Turbo-zjebo-patriotyzm

Rosyjskie a w istocie sowieckie hasło „Za Putinu, za Stalinu, za Rodinu”, budzi rodzaj niezdrowej fascynacji u znaczącej moim zdaniem części polskiej prawo-zjebo-landii. Naprawdę są w tym naszym dziwnym kraju tacy, których to kręci i którzy zazdroszczą Rosjanom postawy, zazdroszczą, że nie zważając na okoliczności, zupełnie bezrefleksyjnie deklarują oni ślepą wierność swojemu państwu, narodowi i psychiatrycznemu przywódcy. „To godna podziwu postawa patriotyczna, której my Polacy powinniśmy Rosjanom zazdrościć, a nie złośliwie ich krytykować” – przyznaje jeden z prominentnych turbo-zjebo-patriotów.

Gdzieś też obiło mi się o uszy, że pan Kurwin, a może nawet pan Braun (brown, czytaj braun, to po angielsku brązowy, lub równie dobrze brunatny, co wszystko tłumaczy, w tym postawę i poglądy tego pana), wprost mówi, że powinniśmy uczyć się od najlepszych, czytaj od Rosjan, tym bardziej, że „ekselencja Putin” wedle Kurwina (wywiad dla Radia Poznań), to jedyny w tej chwili polityk który broni wartości europejskich.

Turbo-zjebo-patrioci postulują więc, by w trybie pilnym zrewolucjonizować cały nas system wychowawczy. Bo Polacy z patriotyzmem są coraz bardziej na bakier. Niewybaczalnie na bakier! Tymczasem to co proponuje pan Czarnek to żadna tam reforma, co najwyżej objaw jakiejś „antypedalskiej fobii pana ministra” a szkoła nadal, tak jak dotychczas, będzie wychowywała pacyfistów i antymilitarystów, non-patriotów, niezdolnych do minimalnego nawet poświęcenia się dla Ojczyzny.

Można mieć do Putina jakieś zastrzeżenia, do Stalina tym bardziej można mieć, ale ojczyzna to już słowo i pojęcie uniwersalne, święte niezależnie od języka jakim się posługujemy, i Rosjanom za stosunek do tego co święte należy się po prostu podziw i szacunek. Krytykujmy ich ale w granicach rozsądku i tam gdzie trzeba, ale jak trzeba pochwalić to pochwalmy. Oni wiedzą jak wychowywać patriotów i wiedzą jak zagospodarować ich potencjał.

To żadna ściema, naprawdę w takich kategoriach zaczynamy dzisiaj w Polsce rozmawiać.

Idąc dalej panowie Brunatny, Kurwin, czy któryś tam jeszcze z tych psychopatów, postulują, że czas na radykalne zmiany. Obecna sytuacja na świecie i jawiąca się nam przyszłość, wymaga reakcji, zwłaszcza na poziomie przygotowania przyszłych pokoleń do obrony własnym endemicznych Putinów i Stalinów, oraz owej mitycznej Ojczyzny. Szkoła powinna do tego zadania przygotowywać.

A co to oznacza?

Ano to, że powinniśmy się z tej szkoły pozbyć wszystkiego tego co niepotrzebne i co nie służy celowi nadrzędnego. Religia, przysposobienie obronne, WF, historia narodu, oraz polska literatura patriotyczna, to podstawowe teraz przedmioty na których winna skupić się edukacja. Reszta won! Szkoda czasu na rozpraszanie się nad kompletnie nieistotnymi z punktu widzenia trwania narodu przedmiotami. Na tym etapie, kiedy Europa ewidentnie znajduje się nad przepaścią, niepotrzebne są żadne tam matematyki, biologie, wychowania plastyczne, czy nie daj bosze języki obce. Bo w tych obcych językach najczęściej uprawiana jest i rozpowszechniana wroga propaganda i szerzona demoralizacja. A jak ktoś chce się z Polakami porozumiewać, to niechaj się uczy polskiego. To wspaniały i piękny język i wypadałoby aby świat go znał.

Najogólniej tak to wygląda i cieszę się, że nie mam już włosów, bo bym je w tej chwili rwał całymi garściami, może nawet nie tyle z wściekłości, co z rozpaczy, że aż tak duży jest poziom skretynienia tego narodu. No i czekam na jakiś pomysł, jak hasło „Za Putinu, za Stalinu, za Rodinu” zaadaptować do naszych specyficznych polskich warunków.