KULTURA&MEDIA

Tak kończy się pewna epoka

Polskie media jakoś niezwykle cicho przeszły nad tym faktem, wręcz go nie odnotowały. Zmarł Jean-Louis Trintignant, jeden z największych i najznakomitszych aktorów Europy. Miał 91 lat. Na tyle dużo, że smierć mogła się już przydarzyć, na tyle mało jednak, żeby nie mógł żyć dalej.

Żyjemy w czasach, kiedy jakże wielu ludzi nie wie co to znaczy być aktorem i co to jest aktorstwo, nie odróżnia aktora od filmworkera. Zakochani w różnych takich niewydarkach, nazywających sami sobie aktorami, najpewniej nawet nie słyszeli o kimś takim jak Trintignant. A to był po prostu jeden z Wielkiej Trójki (wedle mojego subiektywnego rankingu) francuskiego, współczesnego mi kina, które podziwiałem i podziwiam niezmiennie nadal i na którym nie wychowywałem. Ja, bezkrytyczny frankofan.

Trintignant, Belmondo oraz Delon. Niestety dwaj pierwsi już nam podziękowali, a ten ostatni za chwilę też podziękuje (stara się o eutanazję), jeno więc patrzeć kiedy we francuskich gazetach pojawi nie kolejny, rozdzierający serce nekrolog.

Nie wiem czy Trintignant będzie miał tak wspaniały pogrzeb jak Jean Paul, ale gdyby co, to w zupełności na niego zasługuje.

W życiu miewał chwile lepsze i gorsze, tak jak każdy z nas, ale największym jego osobistym dramatem była chyba śmierć córki Marie, którą w 2003 roku śmiertelnie pobił Bertrand Cantat, gwiazdor rocka, lider zespołu Noir Désir, którego album „Des visages des figures” (2001) to absolutne arcydzieło francuskiej sztuki muzycznej, zawierające kultowy już dziś utwór „Le vent nous portera” (do posłuchania i obejrzenia na bocznej szpalcie). Cantat skazany na osiem lat więzienia wyszedł po czterech. Wrócił do muzyki, ale na razie radzi sobie różnie.

Po tym traumatycznym przeżyciu Trintignant nigdy już nie wrócił do pełni formy, zwłaszcza psychicznej. Tak naprawdę zagrał tylko w dwóch filmach: „Immortal – kobieta pułapka” (2004), oraz „Miłość” (2012).

Zaś filmy w których grał i które dziś koniecznie trzeba mieć na półce? Bardzo proszę (wybór absolutnie subiektywny): „I bóg stworzył kobietę” (1956) + „Pojedynek na wyspie” (1962) + „Przedział morderców” (1965) + „Kobieta i mężczyzna” (1966) + „Konformista” (1970) + „Pustynia Tatarów” (1976) + może jeszcze „Łobuz” (1970). Warto obejrzeć, choć może być jednak i kłopot. Bo po pierwsze nikt tego nie wyświetla (za trudne, za stare, zbyt wysublimowane, no i bez Szyca czy Koterskiego w roli głównej) a po drugie na DVD praktycznie nie do znalezienia. Ja mam, wyszperane gdzieś po antykwariatach, także tych francuskich, ale uwaga, nie pożyczam!

Jean-Louis Trintignant zmarł 17 czerwca w Uzès na południu Francji. Zabił go rak, tak jak pewnie wszystkich nas zabije. Oto kończy się pewna epoka.

7 komentarzy dotyczących “Tak kończy się pewna epoka

  1. kamrat

    A jużci,pamiętam-bom z tamtych czasów…Ech! to były filmy,aktorzy,reżyserzy…I to nieprawda,że komuna i ruskie filmy tylko.
    Były Kina Studyjne,gdzie można było uczestniczyć w uczcie bogów.
    A może to było takie piękne,bo byliśmy młodzi,co?

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Anna Minc

    Fakt.Wspaniały aktor. Okres mojej młodości, kiedy to w kinach królowały filmy francuskie, włoskie najznakomitszych reżyserów, z aktorami światowej klasy… Dziś, od co najmniej 40 lat zalewa nas amerykańszczyzna. Przebijają się czasami filmy – perełki francuskie, hiszpańskie i inne, ale rzadko.W większości młodzież nie zna wybitnych ludzi kina zarówno naszych, jak i zagranicznych. A szkoda…c
    ,

    Polubione przez 1 osoba

  3. Jean Gabin jeszcze…

    Polubienie

    • Asystentka Revelsteina

      No tak, ale to wcześniejsze pokolenie funkcjonujące w nieco innej estetyce

      Polubienie

  4. wiesiek

    To jeszcze powinniście pamiętać filmy na które Was nie chcieli wpuścić bileterzy ??
    Bo od 18 lat.Jak to się wtedy szukało sposobów na wejście na sale,podrabiało legitymacje szkolne lub „charakteryzowało „na starszego
    Ach gdzie te niegdysiejsze śniegi ?

    Polubienie

  5. Matplaneta

    Ja, jako frankofil, polecam jeszcze jedny kawałek Noir Désir:

    Polubienie

  6. Anonim

    Czerwony Kieślowskiego… Tak tak… Kobieta i Mężczyzna, Łobuz 🙂 Wielki Claude L. i inni wielcy magowie kina. Tak, to jest absolutny koniec epoki, która dogorywa i ma się na wygaszeniu, rakowym i innym…

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.

%d blogerów lubi to: