SZUM&POCHODNE

To niesprawiedliwość, czyli jak wydymano księdza Dębskiego

Przewrotny nieco będę, od razu na wstępie ostrzegam. Bo ta historyjka z nadpobudliwym seksualnie księdzem Andrzejem Dębskim jest też poniekąd przewrotna. Oczywiście nie chcę tu bronić towarzysza klechy, bo zasadniczo to zasługuje on co najwyżej na porządne obicie mordy, natomiast chcę na krótki moment zatrzymać się nad wyrokami, wydawanymi przez zdaje się nie w pełni rozumu będącą instytucję, którą ksiądz Andrzej Dębski reprezentował. Lub nadal reprezentuje – tego tak naprawdę dziś nie wie nikt. Biskupi tyle razy kłamali, że w tym przypadku podchodzenie z dystansem do ich komunikatów jest jak najbardziej uzasadnione.

No ale o co mi chodzi?
Ano o to, że ów księżulo, pragnący rozdziewiczać kobiety na kanapie biskupa Guzdka, został oto „pozbawiony prawa do wykonywania posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego”. Nie wiem na jak długo, czy na trwałe czy przejściowo, w każdym razie nie założył bym się z nikim o finał tej historii.

I to jest właśnie to, ten moment w którym przewrotnie stanę… w obronie pana księdza.

No bo jak tak może być, że facet, fizycznie zdrowy (psychicznie dopiero do zbadania), za to, że wyraża chęć pukania się z kobietami, zostaje de facto pozbawiony prawa do wykonywania zawodu? Czy jest to sprawiedliwe? Oczywiście nie mówię tu o stylu w jakim rozmawiał z kobietami i zapraszał je na bara-bara, bo ten wydaje się nieco dyskusyjny, acz szczerze mówiąc gorsze teksty juz w życiu słyszałem.

Jednym słowem, nie mieści mi się w głowie po prostu, jak można karać mężczyznę, który przejawia normalne odruchy, który szuka partnerki i bo chce się zwyczajnie gzić, kotłować, zatopić w seksualnym upojeniu. Normalny jednym słowem gość, który być może w trakcie seminaryjnego procesu wychowawczego coś przeoczył, wagarował wtedy kiedy nie trzeba. Relacje męsko-damskie potraktował więc na skróty. Myślę sobie, że o wiele niebezpieczniejsi, bo zapewne poważnie chorzy, są ci, którzy takich ciągot nie mają.

Ale jest też druga, kto wie czy nie powazniejsza strona tej sekshistorii. Bo okazuje się, że jeśli chcesz wybzykać kobietę, to w kościele czeka cię zawodowa degradacja, lądujesz na bruku. Ale jeśli molestujesz i bzykasz dzieci, lub dobierasz się do ministrantów, no to już pełen luzik i spokój wielki. Lekkie tylko, chwilowe zamieszanie i po krzyku. Żadne tam wywalenie z zawodu, żaden tam nakaz zdjęcia munduru, tylko rutynowa zmiana klimatu, przeprowadzka od innej parafii, lub na misje do jakiegoś ciepłego i przyjaznego kraju.

Uważam przeto, że księdza Dębskiego skrzywdzono, a kto uważa inaczej niechaj pierwszy obije mu mordę.

1 komentarz dotyczący “To niesprawiedliwość, czyli jak wydymano księdza Dębskiego

  1. Anonim

    W rzeczy samej wyglada to na prześladowanie

    Polubione przez 1 osoba

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: