Raport chorego z ograniczoną poczytalnością

Pomińmy może omawianie szczegółów tego raportu, bo to niepoważne zajęcie. Nie ma najmniejszego sensu tracenie czasu na urojenia zbzikowanego człowieka, bo to w skrócie mówiąc, kolejny stek piramidalnych bzdur do czego zresztą pacjent Antoni nas przyzwyczaił. To urojenia w formie ekstremalnej.

Niestety owe urojenia udzielają się też innym, bo podzielając punkt widzenia pacjenta Macierewicza, oni także wpisują się na listę chorych, z ciężkimi objawami skretynienia. To gorsze od covidu, bo ten przynajmniej był na swój sposób litościwy – najcięższe, beznadziejne przypadki po prostu eliminował, oszczędzając dalszych cierpień. Tu jednak tak to nie działa, chorzy nie są eliminowani w żaden sposób, nie są nawet izolowani, infekują przestrzeń, są nosicielami niebezpiecznej zarazy. Smoleńszczyzna zbiera więc smutne żniwo. Niby ciagle żywi, ale pod pewnym względem jednak trupy.

Taki oto Morawiecki na przykład… niby człowiek inteligentny (?), wykształcony, bankster z doświadczeniem, teoretycznie potrafiący dodać dwa do dwóch, łącznie z podniesieniem tego do potęgi trzeciej, a tymczasem… absolutnie doskonały drań i krętacz, obciążony tym rodzinnie. Kunktator! Powie wszystko co uzna za korzystne dla siebie. I mówi: „Rosjanie są zdolni do wszystkiego (…) a dziś podkomisja zebrała na to wystarczająco dużo dowodów, by okazało się to niestety prawdą”.

Tak, Rosjanie są zdolni do wszystkiego, ale to akurat wiemy nie od dziś, nie od wczoraj nawet, a od zawsze. Przekaz zupełnie więc niepotrzebny. Gorzej jest z dalszą częścią tego przekazu.

Bo prawda jest taka, że ta komisja nie pokazała żadnych logicznych i przekonywujących dowodów na to, że był to jakiś zamach. Nigdy nie pokazała. To tylko imaginacje chorych ludzi. Brednie do kwadratu. Wymysły startych dziadów, bez jakiegokolwiek doświadczenia, działających na konkretnie zmówienie polityczne. Bo to też żadne odkrycie, zawsze przyświecał im jeden cel: po trupach dążyć do celu i żeby nie daj bosze, nie narazić się zgrzybiałemu, przesiąkniętemu nienawiścią Putlerowi z Żoliborza.

Mówi też Morawiecki, że Polska będzie domagała się „sprawiedliwości i odpowiedniego potraktowania tej strasznej katastrofy, największej narodowej tragedii, która miała miejsce po II wojnie światowej na forum międzynarodowym przed odpowiednimi trybunałami”. I tu mamy poważny problem.

Bo o ile w Polsce można wciskać ludziom wciskać niestworzone pierdoły, mamić durną gawiedź mętnymi rojeniami, konfabulować, manipulować, opowiadać o bombach, rakietach i parowkach, o tyle przed żadnym międzynarodowym trybunałem ten numer nie przyjdzie. Poproszą o konkretne dowody a dowodów brak, więc nie ma najmniejszej nawet szansy, żeby objazdowy kabaret pana Macierewicza odegrał wiarygodny spektakl przed jakimkolwiek międzynarodowym trybunałem. Wygwiżdżą, obrzucą jajkami. Ochrona nie wpuści ich nawet do gmachu takiego sądu.

Jeśli więc mowa teraz (znów) o pociągnie kogokolwiek do jakiejkolwiek odpowiedzialności, to przede wszystkim trzeba to zrobić z fantazjującymi dewiantami i defraudantami z owej pożal sie bosze komisji Antosia. Ich trzeba pociągnąć do odpowiedzialności za głoszenie niebezpiecznych, kłamliwych i destrukcyjnych teorii, i za przesranie państwowych pieniędzy na tworzenie bajeczek o zamachu.

Tym samym samym temat Smoleńska i smoleńszczyzny uważam za zamknięty.