcą. Myślę, że prezes coś w ten deseń próbował powiedzieć, ale wszystko poplątał, bo fakt, że im szybciej przebiera nóżkami, tym dalej mu do polityków zachodnich, a Polsce dalej do Zachodu jest raczej bezsprzeczny.

    Polubione przez 1 osoba

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: