POLITYKA

Procesy za buca i inne ekscesy

Wiele wskazuje na to, że szykować nam się mogą widowiskowe i bardzo rozrywkowe procesy. A to za sprawą panów Mejzy i tego drugiego głąba… jak mu tam… Czarnka. Oczywiście sami sobie są winni, bo nie pytani, ani nie proszeni, wyrywają się na ochotnika do tablicy. A ponieważ są głupolami to gadają głupoty i narażają się na szyderę. Niewykluczone, że to perwersy, zboczeńce takie, że uwielbiają jak ktoś ich poniża, słownie torturuje, wali kijem po łbie i chlasta po pysku. Wtedy odczuwają przyjemność, podniecają się i pragną więcej, nawet gdyby w gra wchodził gwałt analny.

Kim jest i co sobą prezentuje pan Czarnek doskonale wiemy i obojętnie jaką brednie z siebie wyrzuci, to absolutnie nie będziemy zaskoczeni. Jest w stanie wypowiedzieć się na każdy temat, bo to kołtun habilitowany (choć to tylko KUL), a nie jakieś tam figo fago jak ten Mejza, o którym za moment.

Przeto jako wybitny znawca kina, wszelakiego, od komedii braci Marx po dramaty Antoniego Krauzego, sformułował zapewne już od dziś obowiązującą w szkołach tezę, że filmy „Pokłosie” oraz „Ida” do wstyd dla polskiej kinematografii, że niby fałszywą i absolutnie zakłamaną „wizję historyczną” przedstawiają. W dużym skrócie to relacjonuję, bez wdawania się w szczegóły dalszych urojeń pana ministra. No i w tak zwanej przestrzeni publicznej, tej w miarę światłej i cywilizowanej, zapadło wstydliwe milczenie, no bo co tu odpowiedzieć, jak z takimi debilizmami racjonalnie dyskutować? Nie bardzo się da. Co bardziej nerwowi, zadali jedynie fundamentalne w tej sytuacji pytanie, a mianowicie: kim do chuja jest ten buc?!

Odpowiadam krótko: bucem! W zasadzie jest to też koniec dyskusji, której rozwijanie w tej sytuacji zwyczajnie nie ma sensu.

Bo pan Czarnek to nieco inny moduł paraintelektualny. Fakt, zaawansowany mocno syntezator mowy, ale ciągle z niedopracowaną sztuczną inteligencją. Coś takiego nie każdy film powinno oglądać, i nie każdy rodzaj sztuki recenzować, bo jest to dla niego zbyt trudne i niezrozumiałe. Mało kompatybilny jest po prostu, choćby dlatego, że owa sztuczna inteligencja (w fazie mocy testowej) nie ma jak na razie zdolności do tzw. refleksji, co jest warunkiem nieodzownym przy obcowaniu ze sztuką na pewnym poziomie (nieco to zawiłe, ale mam nadzieję, że zrozumieliście o co chodzi).

Nie ma więc nic dziwnego w tym, że na pana ministra posypały się gromy w postaci znacząco obniżających jego wybujałe ego wyzwisk, z których ów buc, kretyn, debil, baran, kaczy pomiot, czy po prostu kołtun, wydają się stosunkowo lajtowe.

❗️Najsmutniejsze w tym wszystkim jest zaś to, że ów kołtun i buc, kieruje instytucją, która nie ukrywa nawet, że zamierza wychowywać następne pokolenia kołtunów i buców.

W każdym razie teraz okazuje się, że coś jednak pękło i się przelało i za dalsze powielanie tychże czułych epitetów – kołtun buc baran, debil, etc – minister chce pozywać do sądu, chce walczyć o swoje dobre imię i godność swoją. Głośny śmiech proszę, bo to naprawdę w chuj zabawne jest. Chciałbym doczekać owych procesów, bo to może być lepsza zabawa, niźli potyczka pana Żulczyka z panem Dudą o mitycznego już debila.

➤ Ale o „godność i dobre imię” w sądach zamierza walczyć też obywatel Łukasz Mejza, który jeszcze się na KULu nie habilitował, ale bądźmy dobrej myśli, może wkrótce to nastąpi, bo KUL jak to KUL zawsze frontem wychodzi do klienta. Każdego, nawet nieco ułomnego. Na razie Mejza chce jednak walczyć o rehabilitację, czyli oczyszczenie z zarzutów, że jakoby jest oszust i łajza.

„I choćbym miał zbankrutować, wydając resztę oszczędności na pozwy sądowe, zrobię to, bo nie pozwolę na takie szarganie mojego dobrego imienia!”. Tak napisał. Śmieszny koleś, nieprawdaż? W dziurawych skarpetkach.

Ponieważ Czarnek to jednak ktoś, bo minister, a Mejza to jednak nikt, więc nie zamierzam temu komuś poświęcać tu więcej czasu. Też z przyjemnością i zaciekawieniem zaczekam na owe hipotetyczne procesy. Obiecuję sobie po nich wiele wrażeń i niezapomnianych doznań.

Na koniec spróbuję może dodać panu Mejzie nieco otuchy, a mianowicie zaapeluje by dalej robił swoje, bo przecież tyle jest w Polsce chorych dzieci i tyle ich rodziców do wyruchania z kasy, że z pewnością styknie i na procesy, a może nawet nieco zostanie, choćby na Porsche Cabrio, koniecznie w kolorze różowym, czyli tym ulubionym przez niemieckich fryzjerów z tureckim rodowodem. Jest z Zielonej Góry, do granicy stosunkowo blisko, jeden weekendowy wypad i fura w garażu.

Aha, no i jeszcze apel taki, by nie używał jednak zbyt często – a najlepiej w ogóle – terminu „dobre imię”, bo po pierwsze w jego sytuacji to oksymoron, a po drugie to akurat zestaw słów, którego kompletnie nie kuma i raczej nigdy nie skuma.

2 komentarze dotyczące “Procesy za buca i inne ekscesy

  1. kamrat

    A ja czekam na zapowiedziany proces Kaczyński vs Piński.
    Przy okazji-wypowiedż JK na temat transów jest uzasadniona.Facet wie co mówi,doświadczył tego osobiście:rano wstał jako
    Jarek a wieczorem kładł/a się spać jako Balbina.

    Polubione przez 4 ludzi

  2. Anonim

    Wspaniały tekst, jestem pod wrażeniem. CO do meritum – Revel jest wyrazicielem poglądów większości osób, jakie znam. Duże poparcie wśród nauczycieli, choć- nie w 100 proc. Wśród nauczycieli przechowały się resztki pisiorów i pisuardes. Niewielki to procent, ale jednak. Pozostali z pewnością pod ogromnym wrażenie tekstu o szefie.

    Polubione przez 2 ludzi

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: