Czepiać słówek się lubię, choć nie robię tego zbyt często i zaprawdę nie wiem dlaczego, bo to przecież niesłychanie proste zadanie. I na swój sposób satysfakcjonujące. To co dziś, to efekt wczorajszego w drodze słuchania Trujki (uwaga: to od trucia nie od trzech) w czasie podróży, gdzieś między Łodzią a Warszawą. A czepie się słówka „przywódca”, które nieopatrznie tam padło.
Więc jadąc tak sobie, usłyszałem, że pan Anżej Duda na dziedzińcu pałacu, chwilowo przez niego okupowanego, powitał króla Jordanii Abdullaha Jakiegoś, rozpoczynającego właśnie oficjalną wizytę w Polsce. Nie wiem po kiego pan Abdullah tu przeleciał, no ale skoro już jest i pewnie na dodatek nie wygląda na uchodźcę wobec którego można zastosować push-back, więc dobrze, że solą i węglowodanem go ktoś powitał a nie tradycyjnie po polsku pałą . Anżej do tego akurat wyśmienicie się nadaje. Powitać, złożyć wieniec, przyklęknąć, zmówić zdrowaśkę, nadmuchać kraba – idealne, wprost wymarzone dla niego zajęcie.
Więc wszystko szło dobrze, dopóki czytający tę wiadomość w owej Trujce nie oznajmił, że w programie tej wizyty, jest między innymi „spotkanie obu przywódców„. Zastrzygłem uchem. Nie wyczułem kpiny w głosie serwisanta, on to mówił na poważnie!
A chodzi o to, że może ten cały Abdullah (zaznaczam – nie mam pojęcia o stosunkach politycznych panujących w Jordanii) faktycznie jest tam przywódcą, od niego wszystko zależy, z życiem poddanych włącznie, no ale tu w Polsce „przywódca” jest tylko jeden i z pewnością nie jest to Anżej D. To absolutny aksjomat! Czepiam się więc w moim przekonaniu słusznie, domagając się precyzji.
Jeśli już pana Anżeja traktować jako „przywódce”, to raczej w znaczeniu „przy wódce” i dopiero wtedy ma to sens. Bo proszę ja was takie powitanie i takie bilateralne rozmowy (zazwyczaj o niczym), zawsze są znakomitą okazją do napicia się. Co do tego nie ma zdaje się żadnych wątpliwości. Zakładam więc – zaznaczam hipotetycznie bardzo – że nawet ta zaniepokojona stanem wątroby męża żona i permanentnym, tajemniczym znikaniem z lodówki kolejnej butelki czystej, w tej sytuacji nie będzie protestowała, przymknie oko nawet na parę dodatkowych, nieprzewidzianych w dyplomatycznym protokole kieliszków.
Powiecie pewnie, że sorry, ale Abdullah jest muzułmaninem… No jest, ale cóż to ma za znaczenie? Jest pewnie przykładnym muzułmaninem i światowcem, a przykładny muzułmanin (nawet niekoniecznie światowiec) proszę ja was, nie wylewa napitki za kołnierz, o czym miałem okazję się przekonać bywając tam razy kilka. Więc droga Trujko, jak już trujesz to z sensem. Więcej precyzji proszę.
W międzyczasie sprawdziłem w googlach, że ten ichni przywódca nazywa się Abdullah II Ibn Al Hussein, co brzmi naprawdę ładnie, prawie tak ładnie jak Sobieski Premium Vodka 100% Pure Rye.
Jestaś Revelu niedoinformowany.Ten Abdullah cośtam cośtam przyjechał biznesowo-chce kupić te słynne polskie samochody elektryczne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A po co im te samochody przecież oni prądu nie majo. Siedzo przy ogniskach z wielbłądziego łajna
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyli kupilibyśmy wasze elektryczne auta gdybyście je mieli, ale nie mamy prądu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Akurat w Jordanii czy Arabii Saudyjskiej poziom rozwoju jest wyższy niż w PiSlamabadzie
PolubieniePolubienie
„Przy wódce”? Ale Anżej chyba wciąż jest harcerzykiem w krótkich porciętach i takie pacholęta to raczej mleko piją
PolubieniePolubienie
Oj nie doceniasz Anzeja
PolubieniePolubienie
Nie prowadzę kroniki wizyt ważnych osób i „przy- wódców” w naszym kraju ale pamiętam, że jakiś czas temu ów „przywódziec” król Jordanii był w Polsce. Coś miał od nas kupić, zapewne coś do strzelania. Uczestniczył gdzieś „in koguto” w pokazie nurków specjalnych naszej Marynarki (jeszcze) Wojennej. Doszlo do wypadku, bo nurek wpadł między burty dwóch takich większych motorówek. Informację, że widzial to ów król wówczas zatajono.
PolubieniePolubienie