POLITYKA

Pomysły panowie, pomysły!

Po tym, dopiero co minionym weekendzie, powiem/napiszę wam jedno: jestem pod dużym a nawet coraz większym wrażeniem talentów kabaretowych Jarosława Kaczyńskiego. Naprawdę jestem pod wrażeniem i nawet Jan Pietrzak nie powinien nosem kręcić, tylko uczyć się od młodszego jak dowcipy opowiadać i jakie wymyślać skecze by chwyciły.

Gnieźnieński stand up Jarosława, stał na naprawdę wysokim poziomie i dawno tak się nie uśmiałem. Choć wiem, że tu raczej włosy się powinno rwać z rozpaczy. Niektóre z wypowiedzianych przez niego skeczy, kwalifikują go bezwzględnie do leczenia w zakładzie zamkniętym i to pod ścisłym nadzorem (na leczenie w warunkach więziennych przyjdzie czas jak się klimat nieco zmieni).

Daruję sobie opisywanie całej tej błazenady, nota bene odgrywanej przed zwiezionym specjalnie na tę okazję aktywem udającym autochtonów, ale bez bicia przyznam, że przynajmniej dwa skecze szczególnie utkwiły mi w pamięci a nawet rozbudziły wyobraźnię.

Przede wszystkim Jarosław Kaczyński zdiagnozował skąd biorą się problemy PiS z młodymi, którzy – nie muszę chyba o tym przypominać – mają PiS głęboko w dupie, a nawet coraz głębiej. Winne są temu smartfony. „Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartonu” – tak powiedział, smartonu nie smartfona – no i wyglądał na naprawdę zmartwionego. Otwarcie zresztą przyznał, że PiS i on osobiście, nie mają na razie jeszcze pomysłu jak z tym skończyć, jak ukrócić tę patologię i jak skutecznie zmanipulować tych młodych, tak jak zmanipulowano ich rodziców i dziadków.

Poza tym problem jest jeszcze głębszy, bo oni, ci młodzi, nie dość że mają te swoje smartfony, to jeszcze na dodatek znają języki, czyli nieszczęścia chodzą zawsze w parach. No i mamy efekt: zamiast grzecznie, z pokorą i uznaniem oglądać TVP i słuchać partyjnych propagandystów, oplatani są pajęczyną smartfonowej manipulacji, na dodatek w tych obcych i niecywilizowanych językach (o tym jeszcze za chwilę). Trzeba za wszelką cenę ich ratować, odzyskać dla Polski to pokolenie.

Pewnym lekarstwem i pierwszym sensownym krokiem, może być drastyczne zmniejszenie godzin języków obcych w szkołach i to w zasadzie dzięki ministrowi Czarnkowie po cichu już się dzieje, ale żeby zadziałało w pełni, no to trzeba trochę czasu. Minie kilka lat nim ze szkół wyjedzie to nowe, analfabetyczne pokolenie w pełni już oddane partii i narodowi. Nie ma wyjścia, trzeba czekać, szukać jakiś tymczasowych środków zaradczych, trzeba jakiejś przemyślanej i wysoce inwazyjnej kontrakcji, żeby tę młodzież jak najszybciej przywrócić do pionu, bo umówmy się, nie wszyscy są jeszcze straceni. Czasem wystarczy takiego na dwa dni wsadzić do aresztu, pod byle pretekstem, za wygląd, za brak uśmiechu na twarzy na widok policjanta, za cokolwiek w sumie, aby po wyjściu i wyleczeniu sińców, stał się zwolennikiem Zjednoczonej Chcicy zawsze Dziewicy.

Trzeba też bezwzględnie pogrzebać w tym internecie, zobaczyć co oni tam oglądają i co czytają i odsiać ziarno od plew. Więcej seksu mniej portali, to pomysł Wąsika, na swój sposób cwany, bo – jak dowodzi Maciek – gdy się młodzież zajmie seksem to zapomni o polityce. Ale chyba nie będzie to sukces, bo po pierwsze Maciej to jednak zbok, a po drugie kij ma dwa końce i zamiast okiełznać emocje niepotrzebnie je wzbudzi. Tacy młodzi księża choćby, to już w ogóle będą chodzić po ulicach z wackami wyłożonymi na sutannę. Obietnica ruchanka na fotelu biskupa już nie zadziała, decydujący będzie wygląd wacka, zwłaszcza z profilu. Więc na razie w obozie Zjednoczonej Dziewicy wydymanej Dziewicy, obowiązuje hasło autorstwa nieodżałowanego generała Błasika, czyli: „pomysły panowie, pomysły”!

I jeszcze coś o tych językach, o czym wspominałem, a co chcę teraz dokończyć. W zasadzie chodzi o jeden język.

Skecz Jarka jest krótki i brzmi mniej więcej w ten sposób: „Teraz jest tak, że Polacy poza granicami wstydzą się mówić po polsku. Zmienimy to. Polacy poza Polską będą mówić po polsku”.
Niestety aplauz aktywu udającego mieszkańców był tak wielki, że nie dosłyszałem, z jakich to powodów Polacy wstydzą się mówić po polsku i bardzo żałuję, bo ciekaw byłem kaczej diagnozy.

Zakładam jednak, że Kaczyński wie mniej więcej tyle co i my wiemy, czyli Polacy po polsku nie mówią, bo po pierwsze i tak ich nikt nie zrozumie, a po drugie wstydzą się po prostu tego rządu i jego głupoty, więc za chuja nie chcą być zidentyfikowani jako Polacy, bo to obciach po prostu, rodzaj uciążliwego bardzo dyskomfortu. Ze sklepu wyproszą, wódki nie sprzedadzą, wlepią mandat za rzucanie niedopałków na chodnik. Więc lepiej się wychylać i nie przyznawać się kim w istocie się jest. To jest ta tajemnica.

Nie wiem też, choć bardzo nad tym się głowiłem przez całą niedzielę, jakimi to metodami władza zmusi Polaków do mówienia zagranicą po polsku. Co prawda jest w europarlamencie grupa pisowskich analfabetów, którzy po angielsku ani w ząb, ba, po polsku niespecjalnie też im idzie, ale nie wiem czy metoda testowana na zamkniętej i nielicznej w sumie grupie parlamentarzystów, sprawdzi się w przypadku znacznej części narodu. Czyli znów lecimy Błasikiem: „pomysły panowie, czekam na pomysły”.

I na koniec już to, co wręcz zwaliło mnie z nóg. Bo rzekł był towarzysz Kaczyński coś takiego: „Pewna grupa ludzi może sobie ze wszystkiego kpić, my takiej Polski nie chcemy.” No coś takiego! To chyba najbardziej surowa samokrytyka jaką ostatnio słyszałem. Tego po Jarku się nie spodziewałem.

4 komentarze dotyczące “Pomysły panowie, pomysły!

  1. kamrat

    No można Polaków zmusić do mówienia po polsku za granicą,ale jak zmusić tych Hiszpanów,Greków,Niemców i pozostale
    europejskie nacje do nauki polskiego żeby się jakoś dogadać?!
    Nie rozumiem skąd u tego faceta taka niechęć do języków,sam przecież zna dwa-z lewego i prawego buta…

    Polubione przez 1 osoba

    • „skąd u tego faceta taka niechęć do języków ?” – bo miał z nich liche oceny w szkole średniej – aż go komuch Kuberski z klasy do klasy przepychał. Poza tym nie ma za grosz słuchu muzycznego, a takim nauka języków podle idzie.

      Polubienie

      • Chciałbym tylko dodać, że za jego czasów to z językami w szkole różnie bywało.
        Nacisk był wyłącznie na jeden, jedynie słuszny – a resztę traktowano po łebkach. Przecież nawet wielu innych wykształconych ludzi z tamtych czasów nie zna żadnego języka, o ile nie chodzili na prywatne lekcje.

        Polubienie

  2. Anonim

    @Lehoo
    Widać że ajkiu zadziałało…

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: