SZUM&POCHODNE

Coś niedobrego w powietrzu…

Wróciłem właśnie ze strefy, tej tam na wschodzie, gdzie główną atrakcją turystyczną jest ów mur wybudowany za grube miliony (1,5 miliarda) dla króliczka przez znajomych króliczka, co by różni parchaci tacy nie wnikali do Polski i nie zatruwali swą obecnością zdrowej polskiej tkanki narodowej. I powiem wam, że szybko, najszybciej jak było to możliwe stamtąd uciekałem, bo nie da się tego wszystkiego oglądać, ani słuchać się nie da. Klimat dla mnie przynajmniej nie do zaakceptowania. Jest coś niedobrego w powietrzu.

Autochtoni opowiadają historie, od których wprost włos jeży się na głowie, niepomni tego, że zgodnie z ostrzeżeniem, wszystko co tu widzieli powinni zachować dla siebie. W zasadzie nic tu zaskakującego, bo o wszystkim tym wiedzieliśmy wcześniej, choć może nie do końca dowierzaliśmy, zwłaszcza obserwując to z pewnej odległości.

W miarę nieograniczony i wolny wstęp do owej skażonej strefy jest mniej więcej od miesiąca z okładem, co nie znaczy że jest już normalie. Mijałem jeden czy drugi patrol i policji i Straży, który z podejrzliwością przyglądał się każdemu samochodowi, skąd jest i kto siedzi za kierownicą. Niektórych zatrzymywali (mają jakąś słabość do gości z brodą), ale nie wiem o co pytali i czego chcieli.

Natomiast ci wspomniani autochtoni, wkurwieni i rozgoryczeni jak nigdy dotąd, relacjonują, że nim umożliwiono tu normalny ruch i życie, funkcjonariusze i pogranicznicy skrupulatnie przeczesywali teren w poszukiwaniu ewentualnych trupów. Szczegółów nikt nie zna, ale jeden z mieszkańców opowiadał mi, że nieopodal jego miejscówki, widział podjeżdżającą na skraj lasu późnym już wieczorem ciężarówkę, do której kilku umundurowanych na czarno typów, ładowało plastikowe worki. O niczym to jednak nie przesądza, zapewne były to worki z zebranym wcześniej chrustem dla komendanta miejscowej placówki SG.

Tymczasem owa Straż Graniczna, niestety podejrzewana o różne brzydkie czyny, konsekwentnie zdaje się odmawia ujawnienia grafików przebiegu służby, więc żołnierze o niekoniecznie czystych sumieniach, za którymi jak wiadomo Polska stoi murem (oraz za ich mundurem), mogą się czuć bezkarni. Nie można ustalić więc, który z nich aktywnie i być może z przyjemnością uczestniczył w przerzucaniu przez druty kobiet w ciąży, który to wylewał wodę przed nosem spragnionego dziecka, czy też który szczuł psami. Mają wywalone na wszystko, ukrywają się za tajemnicą wojskową i tajemnicą służby.

W raporcie Fundacji Helsińskiej – zerknąłem w to już wczoraj wieczorem po powrocie – można przeczytać, że wśród opisywanych form przemocy z lubością stosowanych przez polskich funkcjonariuszy, migranci wskazują między innymi zastraszanie, wyszydzanie, groźby użycia broni, popychanie, zmuszanie do przekroczenia drutu żyletkowego, szczucie psami, używanie gazu łzawiącego, zmuszanie do wejścia do rzeki przy niskich temperaturach, permanentne odmawianie pomocy humanitarnej, w tym i medycznej, niszczenie telefonów i kart SIM, celowe wprowadzanie w błąd i wywożenie przemarzniętych i wyczerpanych ludzi pod granicę z Białorusią. Wystarczająco dużo, żeby wyrobić sobie zdanie, a może precyzyjniej, zeby podtrzymać zdanie, które wyrobiliśmy sobie już dużo wcześniej. Dziś wychodzą kolejne brudy i skurwysyństwa, ale najpewniej ni chuja nikogo to już nie interesuje.

Co prawda sądy, niektóre przynajmniej, orzekały, że w tej strefie przygranicznej wprowadzono prawo nie do końca legalne, a przede wszystkim nieproporcjonalnie i bez konieczności ograniczano wolności konstytucyjne, w tym wolność mediów i prawo ludzi do informacji o działaniach władzy, ale co mi z tego? Nikogo przecież nie ukarano, zaś mnie interesuje tylko to, który to konkretnie kapral albo plutonowy, który z imienia i nazwiska, winny jest czynów na które istnieją precyzyjnie sformułowane paragrafy kodeksu karnego. Niestety, szanse, że tych panów poznamy są dziś równe zeru. Może kiedyś tak się zdarzy, co jest jednocześnie ostrzeżeniem, że mimo wszystko nie powinni oni spać spokojnie.

Więc na tym etapie, nie pozostaje nic innego, jak stwierdzić, że symbolem Polski jest dziś nadal żołnierz z pewną perwersyjną satysfakcją wylewający wodę z butelki na metr przed tym spragnionymi dzieckiem z Iraku.

6 komentarzy dotyczących “Coś niedobrego w powietrzu…

  1. Niehumanitarny swiat ,jednych wpuszczaja z honorami,innych pietnuja !!,…obie „imprezy‘‘ mszcza sie na zwyklych polakach .Lepiej byloby nie reagowqc na obie,same by sie wyklarowaly,…ale polaki nie umia. Wiec teraz przyjdzie placic za polska glupote.,….// polak glupszy po szkodzie//

    Polubienie

  2. wiesiek

    Bo sie chujowi ubranemu w mundur jednemu z drugim nie chciało,postępować jak z ludźmi jak przepisy przewidywały i wymagają.Wpuścić wędrowca po uprzednim pobraniu jego danych nawet biometrycznych czy fotografii .A resztą niech już zajmuje się reszta mundurowych w kraju.Jest tego od groma i za to im płacą.A tak to jedni z drugimi maja spokój a sumienie rozgrzeszą u spowiedzi przez swoich kapelanów

    Polubione przez 1 osoba

  3. Anonim

    kurestwo pisowskie. ci z tego pisu to bandyci są i tyle. I chuj z nimi na wieki wieków, po chrześcijańsku, szpadlem i kija w dupe. A jarosławowi pierwszemu, ale tak żeby skurwielowi między migdałkami wyszedł ten kij Skurwysyństwo pisowskie należy tępić ogniem i mieczem, ogólnie pis-patriotów z jezusikiem na sztandarach pierdolonych nierobów z ręką po pincetplus wyciągniętą. to kurestwo przecież głosowało na tych brudzińskich, ziobrów,wójcików, mejzów, na te kempy, szydła i inne pisowskie straszydła Z dupy się nie wzieli. ktos na to kurestwo głosował.

    Polubienie

  4. Anonim

    Niestety mamy Polskę w najgorszym najdzikszym swym wydaniu

    Polubienie

  5. A to Polska właśnie, katolicka, chrześcijańska , niech ktoś powie ,że nie ,dobrozmieńcy zaraz z zanadrza wyciągną stosowne argumenty .JAK MY WRÓCIMY DO NORMALNOŚCI PO RZĄDZIE PISOWSKIM ?. Rzucam takie pytanie „capsem” bo mam dzieci, wnuki ,i bardzo się martwię , zwłaszcza szkołą pana Czarnka.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Anonim

    To fajnie, że martwicie się o swoje dzieci i wnuki, bardzo mnie to cieszy. Może tym razem jak będą wybory nie będziecie leżeć do góry chujami, tylko pofatygujecie się do urn, żeby 30 proc. polskiego gówna nie urządzało wam życia. Wam, waszym dzieciom i wnukom. Bo jak jeszcze raz prześpicie ten moment, to nawet wasze prawnuki i ich dzieci nie wyprostują tej pisowsko-kościółkowej stajni Augiasza. Zero pracy, zero mieszkań, zero przyszłości, ale za to pincetplus, sakramenty, trzynastki i czternastki… Tak sobie myślę, że to fajnie uczucie musi być, nasrać na ten kraj, głosować na bandytów, w związku z tym uważać siebie za patriotów i nagle, jak węgiel jest po 4 koła – zacząć załamywać ręce, co będzie z naszymi dziećmi i wnukami. No, wielki chuj będzie i jeszcze cztery małe pizdy, bo oni nie spłacą długów za te wasze pincetplus,trzynastki i czternastki… Zawsze, jak myślę o PIS, biskupach i tym całym polskim ZOO to mam zespół Tourette’a. Amen.
    PS. Jak ktoś tu się czuje obrażony tym co zostało wyżej napisane, to niech zwiera poślady, podrywa się i zapierdala do urn, jak nadejdzie taka okazja. No chyba, że lubi się nurzać w polskim gównie, to wystarczy sobie włączyć TVP Info, albo Holecka Show.

    Polubione przez 1 osoba

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.