HISTORIA

Śląsk wedle Twardocha

Powiem szczerze, że otworzył mi oczy pisarz Twardoch pisząc o Śląsku to, co ja chyba od zawsze czułem, ale nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę i zapewne odpowiednimi słowami nie potrafiłbym tego wyrazić, bom nie stamtąd i wszystkiego tak nie widzę jak Twardoch widzi. I otwiera mi te oczy, bo ja w polskiej szkole chowany, na mitach, bajkach i bajdurzeniach.

Na początek teza, która ustawia problem w odpowiedniej pozycji.
„Nam polskie święta i opowiastki potrzebne nie są. Mamy swoją historię i sami sobie się opowiadamy, nauczyliśmy się już w końcu robić to bez względu i baczenia na Polskę. Wszystko, co się teraz na Górnym Śląsku dzieje intelektualnie wartościowego, dzieje się napędzane oddolną energią ludzi, nie na państwowych akademiach, i dzieje się mimo Polski i wbrew Polsce”.

Mocne na tyle, że warte zagłębienia się w temat. O co temu Twardochowi chodzi?

Otóż wkurwia go, to z dupy wzięte święto, ten Narodowy Dzień Powstań Śląskich. „Jest ono nam potrzebnego jak świni siodło” – pisze Twardoch. Ten celebrujący Duda, te przebieranki, to tandetne zadęcie, ta patologiczna esencja polskiego myślenia „o sześciu wiekach śląskiej historii, w ciągu których najistotniejszym wydarzeniem zdaje się być przejazd Sobieskiego, ewentualnie dwudniowy pobyt jakiegoś tam polskiego pisarzyny XIX-wiecznego w gliwickim hotelu, co nawet upamiętnia tablica na ścianie tegoż”.

To ma być ten koronny dowód na odwieczną i bezdyskusyjną polskość Śląska, gdy tymczasem, Goethe też tam był, konkretnie w Tarnowskich Górach, w 1790 roku, by obejrzeć parową maszynę, a to co widział, niezbyt mu się podobało.

„Ale czy to przeszkadza specjalistom od odwiecznej polskości Śląska? Nigdy nie pozwólmy, aby fakty przeszkodziły naszej patriotycznej arogancji!” – zdają się mówić Polacy i brną bez zastanowienia w głuchą na fakty i argumenty narrację. I z „takiego myślenia wynika ustanowienie tego nieszczęsnego Narodowego Dnia Powstań Śląskich”. A w tym nieudolnie i grubymi nićmi uszytym patriotycznym fałszerstwie, Polacy przypominają nieco Rosjan i ich stosunek do Ukrainy.

Z patriotycznej arogancji wynika też zaśmiecanie śląskiej przestrzeni publicznej „pomnikami ludzi, którzy z Górnym Śląskiem mieli tyle wspólnego co ja z Bagdadem, tych wszystkich Mickiewiczów i całej reszty”. Nie liczy się Korfanty, za to bardzo liczy się Piłsudski, który Śląska nie lubił i nie rozumiał, ale mimo tego stoi w rozlicznych odsłonach, jakby inaczej „na koniu, z szablą w łapie, idiotyczny zupełnie (…) na pamiątkę zdradzonej i zniszczonej naszej przedwojennej autonomii.” Obowiązkowo jeden Piłsudski na każde miasto i na każdą gminę.

Nie ma za to żadnych pomników, czy choćby skromnych tablic ludzi, którzy zbudowali Katowice. Z zabitej dechami wsi zrobili miasto i to na europejskim poziomie. No, ale to byli Niemcy!

Apropos Niemców… Kiedy po wielkiej wojnie Niemcy na moment stają się państwem upadłym, wielu ze Ślązaków uznało, że „autonomiczny Górny Śląsk w Polsce to lepszy pomysł niż pozostanie w granicach zniszczonych wojną Niemiec. Potem głęboko tej pomyłki żałowało”.

No i wracamy do początku, czyli „nam polskie święta i opowiastki potrzebne nie są”. Bo Ślązacy mają swoje własne opowiastki. „Nasza opowieść o nas samych jest żywa, energetyczna, mieni się wieloma barwami, jest też atrakcyjna i płodna, przyciągając do siebie i wydając co rok nowe owoce, zaś polska narracja o rzekomej odwiecznej polskości Śląska jest martwa i zmurszała, nie napędza nikogo, niczego już z siebie nie wydaje, a powabu ma tyle co wspomnienia o Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze i tyle też sensu będą miały obchody Narodowego Dnia Powstań Śląskich z przebierańcami w żupanach z okiennej zasłony”.

Panie Szczepanie wielki dzięki i pokłon należny, za ten krótki w sumie, ale dosadny tekst.

6 komentarzy dotyczących “Śląsk wedle Twardocha

  1. Adam - Ślązak

    Mój komentarz pewnie wiele nie wniesie – ale bardzo dziękuję Panu za ten wpis.

    Polubione przez 1 osoba

  2. sugadaddy

    Twardoch pisze jak jest, a to w krainie mitów i baśni nie jest mile widziane, a wręcz obrazoburcze.

    Polubione przez 2 ludzi

  3. Kto wie ile jest cukru w cukrze ? Ilu jest rodowitych Ślązaków ? Kto głosował na Pinokia i resztę bandy ? Bo ksiądz proboszcz kazał ?

    Polubione przez 1 osoba

  4. wiesiek

    Kolejne tabu a którym to w naszym wspaniałym kraju i jeszcze wspanialszym społeczeństwie nie wolno mówić.Kolejna po Żydach,Ukraińcach
    Idę o zakład iz w najnowszym „podręczniku”min Czarnka na ten temat ani słowa.
    A narodowcy i „prawdziwi patrioci”juz zaczynają ujadać na takie słowa.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Pozdrowienia z miejsca gdzie był Goethe z maszyną parową!

    Polubienie

twój komentarz:

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.